Zdrowie organizmu człowieka zależy od czystości ekologicznej powietrza, wody, gleby, sposobu odżywiania się, itp. Ekologiczne myślenie, np. w rolnictwie polega na mądrym wykorzystaniu właściwości ekosystemu jakim jest gospodarstwo rolne, tak aby plony ziemi były bogate w witaminy – zdrowe dla człowieka. Wyraża się w tym wielka troska o organizm człowieka, który jest rozumiany jako swoisty ekosystem, część świata przyrody. Jego zdrowie, a nawet życie, zależy od tego czy nie wprowadzimy w obręb tego naturalnego środowiska substancji trujących, szkodliwych dla niego.
Umiejętność ekologicznego korzystania z seksualności można porównać do umiejętności spożywania posiłków. Nie może być ono bezmyślnym pochłanianiem produktów żywnościowych, sterowane jedynie instynktem zaspokojenia głodu. Zdrowe i smaczne jedzenie powinno być racjonalnym aktem przyswajania „darów natury” tak, aby regenerowało siły witalne człowieka, dostarczało mu takich składników żywnościowych, które pozwalają utrzymać jego organizm w jak najlepszym zdrowiu. Sztuka kulinarna wymaga nauczenia się wykorzystania darów natury, tak aby móc z nich przyrządzać smaczne i zdrowe dania. Organizm ma być zaopatrzony w odpowiednią ilość mikro i makroelementów, witamin, białka i cukry. Analogicznie, sztuka jak najlepszego wykorzystania swojej seksualności nie polega na bezmyślnym zaspakajaniu instynktownych potrzeb za cenę utraty zdrowia, ale na takim nabyciu zdolności posługiwania się własną seksualnością (bez niszczenia płodności), aby w swoim życiu przeżyć głęboką, czystą miłość wykorzystując wszelkie możliwości jakie tkwią w ludzkim ciele.
Szkodliwość dla zdrowia
Wewnątrz ludzkiego ekosystemu są wyjątkowe miejsca, szczególnie wymagające ekologicznej ochrony przed skażeniem i troski o czystość. Takim newralgicznym miejscem jest teren płciowości, ponieważ tam rodzi się życie1. Stosowanie pigułki antykoncepcyjnej nie jest ekologiczne, jeżeli wśród możliwych negatywnych skutków wylicza się zmniejszenie popędu płciowego, stany depresyjne, nadciśnienie, nudności i wymioty, zwiększenie masy ciała (u 1/3 kobiet), nadmierne owłosienie, krwawienie międzymiesiączkowe, przewlekłe stany zapalne lub zmiany rozrostów z powodu zachwiania równowagi hormonalnej zaliczane do stanów przedrakowych, nowotwory złośliwe, wylewy krwi w centralnym układzie nerwowym, zakrzepy i zatory żylne, choroba wieńcowa, zawał serca, uszkodzenia wątroby niekiedy powiązane z oszpecającymi zmianami skórnymi, rak piersi, szyjki macicy)2.
Według epidemiologa badającego zachorowalność na raka w USA, doktora Briana Hendersona estrogen zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi o 2-3% w ciągu roku stosowania preparatu, zaś obecny w pigułce progestagen to ryzyko dodatkowo podwaja. To oznacza, że po 5 latach stosowania nowoczesnej pigułki przez kobietę ryzyko wystąpienia u niej raka piersi wzrasta o 20-30%. Aktualnie uważa się, że po odstawieniu pigułki układ hormonalny potrzebuje do 6 miesięcy, aby wrócić do stanu przed braniem. Powrót do zdrowia innych układów może trwać nawet 10 lat. W większości przypadków stosowanie pigułki jest bombą z opóźnionym zapłonem, która wybuchnie najprawdopodobniej dopiero po 40-50-tym roku życia3.
Działanie wczesnoporonne pigułek
Pierwsze pigułki antykoncepcyjne zawierały 100-krotnie wyższą dawkę hormonów od obecnie stosowanych preparatów! Z tej przyczyny ich zażywanie kończyło się dla wielu kobiet przedwczesnym kalectwem lub zgonem. Najczęstszym objawem był rak piersi. Choć nieustannie trwają badania zmierzające do zmniejszenia jej szkodliwości, to jednak nadal istnieje dylemat – szkodliwość albo skuteczność. Im mniejsza dawka hormonów, tym mniejsza szkodliwość, ale też i mniejsza skuteczność. Im większa skuteczność, tym większa szkodliwość dla zdrowia. Mając przed oczami ten ważny problem firmy farmaceutyczne zaczęły szukać nowych sposobów zablokowania możliwości poczęcia dziecka niż pierwotnie stosowane. Pierwsze, te najbardziej szkodliwe pigułki, wprowadzone do sprzedaży w latach 60-tych zawierały ogromne dawki estrogenów i progestagenów, które skutecznie powstrzymywały proces jajeczkowania. Jednak ze względu na bardzo częste przypadki zakrzepicy, nadciśnienia i raka piersi ilość hormonów w pigułce została zredukowana. Okazało się jednak, że minimalna dawka hormonów (określana jako bezpieczna), obecna w pigułkach najnowszej generacji, w wielu przypadkach nie blokuje procesu jajeczkowania. Utrzymanie skuteczności pigułki wymagało w takiej sytuacji szukania sposobów umożliwiających uśmiercenie zarodka już po poczęciu. W tym celu za pomocą innych składników pigułki wywołuje się takie zmiany w jajowodzie (zmienianie właściwości śluzu szyjkowego) lub w endometrium (wywoływanie zmian w błonie śluzowej macicy), aby dziecko już poczęte nie mogło się zagnieździć w macicy. Badania z ostatnich lat wykazują, że pomimo stosowania pigułki antykoncepcyjnej na pewno w 10% dochodzi do owulacji. Jedne z najnowszych badań mówi nawet o 26%. Oznacza to, że w tych przypadkach, jeżeli nie doszło do pojawienia się ciąży, musiano zatrzymać proces rozwoju zarodka na kolejnych, wyżej wymienionych etapach. Hormonalna pigułka antykoncepcyjna staje się niekiedy środkiem wczesnoporonnym4.
Bezpłodność za wszelką cenę
Ludzie, którzy świadomie likwidują swoją płodność, aby nie żyć ze świadomością ryzyka zajścia w ciążę, zdają sobie sprawę z tego, że za pomocą stosowanych metod nie leczą choroby, wprost przeciwnie ingerują w zdrowy organizm, niewymagający leczenia. Mało tego ingerują właśnie dlatego, bo są przekonani, że jest zdrowy. Płodność, którą unicestwiają, nie jest przecież chorobą, nie jest niczym złym, ani szkodliwym dla człowieka. Szkodliwa może być nie umiejętność panowania nad seksualnością, tak jak szkodliwym jest nie panowanie nad swoim językiem, ale nie sama seksualność i jej płodność. Jeżeli postuluje się sterylizację człowiekowi nie umiejącemu panować nad seksualnością, to tak samo dobrze można by postulować wyrwanie języka człowiekowi złośliwemu. Jeżeli zdrowy organizm dobrze funkcjonuje, nie można stwierdzić choroby, to w imię jakich racji ka-„leczy się” go farmakologicznie lub operacyjnie dokonuje się nieodwracalnych zmian? Każda z tych interwencji, choć technicznie możliwa, jest bezzasadna z punktu widzenia nie tylko medycyny, ale i zdrowego rozsądku! Jeżeli jądra lub jajniki są zdrowe, na jakiej podstawie mielibyśmy zakłócać ich działanie? Pracują przecież dobrze, zgodnie ze swoim przeznaczeniem! Czy żona, która nie chce słuchać męża wsadza sobie stopery do uszu albo raz na zawsze rozwiązuje problem przekuwając sobie błonę bębenkową? Czy jeżeli chcemy wieść spokojny tryb życia wywołujemy sobie nadciśnienie? Są to działania możliwe, może nawet skuteczne, ale nie są to jednak działania rozumne. Jeżeli takie działania wydają się absurdalne, to dlaczego za normalne traktuje się podwiązanie jajowodów, usunięcie nasieniowodu, trwałe lub okresowe zniszczenie swojej płodności? Dlaczego zachowania, które są nie do wyobrażenia w każdej innej dziedzinie życia, wydają się chore, a nawet patologiczne, na terenie seksualności stają się nowoczesne i postępowe?
W dobie wzrastającej świadomości ekologicznej rozum ludzki nie jest w stanie pojąć jak człowiek może świadomie zatruwać, destabilizować a nawet niszczyć swoje własne ciało – najcenniejsze dla siebie środowisko życia? Czy rozumny człowiek nie powinien raczej szukać takich sposobów radzenia sobie ze swoją płodnością, tak aby nie szkodzić swojemu organizmowi?
1 Por. W. Fijałkowski, Rodzicielstwo zgodnie z naturą, s.20
2 Por. M. Hrabowska, Skutki biologiczne stosowania antykoncepcji, W: Biuletyn Komisji Episkopatu Polski ds. rodzin „Sprawy rodziny” nr 17-18 (1989); R Ehmann, Problemy związane z regulacją urodzeń czyli —środki antykoncepcyjne i ich działanie niepożądane, W: Międzynarodowy kongres o godności kobiety, Warszawa 6-7 VI 1998, s.114-122.
3 Por. www.antykoncepcja.com.pl/pills1/htm
4 Por. R. Ehmann, Problemy związane z regulacją urodzeń. W: Międzynarodowy kongres o godności macierzyństwa, Warszawa 6-7 VI 1998, s.121. Najnowsze badania naukowe nad skutkami stosowania środków plemnikobójczych wskazują na możliwość pojawienia się anomalii rozwojowych poczętego dziecka w wyniku zapłodnienia komórki jajowej przez plemnik z uszkodzonym kodem DNA (Por. K. Kosmala, Sterowanie płodnością — antykoncepcja, W: Wychowanie prorodzinne i seksualne, Red. J. Mrazgowicz, Katowice 1998, s.167). Badania na ten temat są bardzo trudne i w tej chwili nie ma jeszcze kompletnej ich dokumentacji, z tego powodu, że większość uszkodzonych zarodków ginie jeszcze przed zagnieżdżeniem się w macicy. Okazuje się więc, że nawet środki plemnikobójcze mają działanie wczesnoporonne (R. Ehmann, Problemy planowania rodziny. Antykoncepcja i jej skutki, Gdańsk 1994, s.27-28).