Najpierw należy się przedstawić
Renata i Piotr: Jesteśmy pełnoletnim małżeństwem. Mamy trzy córki, świadomie wybraliśmy czas na poczęcie każdej z nich. Nigdy nie stosowaliśmy antykoncepcji. Od ponad 20 lat z powodzeniem posługujemy się metodą prof. Rötzera.
Piotr: Po raz pierwszy zetknąłem się z tematyką oznaczania płodności na lekcjach religii w klasie maturalnej. Miałem dla swoich kolegów przygotować omówienie encykliki Humanae vitae i od tamtego czasu jasne jest dla mnie stanowisko Kościoła w kwestii współżycia fizycznego w małżeństwie, choć zrozumienie wielu spraw przyszło dopiero po kilku latach małżeństwa.
W czasie narzeczeństwa Renata pokazała mi kartę cyklu metody objawowo-termicznej, na której były w niektórych dniach narysowane małe dzidziusie. Oboje wiedzieliśmy, że będzie to jedyna metoda planowania rodziny, którą będziemy stosować. Na początku małżeństwa posługiwaliśmy się wiedzą zaczerpniętą z książek profesora Wł. Fijałkowskiego. Trzy miesiące po ślubie, będąc w delegacji w Poznaniu, kupiłem podręcznik prof. Roztera „Naturalna Regulacja Poczęć ”. Przeczytałem go jednym tchem podczas podróży powrotnej i nie miałem żadnych trudności, aby namówić Renatę do przejścia na metodę Rötzera.
Renata: Moja płodność jest częścią mnie i dlatego chcę ją poznać i zaakceptować. Chcąc prowadzić dialog z własnym ciałem, nie mogę traktować płodności jak choroby lub wynaturzenia, które trzeba zwalczać. Uparcie nie chcę stosować antykoncepcji, mimo, że podobno każda „nowoczesna” kobieta to robi. Nie muszę być nowoczesna, wolę być mądra. Wybierając antykoncepcję odrzuciłabym swoją płodność, a więc nie kochałabym i nie akceptowała siebie w całości. Wolę poznać i pokochać swoją płodność, by żyć w zgodzie ze swoim ciałem i sumieniem.
Renata i Piotr: Funkcjonuje wiele mitów na temat Naturalnych Metod Planowania Rodziny. Ten najbardziej niesprawiedliwy to przekonanie o małej skuteczności. Media opisując niską skuteczność NPR podają zwykle dane dotyczące metody kalendarzowej, obecnie mającej znaczenie raczej tylko historyczne. We współczesnych metodach oznaczania płodności, np. stosowanej przez nas metodzie Rötzera, pewność odkładania poczęcia dla współżycia w okresie niepłodności przedowulacyjnej jest taka, jak skuteczność super dokładnie stosowanej pigułki hormonalnej, ale bez jej negatywnych skutków zdrowotnych. Okres niepłodności poowulacyjnej jest natomiast okresem niepłodności bezwzględnej, co oznacza, że żadnej kobiecie na świecie nie udało się począć dziecka ze współżycia w tym czasie, bo jest to fizjologicznie niemożliwe.
Na kongresie IFFLP w 1983r. w Hongkongu dr A.K. Ghosch przedstawił wyniki badania skuteczności NPR w Indiach. W latach 1978-1980 obserwował on 525 par ze slumsów, po 4 miesięcznym okresie nauki metody objawowo-termicznej (część uczestników tzw. Programu kalkuckiego Matki Teresy).Ludzie ci stosowali metodę Rötzera, której metodyka nauczania została przystosowana do kształcenia analfabetów. Warunkiem rozpoczęcia nauki była umiejętność liczenia do dziesięciu, niezbędna do odczytania temperatury na termometrze. Uczestnicy programu mieli silną motywację odłożenia poczęcia dziecka, gdyż był to okres przymusowej sterylizacji wprowadzonej przez Indirę Gandhi. Objęte badaniem pary podejmowały współżycie tylko w okresie niepłodności poowulacyjnej (10-14 końcowych dni cyklu).Jak stwierdza raport: ilość poczęć wyniosła 0 !!! Grupa kontrolna nie stosująca żadnych metod planowania rodziny miała 31,6% ciąż. Sądzimy, że skoro ludzie ze slumsów nauczyli się tak dobrze rozpoznawać płodność i skutecznie korzystać z tej wiedzy w praktyce, to chyba każdy może to zrobić, jeżeli tylko będzie chciał.
Renata: Metoda Rötzera pozwoliła nam (Zdulskim) w sposób skuteczny zaplanować naszą rodzinę. Dzięki niej mogliśmy świadomie wybrać najlepszy czas na poczęcie każdego z naszych dzieci. Zaczynaliśmy myśleć o poczęciu dziecka, kiedy oboje mieliśmy siły i chęci. Podejmowaliśmy odpowiednie kroki tylko wtedy, gdy byliśmy zdrowi (ja przez minimum miesiąc, a mąż przez 3 miesiące), odpowiednio wcześnie szczepiliśmy się przeciwko grypie i uzupełnialiśmy kwas foliowy. Starania o naszą najmłodszą córkę musieliśmy przesunąć o trzy miesiące, bo Piotr wpadł na pomysł lakierowania podłogi. W ciągu tych trzech miesięcy w nasieniu mogły przeżyć jakieś „podtrute” lakierem plemniki, a my wiedząc o tym, nie chcieliśmy zaszkodzić własnemu dziecku już na początku jego życia.
W okresach, gdy nie planowaliśmy powiększenia rodziny, a takich było w ciągu naszego małżeństwa sporo, metodę Rötzera stosowaliśmy ze 100% skutecznością w celu odłożenia poczęcia, bez jakichkolwiek niespodzianek zarówno przy regularnych, jak i nieregularnych cyklach, w czasie choroby, a także gdy karmiłam piersią. Przed nami jeszcze tryb postępowania przewidziany na okres premenopauzy.
Renata i Piotr: Z Naturalnym Planowaniem Rodziny jest tak, jakby za każdym razem, gdy w cyklu następuje okres płodności, padało pytanie: “Czy to jest czas na dziecko, czy chcemy teraz powiększyć swoją rodzinę?” Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to łączymy przyjemne z pożytecznym. Jeśli odpowiedź jest przecząca, to naturalną, wynikającą z odpowiedzialności decyzją jest zaniechanie zbliżeń w okresie płodności i wyrażanie miłości w inny sposób. Jest to dla nas czas na czułość i planowanie co będziemy robili , gdy jajnik wreszcie wyjajeczkuje i rozpocznie się okres niepłodności poowulacyjnej (zabawy, przebrania, lustra na suficie…). Kilka dni czekania w cyklu odpowiednio zaostrza apetyt i dzięki temu 20 lat po ślubie wciąż nie tylko nie nudzimy się w małżeńskiej sypialni, ale robi się w niej coraz ciekawiej.
Piotr: Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie żebym mógł zaproponować żonie jakąś antykoncepcję. To tak jakbym jej powiedział, że nic nie obchodzi mnie, jakie konsekwencje poniesie w wyniku współżycia, czy też jakie konsekwencje poniesie ewentualnie poczęte dziecko. Byłby to komunikat, że ważniejsza od dobra żony jest dla mnie seksualna przyjemność, jaką mi daje jej ciało. Myślę, że kobiety, stosujące antykoncepcję, w głębi duszy mogą czuć się przez mężów traktowane przedmiotowo i mogą mieć o to do nich żal. Przez to mogą stawać się z czasem oziębłe.
Rezygnując ze współżycia w okresie płodności, kiedy nie planujemy poczęcia dziecka, daję dowód miłości, dowód tego że potrafię zrezygnować z przyjemności dla dobra żony. Dlatego doświadczam z nawiązką jej miłości nie tylko wtedy, kiedy okres płodności sie skończy. Jeśli zaś chodzi o współżycie fizyczne to mam wrażenie, że czas wstrzemięźliwości odbieramy sobie w dwójnasób w okresie niepłodności, co zresztą potwierdzają badania, z których wynika, że ilość aktów seksualnych w ciągu miesiąca wśród par stosujących antykoncepcję i NPR jest jednakowa [E.Raith, P.Frank, G.Freundl; Naturalne Metody Planowania Rodziny str.187, Springer PWN Warszawa 1997].
Renata i Piotr: Metoda Rötzera okazała się czymś bardzo dobrym dla naszej rodziny, dzięki niej coraz lepiej się rozumiemy i kochamy. Jest zdrowa, skuteczna i tania. Gdy zapragnęliśmy się nią dzielić z innymi, poszliśmy na kurs dla nauczycieli prowadzony przez instruktorów Instytutu Naturalnego Planowania Rodziny wg metody prof. Rötzera (INER-Polska). Obecnie oboje jesteśmy instruktorami tej metody i prowadzimy zarówno kursy dla użytkowników, jak i kursy dla nauczycieli metody Rötzera.
Wielu ludziom (szczególnie tym, którzy jeszcze nie stosują NPR) wydaje się, że wyrzeczenia związane z okresową rezygnacją ze współżycia są zbyt ciężkie. Pan Bóg jednak nie zastawia na człowieka pułapek. I chociaż są różne przyczyny umacniania, bądź rozpadu jedności małżeńskiej, to jesteśmy przekonani, że Naturalne Planowanie Rodziny, jako jeden z ważnych czynników przyczyniło sie to tego, że nasza miłość jest głębsza, a bliskość fizyczna bardziej atrakcyjna niż 20 lat temu, tuż po ślubie.
Autorzy:
- Renata i Piotr Zdulscy – instruktorzy INER-Polska.