Po urodzeniu dziecka
Renata i Piotr: Po urodzeniu pierwszego dziecka zaczyna się w życiu małżeństwa zupełnie nowy rozdział: Rodzina. Pojawia się ktoś zupełnie bezbronny i bezradny wobec ogromu otaczającego go świata, zdany wyłącznie na opiekę rodziców, reagujący płaczem na niezrozumienie jego potrzeb.
Miłość do dziecka i zajmowanie się nim są dla rodziców olbrzymią szansą przyspieszonego rozwoju. Leczą z egoizmu i uczą troski o innych ludzi.
Renata: Ponad 20 lat temu, podczas wyjazdów w teren na studiach geologicznych typowałyśmy z koleżanką, który z opiekunów grup studenckich ma własne dzieci. Ojcowie zawsze uprzedzali, że do konkretnego kamieniołomu należy zabrać kalosze lub kurtkę. Bezdzietnym asystentom nie przychodziło to do głowy. Jeden taki na praktykach z geologii morza na pierwszą wyprawę na plażę zabrał puchową kurtkę, ale studentom nic nie powiedział (w mieście było +20, a nad samym morzem odczuwalna temperatura wynosiła +3 st. C). Podobnie zachowywał się profesor, który koło pięćdziesiątki miał syna i z tego powodu ożenił się ze swoją studentką. Widocznie dziecko nie zmienia automatycznie każdego, kto fizycznie zostaje rodzicem. Potrzebna jest pewna plastyczność (niekiedy z wiekiem się kostnieje) i własny wkład pracy w stanie się rodzicem.
Piotr: Gdy urodziła się nasza najstarsza córka, byłem ciągle zmęczony. Po pracy spierałem „żółte słoneczka” z tetrowych pieluch (pampersów wtedy jeszcze nie było), codziennie wieszałem pranie, przepuszczałem stos pieluch przez maglownicę (przy młodszych dzieciach juz się w to nie bawiłem) i wieczorem kąpałem małą. Kiedy po kilku miesiącach spotkałem znajomego, o większym doświadczeniu rodzicielskim, zapytałem go o to kiedy ja się wreszcie wyśpię? Odpowiedział: „Ty się nie wyśpisz, ty się do tego przyzwyczaisz”.
Renata: Pojawienie się pierwszego dziecka, było dla mnie olbrzymim wyzwaniem. Przez pierwsze 3 miesiące praktycznie nie wychodziłam ze szlafroka (ubranie wkładałam wyłącznie na codzienne spacery z córką). Na okrągło karmiłam i przewijałam i bardzo się wszystkim przejmowałam (przy młodszych dzieciach byłam już bardziej doświadczona, lepiej zorganizowana i spokojniejsza).
Najstarsza córka była ssakiem długodystansowym. Ssała pierś przez godzinę lub dwie, potem przy piersi zasypiała. Po 2-3 godzinach budziła się, jadła znowu i tak przez całą dobę. By jakoś funkcjonować, w dzień odsypiałam nocne zaległości. Mała ssała bardzo dużo i długo. Dzięki temu przez pierwsze 10 miesięcy po porodzie nie miałam żadnych objawów płodności. Potem miesiąc ciągłego występowania śluzu, wzrost temperatury i pierwsza miesiączka prawie rok po porodzie, a następnie normalne cykle, mimo dalszego karmienia piersią (w sumie 3 lata). Od drugiego roku życia córka jadła coraz więcej dorosłych potraw (przecieraną zupą pluła), a ssanie piersi coraz bardziej pełniło funkcję środka nasennego (usypiała wyłącznie przy piersi), uspokajającego (metrem jeździła wyłącznie ssąc pierś, bo inaczej przerażał ją szum), przeciwbólowego (najlepsze znieczulenie przy rozbitym kolanie) i uodparniającego (chyba tylko raz miała katar i żadnych biegunek, mimo że w pochłanianiu brudów z podłogi była skuteczniejsza od odkurzacza). Córka ssała długo, ale bardzo delikatnie i denerwowała się jak mleko nie leciało bez większego wysiłku z jej strony, dlatego piłam zioła mlekopędne: napar z nasion kminku, anyżku i kopru włoskiego. Karmiąc ją nauczyłam się również jak przezwyciężać różne trudności (wtedy nie było poradni laktacyjnych). Moim przewodnikiem była wspaniała książka Sheili Kitzinger „Karmienie piersią”. Jedyny problem, jaki tam nie był opisany, to brak chęci do współżycia. Gdy wreszcie zrozpaczona z płaczem powiedziałam o tym mężowi (bałam się, że to już tak zostanie na zawsze), on jako przypuszczalną przyczynę podał to, że mam niski poziom hormonów płciowych (było to jakieś 8 miesięcy po porodzie). Jego odpowiedź podziałała na mnie tak uspokajająco, że natychmiast wszystko mi przeszło i chęci wróciły.
Wiadomo, najważniejszym organem seksualnym człowieka jest jego mózg.
Podczas karmienia młodszych córek było zupełnie inaczej. One w ssaniu, reprezentowały diametralnie inny styl. Były sprinterkami. Uwielbiały ruszać szczękami, jedna pierś opróżniona w 2 minuty, 2 piersi w 4 minuty, a potem kładziemy się w poprzek z uchem na brzuchu mamy, słuchamy trawiennych bulgotów i dopiero wtedy zasypiamy. By im w czasie tego intensywnego ssania mleko nie zalewało twarzy, powodując zakrztuszenie, piłam zmniejszający laktację napar z liści orzecha włoskiego. Ponieważ żadna z nich, mimo wyłącznego karmienia piersią, od urodzenia nie spełniała reguł pełnego karmienia piersią (łączny czas karmienia dla każdej z nich wynosił w ciągu doby 60-70 minut) dlatego wcześniej niż po pierwszym porodzie wróciła mi płodność.
Z prowadzeniem obserwacji i pomiarem temperatury nie miałam większych trudności, od czasu gdy zrezygnowaliśmy z łóżeczka i wprowadziliśmy system materacowy. Najstarsza córka miała wtedy 3 miesiące. Wcześniej śpiąc w łóżeczku musiała w nocy porządnie się natrudzić, by płaczem obudzić kogoś z nas. Potem było długie karmienie w łóżku rodziców, po którym nie miał jej kto odnieść do łóżeczka, bo wszyscy spali. Najlepszym rozwiązaniem okazało się zejście na podłogę i dostawienie dla niej pojedynczego materaca po lewej (matczynej) stronie materaca rodziców. Zastosowaliśmy ten patent też przy młodszych dzieciach. W nocy mogłam prawą ręką przyturlać dziecko do piersi i nakarmić. Jeśli trzeba było przewinąć, to robiłam to po karmieniu. Starsze, już raczkujące dzieci potrafiły same w nocy znaleźć pierś i się najeść (czasem nawet się nie budziłam). Rano, jeśli karmienie wypadło w przyjętej przeze mnie porze pomiaru temperatury (sprawdzałam na budziku), sięgałam po termometr schowany poprzedniego dnia miedzy materacami, wyjmowałam z futerału, pod kołdrą wkładałam do pochwy, majteczki go przytrzymywały, a ja mierzyłam temperaturę w czasie karmienia piersią. Po karmieniu termometr wyjmowałam i przy światełku oświetlającym tarczę budzika, odczytywałam wynik pomiaru. Dla chcącego nie ma nic trudnego.
Renata i Piotr: Opowiedzieliśmy o naszym osobistym doświadczeniu przeżywania okresu poporodowego, a teraz będzie o regułach rządzących płodnością po porodzie.
Współżycie małżeńskie może trwać do końca ciąży. Po porodzie może być podjęte dopiero po 3-4 tygodniach, o ile nie ma jakichkolwiek powikłań i ustąpiła krwista wydzielina poporodowa.
W połogu konieczne jest ze względów medycznych (gojenie się w macicy rany po łożysku) zaniechanie zbliżeń. R: W Starym Testamencie kobieta po porodzie była przez określony czas wyłączona ze współżycia „niddam” – nieczysta. Pierwsi chrześcijanie zaniechali przestrzegania tego żydowskiego prawa i chrześcijańskie żony zaczęły umierać w połogu na zakażenie krwi.
Na karcie cyklu w pierwszym dniu należy wpisać datę porodu. Krwistą wydzielinę poporodową zaznaczamy linią falistą na górze wykresu. Wydzielina ta najczęściej trwa zwykle do trzech tygodni. Po 21 dniach, lub po ustąpieniu odchodów połogowych, jeśli utrzymywały się dłużej, rysujemy grubą pionową kreskę. Od tego dnia można podejmować współżycie. Równocześnie zaczynamy kontrolnie mierzyć temperaturę (można to robić na leżąco w czasie karmienia) i prowadzić obserwacje, aby poznać charakterystyczne objawy płodności i niepłodności (mogą być trochę inne niż przed ciążą). W tym czasie należy zaobserwować, jaki jest tzw. podstawowy model niepłodności. Jest on tłem, morzem, na którym obserwujemy wyspy objawów płodności. Najczęściej jest to nic nie czuję nic nie widzę, ale może to być także suchość lub stała wydzielina (w odróżnieniu od śluzu, wrzucona do szklanki wody natychmiast się rozpada na pojedyncze nabłonki i woda staje się mętna).
Po porodzie, pierwsze 12 tygodni (84 dni) można uważać, zgodnie z zasadami metody Rötzera,za okres 100% pewnej niepłodności, o ile mama i dziecko spełniają równocześnie wszystkie podane poniżej warunki pełnego karmienia piersią.
Warunki pełnego karmienia piersią:
- Przystawiać dziecko do piersi co najmniej 5-6 razy na dobę.
- Sumaryczny czas karmienia winien wynosić co najmniej 100 min.
- Przerwy w karmieniu nie mogą być dłuższe niż 6-7 godzin w dzień i w nocy. Przerwa 8 godzinna jest za długa.
- Nie podaje się dziecku żadnych innych posiłków i płynów poza pokarmem matki.
Mleko matki zaspakaja wszystkie potrzeby żywieniowe dziecka. Smoczek dziecku można podawać.
W reakcji na ssanie piersi przy takim sposobie karmienia przysadka mózgowa produkuje przez minimum 12 pierwszych tygodni po porodzie ilość prolaktyny całkowicie blokującą możliwość owulacji. R: Trafiają do mnie pytania od kobiet, które karmią swoje dziecko wyłącznie własnym pokarmem, ale jest to czasem pokarm odciągany. Mechaniczne odciąganie pokarmu z efektywnością podobną do ssania piersi przez niemowlę powoduje wzrost poziomu prolaktyny i wytwarzanie pokarmu. Dlatego jestem skłonna doliczyć czas odciągania do czasu ssania piersi.
Kobieta karmiąca piersią w sposób pełny jest niepłodna, bez względu na obserwowane w tym czasie ewentualne objawy płodności, przez 12 tygodni (84 dni) od dnia porodu. Na karcie cyklu zaznaczamy to kolejną grubą kreską po 84. dniu po porodzie. Jeżeli przed upływem 12 tygodni którykolwiek warunek pełnego karmienia przestanie być spełniony (np. dziecko po raz pierwszy prześpi nocą 8 godzin), to stawiamy tę kreskę wcześniej i przyjmujemy, że właśnie wtedy skończył się okres niepłodności, a zaczął okres możliwej płodności. Od tego momentu aż do wystąpienia pierwszej progesteronozależnej fazy wyższych temperatur należy stosować regułę szczytu. W tym czasie należy prowadzić staranną obserwacje objawów płodności i codzienne pomiary temperatury.
Kobieta, która po porodzie wcale nie karmi piersią, lub nie karmi w sposób pełny, bezpośrednio po ustąpieniu odchodów połogowych powinna rozpocząć prowadzenie obserwacji i pomiar podstawowej temperatury ciała. Po zakończeniu krwawienia, gdy nie występują jeszcze żadne objawy płodności może ona ustalić podstawowy model niepłodności, który będzie tłem dla objawów płodności. Z chwilą wystąpienia pierwszych objawów płodności, co może nastąpić nawet w piątym tygodniu po porodzie kobieta powinna zacząć stosować regułę szczytu.
Reguła szczytu jest sposobem określania granic między naprzemiennymi okresami płodności i niepłodności przed pierwszym wzrostem temperatury po porodzie oraz w fazie niższych temperatur w premenopauzie.
Jako objaw płodności należy przyjąć każdą zmianę występującą na tle podstawowego modelu niepłodności: objaw “w”; pojawienie się wilgotności; każdy śluz; krwawienie, które nie jest poprzedzone co najmniej trzydniową zwyżką temperatury, czyli krwawienie śródcykliczne; zmięknięcie, rozwarcie, lub uniesienie się szyjki macicy (u większości kobiet, u pań z tyłozgięciem macicy- obniżenie), o ile kobieta bada szyjkę (szyjkę można zacząć badać 8 tygodni po porodzie).
W każdym pojawiającym się okresie płodności szukamy dnia szczytu, który wyznaczamy tak jak w normalnym cyklu . Na karcie cyklu zaznaczamy dzień szczytu i po nim dopisujemy w kolejne dni cyfry 1, 2, 3, a wieczorem czwartego dnia, o ile nie występują żadne objawy płodności i nie ma wzrostu temperatury, stawiamy strzałkę do dołu. Oznacza ona, że rozpoczął się okres niepłodności względnej, trwający do kolejnego pojawienia się jakichkolwiek objawów płodności. W nowym okresie płodności szukamy nowego dnia szczytu i, jeśli nie ma wzrostu temperatury, stosujemy regułę szczytu.
Jeśli wyspa objawów płodności kończy się później niż 4 dnia po szczycie (są jeszcze jakieś objawy płodności), to postępujemy zależnie od zaistniałej sytuacji.
Jeśli w czasie stosowania reguły szczytu przez dłuższy czas występują ciągle objawy płodności i z tego powodu nie udaje się wyznaczyć dni niepłodnych, można, jeśli dziecko jest już dostatecznie duże, podać mu do jedzenia coś poza pokarmem matki (zupa, przeciery owocowo-warzywne…). Wtedy wraz ze zmniejszonym ssaniem piersi, zmniejszy się ilość wydzielanej prolaktyny i może wreszcie dojdzie do owulacji.
Warto równocześnie pamiętać, o konieczności uzupełnienia u matki w czasie karmienia piersią ewentualnych niedoborów magnezu i innych minerałów w towarzystwie odpowiednich witamin. Zapotrzebowanie na nie jest wtedy wzmożone, dlatego warto dbać o zrównoważoną dietę. Uzupełnienie niedoborów (zwłaszcza magnezu) pomaga czasem przy ciągłym występowaniu objawów płodności.
Po porodzie jeśli małżonkowie nie chcą szybko począć kolejnego dziecka, powinni zrezygnować ze współżycia w okresach płodności. W okresach niepłodności, wyznaczonych za pomocą reguły szczytu, tak jak w każdym okresie niepłodności przedowulacyjnej, zaleca się podejmowanie współżycia wieczorem po całym dniu niezaburzonych obserwacji symptomów niepłodności. Aby nie przeoczyć pierwszych objawów płodności, bezpośrednio po współżyciu należy wykonać ćwiczenie mięśni Kegla w celu usunięcia resztek nasienia lub współżyć nie częściej niż co drugi dzień wieczorem. Dotychczas w trakcie stosowania reguły szczytu nie doszło do żadnego poczęcia. Reguła ta w wersji prof. Rötzera jest więc w 100% skuteczna, gdy stosuje się ją w celu odłożenia poczęcia.
W okresie poporodowym, a szczególnie w okresach płodności nie należy zaniedbywać pomiarów podstawowej temperatury ciała. Temperatura ma niespokojny, skaczący przebieg. Mierzona tym samym termometrem, w tej samej części ciała i o tej samej porze niezaburzona podstawowa temperatura ciała oscyluje nie przekraczając określonych dla konkretnej kobiety wartości. Przed pierwszym progesteronozależnym wzrostem krzywa termiczna wyraźnie się jednak uspokaja, co pozwala bez problemów dostrzec wzrost temperatury, który wyraźnie przekracza poziom dotychczasowych temperatur. W momencie pojawienia się fazy wyższych temperatur (wyższe od sześciu poprzedzających) należy powrócić do zwykłych reguł. Małżonkowie którzy doczekali się pierwszego wzrostu temperatury po porodzie, powinni wiedzieć, że może on być znacznie skrócony. Jeśli chcą skorzystać z okresu niepłodności bezwzględnej, powinni się pospieszyć.
Krwawienie, występujące po co najmniej 3-dniowej fazie wyższych temperatur po dniu szczytu, jest miesiączką, która rozpoczyna nowy cykl.
Wyjątkowo może się zdarzyć, że w cyklu w czasie karmienia piersią fazę wyższych temperatur zakończy spadek temperatury bez wystąpienia miesiączki. Wtedy następny cykl będzie cyklem bezmiesiączkowym.
W okresie karmienia piersią na skutek działania prolaktyny cykle mogą mieć wydłużoną fazę dojrzewania jajeczka i skróconą fazę poowulacyjną, co stopniowo, z czasem ustępuje.
Autorzy:
- Renata i Piotr Zdulscy – instruktorzy INER-Polska.