Kochasz kogoś z całego serca, wchodzisz w związek małżeński i ślubujesz mu wierność na dobre i na złe, wasze wspólne życie zostało wzbogacone przez dodatkowy seksualny wymiar, z którego jesteś zadowolony, a mimo to masturbujesz się, oglądasz pornografię lub chodzisz na seks czaty. Czemu? Ludziom nie znającym problematyki uzależnień wydaje się często, że problem nałogowej masturbacji zostanie rozwiązany przez wejście w związek małżeński.
Bo przecież jeśli wcześniej dana osoba zaspokajała w ten sposób swoje potrzeby seksualne to teraz, w związku, nie musi już tego robić. Okazuje się, że to bardzo błędne mniemanie. Nałogowa masturbacja nie jest spowodowana tylko potrzebami seksualnymi, choć poprzez samo bardzo mocne skupianie się na nich i nadrzędne traktowanie, doprowadza się do tego, że stają się rzeczywiście bardzo wybujałe. Ale jest to jedynie wierzchołkiem góry lodowej rzeczywistych problemów z nałogiem.
Osoba uzależniona od chorej miłości (bo tak się zwie ludzi, którzy mają problemy ze sferą intymną w wymiarze masturbacji, erotomanii, seksoholizmu) rzadko kiedy sygnalizuje jakieś problemy w sferze intymnej. Wbrew temu, co by można sądzić często okazuje się, że w trwałym związku ma właśnie tutaj spore zahamowania lub obawy podczas, gdy jako nałogowiec potrafi realizować naprawdę wyuzdane marzenia.
Dobrze to widać u erotomanów, którzy tworzą jakby dwie sfery seksualne: jedną związana ze związkiem z drugą osobą, taką w miarę normalną i bez sygnałów ostrzegawczych dla współmałżonka oraz drugą, wybujałą, z niesamowitym temperamentem, chęciami i pragnieniami spełnianymi jedynie poprzez masturbację, pornografię albo wręcz cyberseks lub płatny seks. Małżonek wpuszczany jest jedynie w pierwszą sferę i mało kiedy może rozpoznać, że coś jest nie w porządku.
Masturbacja pojawia się zazwyczaj w okresie dojrzewania, a na skutek traumatycznych przeżyć związanych ze sferą intymną może nawet i wcześniej. Ludzie uzależnieni od masturbacji bądź pornografii (zazwyczaj obie rzeczy się łączą ze sobą) próbują z tym walczyć od lat młodzieńczych a ukrywanie swoich skłonności i problemów w tej sferze mocno rzutuje na kontakty interpersonalne. Bardzo często poczucie winy i poczucie bycia gorszym od innych powodują, że nie umie zwrócić się do nikogo o pomoc i jakoś próbuje się sama z tym uporać. Obawa przed odrzuceniem ze strony ukochanej osoby jest tak silna, że niewiele osób rozpoczyna trudny temat swoich problemów ze współmałżonkiem.
Gorzej jednak, gdy przez okulary nałogu nie widzi swoich problemów i się ich zapiera. Zazwyczaj tłumaczy sobie swoje problemy posiadaniem większego temperamentu seksualnego i niemożliwością jego realizacji w trwałym związku małżeńskim. To niejako ją uspokaja i na krótką metę pozwala jej wyzbyć się wyrzutów sumienia. Każdy doskonale wie, jak trudno mówi się o sferze intymnej, a gdy coś w niej jest do naprawienia, tym trudniejszy staje się taki temat. Ale przecież związek małżeński opiera się na wzajemnym zaufaniu a tutaj jedna ze stron nie umie się otworzyć ze swoimi problemami.
Poziom samoakceptacji osoby uzależnionej jest bardzo niski, więc trudno im zobaczyć siebie w pozytywnym świetle. Świadomość że ich zachowania są nie do zaakceptowania przez bliskie im osoby bardzo mocno ciąży na zawiązywaniu bliższych kontaktów bądź byciu w związku. Pewnego rodzaju usprawiedliwieniem sytuacji jest fakt, że większość ludzi wchodzi jednak w związki małżeńskie nie będąc świadomym swoich problemów emocjonalnych i nie widzą co tak naprawdę przez nie stracili i jak mocno są okaleczeni przez ten nałóg.
Masturbacja jest aktem egoistycznym a zachowania w ten sposób utrwalone często przenoszone są na sferę kontaktów seksualnych ze współmałżonkiem. Osoba uzależniona dąży przede wszystkim do spełnienia seksualnego bez większego skłaniania się ku drugiej osobie, skupia się na swoich przeżyciach i swoich odczuciach, bo powiela taki schemat wyuczony w akcie masturbacji. Oczywiście to nie jest reguła, ale często masturbacja wypacza prawidłowe podejście do aktu seksualnego, który ma przede wszystkim budować miłość między dwojgiem ludzi. Skupianie się tylko na sferze seksualnej i dążenie przede wszystkim do zaspokojenia swoich pragnień zakłóca prawidłowy rozwój związku.
Osoby mocno uzależnione zaczynają mieć problemy w sferze intymnej – uzależnione kobiety czasami ukrywają fakt braku satysfakcji z aktu, a przez to dają sobie jakby przyzwolenie na odnalezienie tego brakującego kawałka układanki w samotnej masturbacji. To samo dotyczy mężczyzn którzy czasami podczas normalnych pieszczot nie mogą osiągnąć pełnego wzwodu w skutek wyuczenia swojego organizmu konkretnych schematów powielanych przy masturbacji. Na szczęście jest to proces odwracalny i przy wysiłku z obu stron można te problemy zminimalizować, o ile nie wyeliminować zupełnie z pożycia seksualnego. Jest to jednak możliwe tylko w przypadku zupełnego zaprzestania technik masturbacyjnych
Osoba uzależniona często myli akt intymny z masturbacją przez co dotyk współmałżonka mający przekazać cały bagaż uczuciowy traktowany jest z irytacją, bo nie dąży do szybkiego wyładowania. Nagle przy akcie intymnym zamiast odprężenia pojawia się stres i irytacja a co za tym idzie niemożność pełnego przeżycia tych chwil. Zdarza się, że po takim zbliżeniu osoba uzależniona nadal czuje presję, aby się masturbować, bo nie uzyskała przed chwilą tego do czego tak naprawdę dążyła czyli szybkiego orgazmu.
Osoby uprawiające masturbację w sposób nałogowy bądź kompulsywny często odsuwają się od swojej rodziny, stają się jakby nieobecni. Podczas gdy oni tracą się w nałogu, wpadają w ciągi bądź mają tak zwany „dołek” rodzina cierpi z powodu ich izolacji od życia rodzinnego, spędzaniu godzin przed internetem, gdzie szukają nowych podniet lub internetowych znajomości. Umiejętnie kryją się pod pozorem dodatkowej pracy, a nie podejrzewająca niczego rodzina nie czuje się zmuszona sprawdzać ich prawdomówność. Problem ze stronami pornograficznymi lub seksczatami wychodzi zazwyczaj zupełnie przypadkowo i nagle współmałżonek staje przed problemem dla niego niezrozumiałym a wręcz irracjonalnym.
Najtrudniejszą rzeczą w pomocy osobie uzależnionej jest zrozumienie, że uzależnienie od masturbacji, pornografii i innych czynności seksualnych nie jest związane z brakiem zadowolenia z pożycia intymnego. To nałóg mógł spowodować problemy w tej sferze a nie na odwrót. Człowiek uprawiający nałogowo masturbację traktuje ją wręcz nie seksualnie. Dla niego to taki akt, jak dla alkoholika sięgnięcie po kieliszek a dla palacza po papierosa. Różnica jest taka, że zarówno papieros jak i alkohol są akceptowane przez społeczeństwo i nie trzeba się z nimi kryć a masturbacja jest nałogiem intymnym, do którego nikt się z własnej woli nie przyzna przed znajomymi.
Trudno jest zaakceptować fakt, że współmałżonek nie mówił prawdy i nie zwierzał się ze swojego problemu. Trudno jest przyjąć do wiadomości, że nie widziało się sygnałów ostrzegawczych i że to właśnie my teraz musimy borykać się z tą sytuacją. Trzeba jednak zrozumieć, że te problemy emocjonalne ciągną się od lat bez pełnej świadomości wagi problemów i przyczyn uzależnienia. Tak naprawdę sięgnięcie „dna” bądź przypadkowe odkrycie w gazetach artykułów o erotomanii otwiera oczy takiemu człowiekowi, bo okazuje się że jego historia wiele się nie różni.
Uświadomienie sobie problemu to początek ścieżki wyzwolenia z nałogu. Z wiarą w łaskę uświęcającą oraz modlitwą o siłę walki a także dzięki emocjonalnemu wsparciu ze strony współmałżonka można jednak tą sferę naprawić. Trzeba stanąć w prawdzie przede wszystkim przed sobą i Bogiem aby zrozumieć, że samotny i egoistyczny akt masturbacji nie jest lekiem na wszelkie zło, nie jest sposobem ucieczki przed problemami otaczającego świata i tym bardziej nie jest formą emocjonalnego środka przeciwbólowego na nasze skołatane myśli. Masturbacja nas wyniszcza przede wszystkim emocjonalnie podczas gdy akt seksualny wzmacnia naszą miłość małżeńską i prowadzi nas ku świętości.
Anna Najder