Duchowość eucharystyczna to także sprawa kuchni i sypialni. Tak samo powiedziałem podczas Synodu Biskupów. I wywołało to duże zainteresowanie. Biskupi wykorzystali nawet znaczną część mojej wypowiedzi przy formułowaniu propozycji Synodu przedkładanych papieżowi. Skreślono jednak odwołanie do kuchni i sypialni.
Nie dziwię się, bo dlaczego akurat biskupi mają być ekspertami w dziedzinie kuchni i sypialni? Takie sformułowanie wywoływało zresztą zdziwienie nie tylko u biskupów. Ja jednak będę się upierał, że trzeba o tej rzeczywistości mówić w ten właśnie sposób.
Bardziej zrozumiałe wydaje się, w jaki sposób można żyć duchem ofiarowania siebie w kuchni. Ale w sypialni? Też można. Są nawet jak najbardziej ortodoksyjne wspólnoty katolickie, które używają wręcz pojęcia „ołtarz łoża małżeńskiego”… Spójrzmy jednak na tę sprawę szerzej. Nie tylko w kontekście chrześcijańskim, lecz generalnie stosunku ludzi współczesnych do erotyki. Współczesna kultura jest bardzo rozerotyzowana, współistnieją w niej jednak różne sposoby rozumienia i podejścia do seksu oraz jego znaczenia w ludzkim życiu, także różne sposoby rozumienia duchowego wymiaru erotyki.
Mamy, po pierwsze, sportową wizję seksu. Popkultura narzuca się nam ze wszechobecnością nagości i seksu oraz swoistym przymusem nieustannego potwierdzania swej wartości przez zdobycze erotyczne. W tej wizji nie ma miejsca na mistykę seksu, tu liczy się bieżące przeżycie, najważniejszy jest kolejny orgazm. A najlepiej – kilka orgazmów jednej nocy! Pojawia się tu nawet problem seksoholizmu (zdiagnozowanego już jako jednostka chorobowa, jako uzależnienie; istnieją nawet, także w Polsce, duszpasterstwa dla anonimowych erotomanów, jak dla anonimowych alkoholików). To podejście kulturowo bardzo się narzuca jako oczywiste i chciałoby być jedyne, ale nie jest.
Mamy też do czynienia ze wstydliwym podejściem do erotyki, a nawet można powiedzieć, że mocna jest wciąż tradycja popularnego manicheizmu. Wedle niej o seksie należy milczeć jako o rzeczywistości wstydliwej albo traktować go represyjnie, bo to sfera podejrzana, pełna zagrożeń. Paradoksalnie, tu też nie ma mowy o duchowym wymiarze erotyki, chyba że a rebours – w przyjmowanym milcząco założeniu, że uleganie zmysłowym namiętnościom jest „drogą do piekła”. Takie myślenie jest często pokusą dla ortodoksyjnych środowisk chrześcijańskich, które słusznie odrzucając wszechobecność seksu, spychają całą ludzką cielesność i seksualność do sfery lęków i zagrożeń. Nieraz słyszy się narzekania, że duszpasterze zbyt dużo mówią o grzechach cielesnych, że sprowadzają dziesięć przykazań tylko do szóstego. Nawet jeśli w dużej mierze takie narzekania są obecnie stereotypem, a nie odzwierciedleniem rzeczywistości, skądś jednak ten stereotyp musiał się wziąć i zyskać popularność.
Po trzecie, pojawił się ostatnio w kulturze zachodniej nurt dążący do sakralizacji czy ubóstwienia erotyki. Tendencja ta nawiązuje do wschodniej tradycji tantry, ukazującej seksualność jako drogę do duchowości. Tutaj erotyka staje się „bramą do nieba”, a w wersji uproszczonej – po prostu „seks jest święty“. Jest i już! Bez żadnych warunków. To on otwiera na transcendencję, pozwala człowiekowi na przekroczenie samego siebie. Dla niektórych ludzi współczesnych przeżycie erotycznego spełnienia to wręcz jedyne dostępne doświadczenie transcendencji…
Dzięki Janowi Pawłowi II pojawiło się jednak nowe podejście chrześcijańskie do ludzkiej cielesności i seksualności, które można by nazwać sakramentalnym rozumieniem seksu. Papież-Polak jest jego patronem i w dużej mierze inicjatorem poprzez swą analizę mowy ciała i jej sakramentalności. Wzajemne oddanie dwojga osób w małżeństwie staje się tu obrazem wewnętrznego życia Boga. Seks może być święty, bo miłość małżeńska wyraża Miłość większą, największą. W tym ujęciu mistyka i erotyka nie są od siebie odległe. Przenikają się, i to na różne sposoby. Jest ekstatyczny wymiar mistyki (w rzymskim kościele Santa Maria della Vittoria twarz św. Teresy z Avila, wyrzeźbionej przez Gian Lorenzo Berniniego, wyraża głęboką rozkosz i, jak ona sama napisała, „pożądanie cieszenia się obecnością Oblubieńca”), jest też mistyczny wymiar erotyki małżeńskiej.
Charakterystyczna różnica podejścia sakramentalnego w porównaniu z ujęciem poprzednim dotyczy kategoryczności twierdzenia. Seks nie jest ze swej istoty święty, lecz może być święty, może otwierać na doświadczenia duchowe czy wręcz mistyczne, jeśli rzeczywiście małżonkowie przeżywają swoje zjednoczenie jako wyraz świętej, sakramentalnej miłości małżeńskiej, jako „szansę spotkania z Bogiem i współmałżonkiem” – jak pisze kapucyn, o. Ksawery Knotz, autor znakomitej polskiej monografii teologicznej o akcie małżeńskim.
Co ma to jednak wspólnego z duchowością eucharystyczną? Punktem wspólnym jest, w moim przekonaniu, gotowość bycia darem dla drugiej osoby. Być może kogoś razi sformułowanie, że w małżeństwie można przeżywać erotykę w wymiarze duchowości eucharystycznej. Czy jednak określeniem równie szokującym nie była „teologia ciała”, jak Jan Paweł II określił cykl swoich katechez? W tej nowej wizji – jak streszcza ją najwybitniejszy biograf Papieża, George Weigel – Jan Paweł II pokazywał, że „pełna oddania miłość seksualna jest obrazem wewnętrznego życia Boga”, wyraża bowiem komunię osób. Nawet wewnętrzne życie Trójcy Świętej można próbować rozumieć przez analogię do wzajemnych relacji łączących małżonków. Miłość erotyczna to przecież najgłębszy między ludźmi sposób wzajemnego obdarowywania się sobą – wspólnota oddawania się i przyjmowania. A jakże inaczej można sobie wyobrazić życie wewnętrzne Trójcy Świętej niż jako wspólnotę obdarowywania i przyjmowania?
Dar z samego siebie, wspólnota obdarowywania i przyjmowania – to właśnie duchowość eucharystyczna…
Zbigniew Nosowski, Szare a piękne, rekolekcje o codzienności, Biblioteka Więzi, s. 71- 74
Zbigniew Nosowski (ur. 1961), dziennikarz, publicysta, działacz katolicki. Redaktor naczelny miesięcznika „Więź”. Konsulator Papieskiej Rady ds. Świeckich, audytor Synodu Biskupów w 2001 i 2005 roku. Członek zarządu warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Od marca 2007 roku współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.