„Nie ma miłości bez zazdrości”- w tym obiegowym stwierdzeniu jest jakaś cząstka prawdy. Kochając drugą osobę chcemy ją mieć na wyłączność, często myśl, że mamy się z kimś dzielić (nie w sensie erotycznym) naszym ukochanym budzi w nas niechęć, poczucie straty, wykluczenia. Myślę, że osoby żyjące w stabilnych związkach, opartych na wzajemnym zaufaniu, miłości, zrozumieniu stosunkowo rzadko odczuwają zazdrość, a z pewnością nie burzy ona ich wzajemnych relacji.
Kiedy zazdrość staje się chorobą.
W dramacie Szekspira tytułowy Otello jest tak zaślepiony przez zazdrość, że niewinne pozory bierze za dowody zdrady i zabija swoją ukochaną Desdemonę. Czy tak może być tylko w sztuce? Czy z taką zazdrością możemy spotkać się poza sceną w realnym życiu? Odpowiedź na to pytanie jest niestety twierdząca
„Zespół Otella”, czyli uporczywe zaburzenia urojeniowe.
Zastanawiając się nad tą burzliwą i niebezpieczną chorobą będziemy posługiwać się określeniami, których znaczenie należy wytłumaczyć:
• Urojenia- są zaburzeniami myślenia, to sądy pochodzenia chorobowego, które nie podlegają zmianie i nie są podatne na perswazję.
• Zaburzenia urojeniowe dawniej nazywane paranoją- to choroba psychiczna polegająca na tym, że dotknięta nią osoba przejawia zaburzenia myślenia pod postacią urojeń. Jej funkcjonowanie poza zaburzoną sferą może być prawidłowe, ale dotknięcie „drażliwego” tematu natychmiast odsłania całą chorobę. Ze względu na treść urojeń wyróżniamy paranoję prześladowczą, religijną, zazdrości, pieniaczą, itd.
Kto najczęściej cierpi na Zespół Otella?
Etiologia tej choroby nie jest do końca poznana. Najczęściej chorują na nią osoby uzależnione lub nadużywające alkoholu, osoby uzależnione od innych substancji psychoaktywnych- narkotyków, czasami towarzyszy także zaburzeniom schizofrenicznym.
W rozwoju tego zespołu wskazuje się na dwa ważne aspekty:
1. organiczne uszkodzenie mózgu przez alkohol i narkotyki, doprowadzające do powstania urojeń oraz uszkodzenie obwodowego systemu nerwowego- stąd może się brać mniejsza sprawność seksualna
2. czynniki psychologiczne, których zadaniem jest obrona „własnej godności”. Łatwiej pogodzić się z urojoną myślą, że jest się zdradzanym przez niewierną żonę (bo to jest „jej wina”), niż stanąć w prawdzie i przyznać przed samym sobą, że uprawienie seksu z pijanym, brudnym i mającym zaburzenia wzwodu mężczyzną nie jest dla żony atrakcją i dlatego odtrąca męża, a nie dlatego, że ma kochanka.
Obraz choroby.
Pan X od wielu lat nadużywał alkoholu, często po pracy szedł z kolegami do pubu na piwo, a do domu wracał późno w nocy. Żona nie była zadowolona z jego stylu życia. Początkowo starała się spokojnie z nim rozmawiać, prosiła aby nie przychodził do domu tak późno, aby mniej pił, poświęcał jej i domowi więcej czasu. Ponieważ mąż nie zmieniał swojego postępowania, jej reakcje były coraz gwałtowniejsze, dochodziło do kłótni, potem „cichych dni”. W okresach gdy pan X utrzymywał abstynencję ich wzajemne relacje poprawiały się, z obopólną satysfakcją podejmowali współżycie, wspólnie zajmowali się rodziną. Z czasem takich okresów było coraz mniej. Pan X pił więcej i częściej. Siedząc z kolegami przy kuflu piwa słuchał wielu opowieści o niewiernych żonach i mężach „rogaczach”, którzy o niczym nie mają pojęcia. Podczas tygodniowego wyjazdu służbowego miał wiele okazji do wypicia i nie stronił od nich. Po jednej z takich imprez odprowadzał koleżankę do pokoju, obydwoje byli pod wpływem alkoholu i wtedy po raz pierwszy zdradził swoją żonę. Na drugi dzień miał ogromne wyrzuty sumienia, nie potrafił sobie poradzić z nimi, wszystko po wielokroć rozpamiętywał. Zdawał sobie sprawę, że gdyby był trzeźwy nigdy by do tego nie doszło, ale pomyślał sobie także, że koleżanka wyjątkowo łatwo dała się skusić (jakby zapomniał, że była tak samo pijana jak on).
Po powrocie do domu był dla żony czuły, uprzejmy, przez cały miesiąc nie pił alkoholu. Ale znowu odezwały się wyrzuty sumienia i skorzystał z pierwszej nadarzającej się sposobności aby wrócić do picia. Pił z niebywałą dotychczas intensywnością. W myślach roztrząsał całe zdarzenie i coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że kobiety są łatwe i niewierne. Gdy wracał do domu pijany i brudny, żona zamykała przed nim drzwi sypialni, ich życie erotyczne całkowicie wygasło. Początkowo rozumiał to, ale im dłużej pił i rozmyślał nad „niewierną” naturą kobiet, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że żona odtrąca go ponieważ znalazła sobie kochanka. Nie musiał długo czekać aby potwierdzić swoje domysły. Nazajutrz nie poszedł rano do pracy, gdyż miał bardzo nasilone objawy abstynencyjne. Wychodząc ze swojego pokoju do łazienki, zobaczył żonę odbierającą list polecony od listonosza. Był to młody i przystojny chłopak, który przyglądał się jego żonie, a ona odwzajemniła mu się uśmiechem. Wtedy w jednej sekundzie wszystko stało się jasne: LISTONOSZ JEST KOCHANKIEM ŻONY! Niczym nie dał poznać po sobie, że odkrył tak ważną tajemnicę, ale postanowił śledzić żonę. To co udało mu się odkryć nawet przerosło jego wyobraźnię. Idąc do kiosku żona wymalowała sobie usta, a tam już czekał na nią z gazetą w ręce kioskarz i zagadywał ją, inkasent z elektrowni mrugał do niej okiem, sąsiad otwierał jej drzwi do sklepu i pomagał nieść zakupy. ONI WSZYSCY BYLI KOCHANKAMI JEGO ŻONY. Nie pozostawało mu nic innego jak tylko pójść się napić, a potem zabić niewierną. Gdy w nocy wrócił do domu z siekierą w ręce poszedł prosto do sypialni, aby od razu wykonać zaplanowany wyrok. Niestety potknął się o dywan i upadając wypuścił z ręki siekierę, która tylko lekko zraniła żonę. Natychmiast wezwano policję oraz karetkę pogotowia. Po rozmowie z lekarzem pan X został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym.
Takie dramaty rozgrywają się w rzeczywistości, w żadnej mierze nie są fikcją literacką, ale opisem przypadku. Lekarz psychiatra stwierdził u pana X urojenia niewiary małżeńskiej, urojeniową interpretację rzeczywistości, zawężony strumień świadomości, całkowity brak krytycyzmu, wieloletnie, nałogowe spożywanie alkoholu. Rozpoznano u niego uporczywe zaburzenia urojeniowe oraz zespół uzależnienia od alkoholu. Niestety, jest to jednostka chorobowa obarczona dużym ryzykiem gwałtownych zachowań. Owładnięty paranoją człowiek może dokonać zabójstwa lub samobójstwa, gdyż nie widzi innej możliwości rozwiązania problemu. W małżeństwach, które mają wspólne dzieci osoba chora często podważa swoje ojcostwo i doszukuje się w dzieciach podobieństwa do domniemanych kochanków. Ponadto uporczywie poszukuje dowodów zdrady przeglądając bieliznę żony, jej rzeczy osobiste, notesy, telefony komórkowe. Absurdalność zarzutów oraz faktyczny brak dowodów są dla wszystkich oczywiste, ale nie dla chorego. Każdy gest, kolor makijażu, urwana rozmowa są dla niego niepodważalnym dowodem zdrady. Jeżeli kiedyś sam zdradził żonę, to tym łatwiej stosując mechanizm projekcji „zrobi” z niej niewierną i zdradzającą.
Jak dalej postępować z chorą osobą.
Po pierwsze leczyć. Oczywiście dwie choroby naraz. Bez utrzymywania abstynencji nie ma szansy na wyleczenie. Niestety, proces zarówno psychoterapeutyczny jak i farmakoterapeutyczny jest długi i niepewny. Czasami udaje się osiągnąć tylko częściową poprawę stanu psychicznego. Niekiedy małżonkowie muszą się rozstać i „zniknąć” sobie z oczu, aby nie doszło do tragedii.
Chorobliwa zazdrość, czyli paranoja to poważna i niebezpieczna choroba. Im wcześniej uda się ją rozpoznać i podjąć leczenie tym lepiej dla wszystkich. Wiara, iż choroba sama ustąpi jest nieuzasadniona. Tak samo jak alkoholizm może dotknąć każdego, bez względu na wykształcenie, czy pozycję społeczną. Ta choroba niszczy spokój i normalne życie całej rodziny. I nie będzie tak jak na deskach teatru – im burzliwsza akcja tym większy sukces. Rzeczywistość jest nieodwracalna i powstałe szkody mogą się odbijać nawet na przyszłych pokoleniach.
Storrada Grabińska-Ujda
specjalista psychiatra, specjalista psychoterapii uzależnień