Dla wielu osób współżyjących seksualnie ze sobą ubezpłodnienie wydaje się dobrą decyzją. Mężczyzna jest kuszony możliwością częstszego współżycia seksualnego, kobieta cieszy się przede wszystkim z wybawienia od lęku przed niespodziewanym poczęciem dziecka. Dlatego antykoncepcja początkowo wydaje się rozwiązywać problemy małżonków, wydaje się szansą na odnowienie więzi pomiędzy małżonkami i przywrócenie pełnej harmonii w ich małżeńskim i rodzinnym życiu.
Powody, dla których chce się uniknąć poczęcia, wydają się zawsze subiektywnie ważne. Antykoncepcja reklamuje się jako cudowny, magiczny środek uczynienia miłości czystej i spontanicznej, nieskażonej lękiem przed poczęciem dziecka; sposobem odzyskania wolności w podejmowaniu decyzji odnośnie współżycia seksualnego. Jednak u osób ją stosujących ta piękna wizja wolności i miłości ulega stopniowemu rozbiciu. Spokój, jaki daje antykoncepcja, jest bowiem podobny do spokoju, jaki przynosi śmierć. Jest ona formą kastracji, która rani i kaleczy zdrowy organizm mężczyzny lub kobiety1. Psychologia głębi ukazała np. wpływ kastracji na psychikę człowieka. Nieodwracalna blokada płodności, która w tym przypadku się dokonuje, wywołuje lęk, blokujący otwarcie się na życie w wielu innych jego wymiarach. Zarówno u mężczyzn jak i kobiet świadomość płodności jest ważnym warunkiem poczucia własnej wartości np. u wielu małżeństw, które z racji bezpłodności fizycznej nie mogą począć upragnionego dziecka pojawiają się silne konflikty niszczące ich psychiczną więź. Badania wśród małżeństw niepłodnych (aż 10-25% par cierpi z powodu zaburzeń płodności) wykazują, że pojawia się u nich frustracja o charakterze społecznym, psychicznym i egzystencjalnym2. Istnienie tych napięć, nawet w sytuacji niezawinionej, pokazuje jak ważne jest posiadanie świadomości bycia zdolnym do poczęcia dziecka, możliwości bycia ojcem lub matką.
Przewrotna wrażliwość moralna
Obietnica miłości, od tej pory nieskrępowanej płodnością, realizuje się w sposób satysfakcjonujący (przynajmniej przez jakiś czas) na poziomie fizycznego kontaktu. Jednak na głębszych poziomach psychicznym i duchowym dobrowolne wykluczenie fizycznej płodności zaczyna powoli wydawać swoje negatywne owoce. Przeżycie, które towarzyszy aktowi seksualnemu, zaczyna niespostrzeżenie przesuwać się w stronę szukania samej tylko przyjemności seksualnej. Po pewnym czasie takiego współżycia zmienia się wewnętrzna atmosfera duchowa, emocjonalny klimat, który towarzyszy aktowi. Pojawia się coraz mniej troski o dobro partnera, o jego radość i satysfakcję. Poprawność seksualnych technik i zachowań nie jest w stanie przysłonić egoistycznego podejścia do współżycia seksualnego. Najczęściej kobieta z natury bardziej wrażliwa na uczuciowe odniesienia aktu seksualnego, pierwsza dostrzega zachodzące we współżyciu zmiany. Najpierw intuicyjnie a potem świadomie odkrywa, że akt seksualny przestał być motywowany istnieniem głębszej, pełnej oddania miłości. „Intuicyjnie kobieta szuka i oczekuje od aktu seksualnego najwyższego wymiaru przeżyć. (…) Intuicja dyktuje kobiecie trafnie, że akt seksualny powinien być czymś wielkim, a nie zawsze nim jest. Nieraz okazuje się działaniem wręcz prymitywnym, reakcją napiętego mężczyzny, który nie umie dostrzec tego głębokiego pragnienia serca i duszy kobiety. (…) To «traktowanie jak rzecz» w sposób oczywisty zjawia się wtedy, gdy w akcie znika odniesienie do macierzyństwa, do rodzicielstwa”3.
Rozwiązując swoje problemy za pomocą pigułki antykoncepcyjnej, człowiek zaczyna specyficznie myśleć. Usuwając nieakceptowaną przeszkodę do współżycia bez lęku, jaką jest płodność, a co za tym idzie usunięcie ryzyka poczęcia dziecka, nie musi już panować nad sobą. Już nie czuje się odpowiedzialny za swoje zachowania seksualne, ale tylko za prawidłowe użycie środka antykoncepcyjnego. Gdy go zastosował zgodnie z instrukcją może odważnie podporządkować się sile popędu seksualnego. Dobro i zło zostało zdefiniowane w nowy sposób. Dobrem nie jest już zdolność panowania nad sobą, ale regularne używanie środka niwelującego skutki braku silnej woli. Złem jest zapominanie o zażyciu pigułki. Postawa wobec seksualności ma swoje odniesienie do innych dziedzin życia. Małżonkowie mogą nie widzieć wyraźnie związku między ich mentalnością jaka się zrodziła w wyniku stosowania antykoncepcji a zachowaniami pojawiającymi się w codziennym życiu: coraz częstszym okazywaniem sobie niezadowolenia ze wspólnego życia, brakiem szacunku, zimną obojętnością lub złośliwością.
Postępujący proces zniszczenia małżeńskiej więzi uderza ze wzmożoną siłą na przeżywanie fizycznego doświadczenia seksualnego. Zaangażowanie seksualne małżonków jest bowiem bezpośrednio związane z ich emocjami. Akty małżeńskie odbywane bez autentycznej miłości wyjaławiają człowieka czyniąc go wewnętrznie pustym (niepłodnym). W konsekwencji także i współżycie seksualne zamiast łączyć oddala ludzi od siebie, hamuje miłość, także i erotyczną. W doświadczeniu seksualnym niknie spontaniczność4. Brak duchowej płodności w wyniku dominacji sfery fizycznej w aktywności seksualnej powoduje równocześnie „swoiste zatracenie instynktu macierzyńskiego u kobiety i ojcowskiego u mężczyzny”5. Mając przed oczyma wszystkie powyższe fakty łatwiej zrozumiemy tekst Familiaris consortio: „Kiedy małżonkowie uciekają do środków antykoncepcyjnych, oddzielają od siebie dwa znaczenia, które Bóg Stwórca wpisał w naturę mężczyzny i kobiety i w dynamizm ich zjednoczenia płciowego, zajmują postawę sędziów zamysłu Bożego i manipulują oraz poniżają płciowość ludzką, a wraz z nią osobę własną i współmałżonka, fałszują wartość całkowitego daru z siebie. W ten sposób naturalnej «mowie», która wyraża obopólny, całkowity dar małżonków, antykoncepcja narzuca «mowę» obiektywnie sprzeczną, czyli taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu”6.
Stosując antykoncepcję małżonkowie naruszają istotę aktu seksualnego, czyli burzą coś naprawdę ważnego w sobie samym i we wzajemnej relacji. Podejmując grzeszne współżycie zawsze ujawnią się złe owoce tego czynu, które wpłyną negatywnie na ich życie. „Według szacunkowych danych z Zachodu częstość rozwodów u par stosujących antykoncepcję sięga 50%, zaś u par zachowujących stale płodność odsetek rozwodów wynosi 2-5%. Austriacki lekarz, prof. Josef Rötzer u obserwowanych przez siebie kilkunastu tysięcy par małżeńskich ustalił ten odsetek na 1,7%”7. To nie sama technika czyni małżeństwa bardziej trwałe, ale ich styl życia, którego istotnym elementem jest wzajemny dialog, partnerski stosunek do siebie, nabycie sztuki panowania nad sobą.
1 Por. M. Séguin, La contraception et l’Eglise, s.270.
2 Por. M. Janczur – Bidzan, „Psychologiczna charakterystyka kobiet leczonych z powodu niepłodności”. W: Z zagadnień psychologii prokreacyjnej, Pod red. E. Bielawskiej – Batorowicz i D. Kornas – Bieli, Lublin 1992, s.80.
3 W. Półtawska, Współżycie seksualne małżonków, ZNKUL 24(1981) 2-4(94-96), s.131.
4 Por. A. Kępiński, Autoportret człowieka, Kraków 1992, s.168.
5 J. Augustyn, Integracja seksualna, Kraków 1995 s.184.
6 FC nr 32.
7 W. Fijałkowski, Niewykorzystany dar płci, s.52.