Wydaje się, że im miłość jest mocniejsza i bardziej angażująca, tym będzie trwalsza. Na słowa: „kocham za bardzo”, większość osób reaguje zdziwieniem.
Kochanie za bardzo to niedojrzałe uczucie powodujące uzależnienie porównywalne z alkoholizmem i – podobnie jak ono – potrafi być bardzo destrukcyjne w skutkach. Nie można mylić go z miłością.
Aldona ma 32 lata i dobrze płatną pracę. Spełnia się jako prawnik. W swoim środowisku jest ceniona za sumienność i profesjonalizm. Od sześciu lat samotnie wychowuje córkę, po tym jak opuścił ją mąż. Próbowała spotykać się z innymi mężczyznami, ale jeden związek okazywał się gorszy od drugiego. W końcu zdecydowała się porozmawiać o swoim problemie.
Gdy przyszła na spotkanie, sprawiała wrażenie kobiety silnej i pewnej siebie. Na pytanie, co ją sprowadza, twarz Aldony posmutniała, a ręce zaczęły się delikatnie trząść. Po chwili milczenia zaczęła swoją opowieść.
Dzieciństwo miała niełatwe. Ojciec był alkoholikiem. Zazwyczaj przebywał poza domem albo leżał na kanapie z piwem. Aldona była najstarszym dzieckiem i – odkąd pamiętała – musiała zajmować się młodszym rodzeństwem – wyprawiać do szkoły, nierzadko gotować obiady. Najtrudniejsze chwile przeżywała, gdy ojciec stosował przemoc fizyczną wobec matki. Po takich incydentach matka nie wychodziła z łóżka przez następny dzień, cierpiała na depresję. Wtedy to Aldona musiała zadbać o wszystkich.
W końcu nie wytrzymała. W wieku 18 lat spotkała o kilka lat starszego mężczyznę. Szybko skorzystała z okazji i przeprowadziła się do niego. Wydawał się zaradny, jeździł niezłym samochodem. Od początku zdarzało mu się znikać z domu na dłużej, ale tłumaczył to interesami.
Aldona nie chciała wnikać w szczegóły, poza tym była pewna, że dla niej się zmieni. Wydawało się jej, że odnalazła szczęście. W końcu miała dla kogo żyć, czuła się kochana i potrzebna. Z dala od rodziny i problemów zajęła się studiami prawniczymi. Zawsze była ambitna i perfekcyjna. Często powtarzała sobie, że za wszelką cenę musi udowodnić, na co ją stać. Dla studiów zarywała noce, co później okupywała chronicznym zmęczeniem i zajadała kolejnym batonikiem.
Po roku znajomości z Markiem wzięła ślub. Wkrótce przyszła na świat córka. Od tej pory w ich małżeństwie coś zaczęło się psuć. Marek kilka razy w tygodniu znikał na noce, a po powrocie unikał rozmów. Coraz częściej można było wyczuć od niego alkohol. W pewnym momencie na Aldonie skupiło się utrzymywanie domu.
Kobieta zaczęła obwiniać siebie o wszystko. Uważała, że za mało się stara i nie dość dba o męża, że nie jest wystarczająco atrakcyjna. Jej myśli coraz bardziej zaprzątnięte były tym, co jeszcze może zrobić, jak dobrą przyrządzić kolację, w jaki sposób zaskoczyć męża czymś miłym. Nigdy też nie zastanawiała się nad tym, gdzie spędzał noce.
Pewnego dnia Marek powiedział, że kogoś spotkał. Spakował rzeczy i odszedł. Aldona nie rozumiała, co się wydarzyło. Odczuwała olbrzymią pustkę i – tak jak matka – zaczęła cierpieć na depresję. Chwilowe ukojenie przynosiły leki oraz kolejne związki z mężczyznami.
Od początku tych znajomości Aldona bardzo się angażowała, dawała z siebie wszystko, ale czarny scenariusz się powtarzał. Mężczyźni okazywali się nieodpowiedzialni, opryskliwi, nieobecni, nie stronili od używek. Problemy osobiste odbiły się na relacji z córką, która zaczęła wagarować, trudno było nawiązać z nią kontakt.
To przeważyło szalę. Aldona podjęła decyzję, że musi zgłosić się po pomoc.
Uzależnienie od miłości to problem tysięcy osób, choć ciągle mówi się o nim niewiele. W grupie ryzyka znajdują się głównie kobiety, ponieważ to one są bardziej predestynowane przez czynniki biologiczne i społeczno-kulturowe do tego, żeby przeceniać w życiu rolę relacji, a szczególnie związków romantycznych. Mężczyźni przekierowują swoją uwagę na zewnątrz i wypełniają pustkę sportem, hazardem, pracą, choć coraz częściej spotyka się ich w grupach terapeutycznych oraz grupach wsparcia dla osób kochających za bardzo.
Główna przyczyna uzależnienia od miłości zazwyczaj zakorzeniona jest w dzieciństwie.
Kobiety kochające za bardzo często dorastają w rodzinach, w których niezaspokojone były podstawowe potrzeby: poczucia bezpieczeństwa, bliskości, czułości; panował chłód emocjonalny, brakowało przytulania i szczerej rozmowy. W takich domach dzieci pełnią specyficzne role. Niejednokrotnie zastępują rodzica, podejmują opiekę nad nim, rezygnując tym samym z własnych potrzeb. Głód miłości pogłębiany jest przez emocjonalną lub fizyczną nieobecność ojca lub matki, a najczęściej obydwojga.
Kocha się za bardzo, gdy miłość utożsamia się z cierpieniem, ale mimo to nałogowo trwa się przy partnerze i nie potrafi się odejść.
Osoby uzależnione od miłości często są dziećmi alkoholików, ale nie tylko. W domach, w jakich dorastają, może dochodzić między innymi do: przemocy fizycznej i psychicznej, zdrady, odejścia któregoś z rodziców, choroby psychicznej jednego z rodziców, sprawowania nadmiernej kontroli nad dzieckiem lub wycofania się rodzica z życia rodziny.
Cechy charakterystyczne osób uzależnionych od miłości
Stanowią one siłę napędową działań.
Dysfunkcyjne otoczenie, które generuje ogromny lęk – lęk przed samotnością, opuszczeniem, byciem kimś nieważnym, niepotrzebnym i niedocenianym, przed bliskością.
Pragnienie znalezienia ukojenia w ramionach partnera – żeby uwolnić się od wszystkich lęków i paraliżującego poczucia pustki.
Podświadome pragnienie, żeby partner rozwiązał problemy i uśmierzył lęki – prowadzi to do zerwania kontaktu z samym sobą oraz z własnymi uczuciami; myśl o tym, że można zostać samemu ze sobą, wywołuje przerażenie.
Skupienie całej uwagi na partnerze – od momentu poznania partnera już nic więcej się nie liczy; na przykład kobieta może koncentrować się na zapewnieniu dobrych warunków materialnych, przygotowywaniu pysznych obiadów, uatrakcyjnianiu współżycia seksualnego i dbaniu o rozliczne potrzeby partnera. A im więcej daje i im goręcej pragnie zatrzymać mężczyznę przy sobie, tym bardziej on się oddala, staje się zimny i niedostępny – miłość zaczyna być obsesją i nierozerwalnie wiąże się cierpieniem.
Zuzanna była świadoma tego, że pociągają ją mężczyźni trudni. Porównywała ich do studni, która była ciemna i głęboka, lecz fascynująca. Za każdym razem zdawała sobie sprawę, że wchodzi w coś niebezpiecznego i że związek skończy się katastrofą, ale nie potrafiła inaczej. Mówiła, że jest to silniejsze.
U osób kochających za bardzo dobór partnera nie jest przypadkowy, choć pozornie często tak wygląda. Daje „szansę” na uporanie się z cieniami przeszłości: ze złością, z poczuciem winy, z odrzuceniem, cierpieniem. Dlatego kochający za bardzo w życiu dorosłym szukają sytuacji podobnych do tych, które miały miejsce w ich dzieciństwie lub młodości. Mają silną tendencję do kierowania się ku sytuacjom znanym, do powielania schematów, a wszystko, co jest obce czy związane ze zmianą, łączy się z dużym lękiem.
Kobiety kochające za bardzo, dążąc podświadomie do ponownego zaznania i przeżycia znanych im sytuacji, pragną w ten sposób „naprawić” przeszłość. Jeśli na przykład ojciec dziewczyny był emocjonalnie niedostępny, prawdopodobnie poszuka ona partnera, o którego uwagę będzie musiała ciągle zabiegać. Mężczyzna oddany, troskliwy i czuły, z którym można nawiązać dojrzałą relację, choćby się pojawił, szybko zostaje odrzucony. Kobiety często mówią, że taki mężczyzna jest miły i dobry, ale jakiś nudny. Cena, jaką płacą za brak nudy w związku, jest bardzo wysoka.
Dla kobiet kochających za bardzo mężczyzna musi stanowić wyzwanie, dostarczać emocji, a przede wszystkim sprawiać wrażenie potrzebującego.
Cechy partnerów kobiet, które kochają za bardzo
Niedostępny.
Zdradza.
Lekkomyślny.
Nieodpowiedzialny.
Cechuje go syndrom Piotrusia Pana – jest to postawa, polegająca na nadmiernym skupieniu na sobie, wymagająca od partnerki ciągłej uwagi. Piotruś Pan pragnie uciec od dorosłości, unikając zobowiązań i odpowiedzialności. Jest niezdolny do tworzenia trwałych więzi, odczuwa strach przed planowaniem przyszłości; jest wiecznym chłopcem, którego pociągają sporty ekstremalne, przygoda i zabawa. Związek traktuje powierzchownie, oczekując od partnerki postawy matkującej (opiekuńczej i pobłażliwej).
Najczęstsze przyczyny kochania za bardzo
Życie marzeniami i silne przekonanie o własnej omnipotencji – kobieta uważa, że wszystko zależy od niej i gdy będzie wystarczająco zabiegać, mężczyzna się zmieni.
Kompleks „wybawicielki” – przekonanie, że jest się odpowiedzialną za życie partnera.
Brak poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie – zazwyczaj doprowadza kobietę do tego, że swoim działaniem pragnie zapanować nad mężczyzną; podświadomie czuje, że poczucie kontroli nad nim przyniesie również kontrolę nad własnymi emocjami – z tego powodu kobieta nieprzerwanie skupia się na obserwacji partnera, a jego nastroje stają się miernikiem jej uczuć.
Ciągłe usprawiedliwianie mężczyzny – nawet jeśli zachowuje się w sposób bardzo raniący.
Zaprzeczanie, życie w iluzorycznym, wyidealizowanym świecie – kobiety nie dopuszczają do siebie myśli, że mogą być zdradzane, bezkrytycznie pozostają przy wyidealizowanym obrazie; zaprzeczają i negują rzeczy, które mogłyby sprawić, że rzeczywistość stałaby się inna niż oczekiwana, a tym samym nie do zniesienia.
Sprawianie wrażenia pewnej siebie, ambitnej i niezależnej – pod tą maską kryje się niskie poczucie własnej wartości.
Poczucie winy – jest to typowe uczucie doznawane przez osoby kochające za bardzo.
Poczucie nadmiernej odpowiedzialności.
Instrumentalne traktowanie seksu – seks służy do osiągnięcia pożądanych zmian; kobiety stawiają pasję i namiętność ponad poczucie bliskości, którego nie miały sposobności doświadczyć – dlatego jest ono trudne do osiągnięcia.
Długotrwałe trwanie w sytuacji nadwyrężającej zasoby energetyczne i psychiczne sprawia, że kobiety często zapadają na depresję. Doświadczane cierpienie intensyfikuje także skłonność do uzależnień i zaburzeń odżywiania.
Pomimo wielu trudności, które napotykają osoby kochające za bardzo, możliwe jest zbudowanie przez nie dojrzałego związku opartego na wzajemnym zaufaniu, trosce o siebie i szacunku. Praca nad uzależnieniem od miłości zaczyna się od uzyskania świadomości swoich doświadczeń z przeszłości, z rodzicami i wcześniejszymi partnerami.
Zazwyczaj wiążemy się z osobami, dzięki którym możemy doświadczać podobnych emocji jak w dzieciństwie – im więcej na taki związek składa się elementów przeniesionych z dzieciństwa, tym trudniej odejść.
Kluczem do zerwania z nałogiem jest rozwijanie umiejętności skupienia uwagi na sobie. Do tej pory w centrum zainteresowania był potrzebujący partner, którym trzeba było kierować.
Kobiety uczą się:
dbać o siebie,
zauważać własne potrzeby i emocje,
wzmacniać poczucie własnej wartości.
Wymaga to wysiłku, nierzadko skorzystania z terapii czy grupy wsparcia, gdzie można spotkać osoby z podobnym problemem.
Warto przeczytać: Fromm E.: O sztuce miłości. Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2007
Aneta Maj – psycholog. Prowadzi warsztaty psychoedukacyjne i treningi dla osób uzależnionych od alkoholu. Zajmuje się pomocą osobom kochającym za bardzo, w trudnych relacjach i w kryzysie.