Kategorie artykułów

Sakrament małżeństwa (37)
Celebracja aktu małżeńskiego (45)
Miłość ludzka w planie Boga (69)
Czystość przedmałżeńska (15)
Płodność i planowanie dzieci (36)
Początek życia ludzkiego (10)
Wychowanie seksualne dzieci (10)
Orgazm (18)
Inicjacja, gra wstępna (33)
Ciąża i diagnostyka prenatalna (12)
Leczenie niepłodności (11)
Wstrzemięźliwość seksualna (42)
Poronienie (4)
Menopauza (5)
Choroby, trudne sytuacje (67)
Masturbacja (15)
Pornografia (13)
Seksoholizm (9)
Środki antykoncepcyjne (29)
In vitro (11)
Syndrom poaborcyjny (7)
Modlitwy małżeńskie (6)
Pożądliwość serca (54)
Podejście do grzechów seksualnych (57)
Historia i nowoczesność (35)
Stereotypy (51)
Zdrada (11)
Historie z życia (43)
O nas Kontakt

WESPRZYJ NAS

O kobietach stosujących antykoncepcję…

O kobietach stosujących antykoncepcję, grzybicy, nowotworach i firmach farmaceutycznych – wywiad z lek. med. Arturem B.

Panie Doktorze, prowadzi Pan praktykę lekarską i spotyka z kobietami. W jaki sposób tłumaczy im Pan kwestie związane z płodnością i antykoncepcją?

Zacznijmy od tego, że rozrodczość człowieka ma bardzo szczególny charakter, ponieważ jesteśmy chyba jedynym gatunkiem w świecie, którego rozrodczość jest permanentna. Kobieta może być w ciąży w każdej chwili swojego życia, jeśli tylko ma zdolność do bycia płodną, w tym sensie, że już dojrzała, a jeszcze  przed klimakterium. Współżyjąc, nawet w okresie miesiączki może być w ciąży. Praktycznie każdy stosunek może zakończyć się ciążą i jest to sprawa, której nie jesteśmy w stanie  zapobiec. Podobnie jest ze wszelkiego rodzaju metodami antykoncepcyjnymi.

Jednak sądzi się powszechnie, że metody antykoncepcyjne skutecznie zapobiegają ciąży.

Żadna z nich nigdy nie zabezpiecza w stu procentach, bo przy stosowaniu każdej   można zajść w ciążę. Rozrodczość jest poza stuprocentową kontrolą człowieka. Tę kontrolę można na pewno zwiększyć, ale nigdy nie można osiągnąć kontroli stu procentowej. To jest pewien fakt. Poza tym rozrodczość, czy zdolność do rodzenia dzieci, jest bardzo ściśle związana z  życiem i  funkcjonowaniem organizmu kobiety, do tego stopnia, że organizm celem zapewnienia dziecku optymalnych warunków rozwoju w ciąży nie waha się na stratę białka i krwi. My żyjemy w czasach, kiedy jest pod dostatkiem pożywienia, ale sto lat temu i wcześniej był problem głodu, zawsze był problem niedojadania, a mimo to Pan Bóg to wszystko tak zorganizował, czy natura, jeśli ktoś jest niewierzący, że organizm kobiety pozwala sobie na pewną rozrzutność, np. w świecie pająków samica często zjada samca, żeby zapewnić swojemu potomstwu lepszy start. Widać tę walkę o pokarm dla potomstwa. U człowieka nie dość, że kobieta traci permanentnie, to organizm nie boi się tej straty, pomimo tego, że ta strata może być zagrożeniem dla jej życia, bo w sytuacji głodu miesiączkowanie jest dużym obciążeniem. Dopiero skrajne wygłodzenie hamuje miesiączkę. Był przypadek, kiedy Panie uratowały się z katastrofy statku i podróżowały kilka miesięcy na krze. Kiedy nie było żadnego pożywienia i pojawił się stan skrajnego wycieńczenia, to dopiero wtedy one straciły miesiączkowanie, ale bynajmniej nie była, to pierwsza utrata. Dopiero w końcowej fazie wygłodzenia, kiedy już doszło do zaniku, można powiedzieć, narządów płciowych, zanikały u nich piersi, tkanka tłuszczowa, to dopiero w tym momencie organizm wyłączył ten mechanizm. Tak bardzo jest on istotny dla funkcjonowania kobiety. Czy się to podoba feministkom, czy nie kobieta jest stworzona do bycia w ciąży. Wiele mechanizmów fizjologicznych jej organizmu jest podporządkowanych temu celowi. To są pewne fakty biologiczne, że kobieta jest stworzona do bycia w ciąży. Dlatego wszelkie ingerencje w ten układ mają bardzo istotne znaczenie dla jej zdrowia. Skoro to stanowi tak dużą część istoty funkcjonowania jej organizmu, to próby zakłócania tej części mogą się skończyć różnymi schorzeniami.

Jakie mogą być tego konsekwencje konsekwencje?

Ponieważ układ rozrodczy ciągle pracuje poprzez cykle miesięczne ciągle jest poddawany pewnym zmianom, ciągle tam dochodzi do dużych ilości podziałów komórkowych, narządy te są szczególnie narażone na choroby. Nie ma chyba kobiety, która w ciągu swojego życia choćby raz nie była u ginekologa z jakąś dolegliwością. Zdarza nam się całe życie przeżyć bez wizyty u okulisty, bez wizyty u laryngologa, neurologa, ale trudno sobie wyobrazić kobietę, która nigdy nie była u ginekologa i pomijam tu kwestię ciąży. Analizując rozkład rodzaju nowotworu , które dotykają kobiety, w czołówce  są nowotwory narządów rodnych i piersi. Dopiero na dalszych miejscach są nowotwory żołądka, płuc, które trapią przede wszystkim mężczyzn. Podobnie, jeśli chodzi o ilość infekcji. Praktycznie prawie każda kobieta w swoim życiu miała infekcję dróg rodnych. Dlatego zdrowie układu rozrodczego kobiety jest bardzo istotnym czynnikiem determinującym ogólny stan jej zdrowia. Mężczyźni tego problemu nie mają. Nie spotyka się chorób układu rozrodczego mężczyzny. O ile w każdym średnim mieście mamy kilkunastu ginekologów, to trudno znaleźć androloga. Jest to bardzo rzadka specjalizacja, bo  prawie nie ma pacjentów, np. w Stalowej Woli funkcjonuje jeden androlog i ok. dwudziestu ginekologów. To świadczy o skali problemu.

Układ rozrodczy mężczyzny nie jest tak newralgicznym miejscem w jego organizmie jak w organizmie kobiety ?  

-Męskie jądra pracują również w miarę intensywnie. Produkcja plemników następuje na okrągło. Tutaj też mówimy o pewnej dozie straty, bo jeżeli mężczyzna w akcie płciowym tych plemników nie przekazuje, to one są najczęściej wydalane w wyniku nocnych polucji, bo organizm pozbywa się pewnej nadmiarowości, ale skala strat jest na pewno nieporównywalna. To, co organizm kobiety musi włożyć w jej rozrodczość,  względem tego, co mężczyzna wkłada w swoją rozrodczość, jest o wiele większe. Stąd metody ograniczenia płodności, które się stosuje, mają na pewno swój wpływ na zdrowie kobiety. Oczywiście ten wpływ zależy od tego,  jaką metodę zastosujemy.

No i pewnie od ogólnego stanu zdrowia kobiety. Jest jakaś zależność od specyfiki danego organizmu, czy jest silniejszy czy słabszy, bardziej odporny, podatniejszy?

Na pewno można przyjąć, że ogólne zdrowie ma tutaj znaczenie, aczkolwiek, jeśli mamy do czynienia z czynnikiem osłabiającym, to on zawsze będzie osłabiał organizm. U kobiet słabszych biologicznie może dojść do choroby nowotworowej, u silniejszych np. do infekcji lub nadżerki. Nikt  nie jest w stanie stwierdzić, jakim naprawdę garniturem genetycznym dysponuje, jakie uszkodzenia są tam zawarte. Żadna kobieta  nie może założyć, że stosując daną metodę antykoncepcyjną i osłabiając organizm w tym zakresie, który wynika z tej metody, nie wywoła u siebie pewnych powikłań.

Polskie Towarzystwo Ginekologiczne wymaga przed zapisaniem antykoncepcji przeprowadzenia wywiadu na temat chorób występujących w rodzinie, czyli możliwych obciążeń genetycznych. Pan mówi o jeszcze głębszych pokładach, które nie mogą być poznane w wyniku przeprowadzenia nawet najbardziej dokładnego wywiadu.  

Na tę chwilę znana jest część genów wywołujących choroby nowotworowe układu rodnego , ale niestety nie są znane wszystkie. I nawet jeśli kobieta zbadała by się pod kątem tych genów, co jest  badaniem dość drogim, w warunkach polskich jest to raczej niedostępne dla typowej kobiety. Badaniu temu podlegają tylko kobiety z tak zwanej grupy ryzyka i są one prowadzone w kilku ośrodkach akademii medycznych. Nawet, gdyby kobieta dostała taką informację, że  nie posiada żadnego genu zagrażającego, to i tak nie mamy pewności, że nie posiada genów, które do tej pory nie zostały odkryte. Badania nad genomem cały czas trwają i na pewno nie zostaną w najbliższym czasie zakończone. Co jakiś czas słyszymy doniesienia, które mówią o wykryciu kolejnego genu, wywołującego ten czy inny rodzaj nowotworu w obrębie układu rodnego. Z tym, że zaznaczam, że jako układ rodny rozumiem też gruczoły piersiowe, które nie biorą bezpośrednio udziału w ciąży, ale są ściśle związane i zależne od działania całego układu. Jest to pewien zestaw naczyń połączonych.

Przejdźmy teraz do konkretnych metod antykoncepcyjnych.  

Jeśli chodzi o metody, można je podzielić na trzy główne rodzaje ze względu na mechanizm działania. Pierwszym mechanizmem jest wywołanie zaburzeń hormonalnych, drugim wywołanie stanów zapalnych, trzeci rodzaj to środki mechaniczne, czyli blokady, czwarty mechanizm – środki plemnikobójcze, piąty mechanizm – stosunek przerywany oraz cała grupa środków naturalnych np. metoda Bilingsa lub pojawiająca się obecnie metoda sprawdzania poziomu hormonów w wyniku testów i w ten sposób analizowanie własnej płodności.

Zacznijmy od stosunku przerywanego.

Nie ma tu ingerencji w układ rozrodczy, ale jest silna ingerencja w układ psychiczny człowieka, ponieważ w czasie tego typu aktu płciowego mężczyzna musi zdążyć w pewnym momencie go przerwać, by nie doszło do dostania się nasienia do dróg rodnych. W efekcie wywołuje to uczucie napięcia emocjonalnego zarówno u mężczyzny, jak i kobiety. Myślę, że jednorazowy akt nie może wywołać jakichś negatywnych skutków, ale stosowanie tej metody na stałe prowadzi do powstania pewnego rodzaju nerwicy, nie w rozumieniu nerwicy, że ktoś jest zestresowany, tylko polegającej na kojarzeniu stanu napięcia emocjonalnego  przez kobietę ze swoim układem rodnym. Tutaj jest to silniejsze u kobiet.

Dlaczego jest silniejsze?

Kobiety bardziej obawiają się niechcianej ciąży niż mężczyźni. Mężczyzna często może uciec od niechcianej ciąży, jeśli nie jest związany z  partnerką np. ślubem. Kobieta zawsze z tą ciążą pozostaje. Nie ma możliwości ucieczki, to dziecko w niej się rozwija i ona ponosi więcej konsekwencji bycia w ciąży.

Jaki ma wpływ podejmowanie stosunku przerywanego niedającego poczucia bezpieczeństwa na organizm kobiety?

W efekcie dochodzi do rozregulowania pracy autonomicznego układu nerwowego w obrębie miednicy mniejszej i po pewnym czasie u tych kobiet pojawiają się dolegliwości bólowe w obrębie miednicy mniejszej. Są one związane najprawdopodobniej z samowolnymi skurczami naczyń krwionośnych w obrębie miednicy mniejszej, niezależnymi od psychiki kobiety. Te skurcze bardzo źle się leczą, w zasadzie jedyną metodą leczenia jest podawanie środków psychotropowych obniżających napięcie emocjonalne, co często  wiąże się z uzależnieniem po latach od tych środków, także z rzutuje na pozostałe sfery życia. Niestety, wszystkie środki psychotropowe, które dajemy w nerwicach, oprócz działania obniżającego napięcie, mają też to działanie uspokajające i nasenne. W związku z tym wiele osób ma różne kłopoty np. z prowadzeniem pojazdu, koncentracją, skupieniem podczas pracy. Środki te są czasami źle tolerowane i można  wpaść w pętlę, w której albo bierzemy środki chemiczne i mamy pewne ograniczenia w życiu, albo z nich rezygnujemy i mamy silne dolegliwości bólowe w podbrzuszu, które pojawiają się samoistnie i są dosyć dokuczliwe. Można w nerwicach stosować terapię psychologiczną, ale w warunkach polskich jest ona trudno dostępna.  Stosowanie tej metody przez dłuższy okres czasu może się więc skończyć dolegliwościami, które może nie zabijają, ale powodują powodują znaczny dyskomfort życia.

No i wpływają na więź małżeńską.

Jeśli kobieta czuje się źle przez cały dzień, bo pobolewa ją podbrzusze, mężczyzna w końcu orientuje się, że te dolegliwości mają charakter nerwicowy, zaczyna je bagatelizować,  mówić, że to jest jej „chora głowa”. Dla niej ból, który odczuwa jest bólem jak najbardziej realnym. Ból nerwicowy dla pacjenta jest tak samo realny jak ból powstały w wyniku organicznego procesu chorobowego, więc czy kobietę boli brzuch z powodu zapalenia jajnika czy z powodu nerwicy, to dla niej jest to taki sam ból chociaż ten ból nerwicowy nie zagraża jej życiu, a zapalenie jajnika jest groźne i trzeba je jak najszybciej leczyć i usuwać przyczyny. Nerwica , tak jak każda choroba, jest obciążeniem dla małżeństwa, choć jest wywołana działaniem ludzi, którego można uniknąć, rezygnując z tej metody antykoncepcyjnej.

Drugą grupę stanowią środki wywołujące stan zapalny w obrębie układu rodnego. Jakie to są środki?

Mamy tutaj tylko jedną metodę. W tej chwili trochę mniej popularną, dawniej popularną bardziej, mianowicie chodzi o spiralę. Metoda działania spirali polega na tym, że przebywając w obrębie macicy wywołuje przewlekły stan zapalny, który uniemożliwia zagnieżdżenie się nowo powstałemu dziecku , jest ciałem obcym które może przez  lat znajduje się w jamie macicy. Nowoczesne spirale zawierają na końcu kulkę lub poprzeczkę wykonaną z tworzywa nasączonego hormonami  lub  z metalu , co ma zwiększyć skuteczność. Sprawa wydaje się oczywista. Nie można bezkarnie wywoływać stanu zapalnego w obrębie jamy macicy, bo w pewnym momencie można doprowadzić do tam bardzo poważnej choroby np. choroby nowotworowej, ułatwić infekcję różnego rodzaju bakteriom. Niebezpieczne może być zakładanie spirali, można wywołać sepsę. Spirala może poza tym przebić się przez ścianę macicy do jamy brzusznej, czasem wrasta w ścianę macicy i  są kłopoty z jej usunięciem. Jak mówiłem na wstępie,  nie ma stuprocentowo skutecznej metody antykoncepcyjnej, zdarza się, że dochodzi do zagnieżdżenia dziecka, jego rozwoju i wchłonięcia tej spirali do ciała dziecka. Medycyna opisuje takie przypadki, nie są one teoretyczne, kiedy rodzą się dzieci z spiralami wewnątrz ciała. Zabieg usunięcia takiej spirali jest zabiegiem niezwykle trudnym. Mamy do czynienia z pacjentem bardzo małym, niestabilnym, więc trudno jest jakikolwiek zabieg przeprowadzać u noworodka. Ta spirala może się umieścić praktycznie w każdej części ciała, np.  w obrębie narządów wewnętrznych. Cud, jeśli byłoby to w obrębie skóry, ale może się zdarzyć w obrębie centralnego układu nerwowego. Ona staje się integralną częścią ciała dziecka, a ponieważ jest sztywna i twarda, jest czynnikiem uszkadzającym, drażniącym, więc na pewno trzeba ją usunąć. Na szczęście ta metoda w tej chwili traci w Polsce popularność. Była popularna w okresie PRL-u.

A metody mechaniczne, które tym bardziej uważa się za nieszkodliwe dla zdrowia?

-Jeśli chodzi o metody mechaniczne, to do nich możemy zaliczyć prezerwatywę,  wszelkiego rodzaju kapturki, krążki zakładane na szyjkę macicy. Współżycie przy tych metodach wymaga planowania i przygotowania. Atrakcyjny dla małżonków element spontaniczności zostaje zachwiany, bo nagle trzeba akt płciowy przerwać, aby założyć prezerwatywę. To utrudnia całą tę sytuację. Poza tym wprowadzamy w  środowisko ciała elementy obce: gumę, lateks, które mają swoje działania ujemne. W czasie aktu płciowego dochodzi do ocierania narządów płciowych. Najdelikatniejszą strukturą są błony śluzowe człowieka. Wszystkie elementy gumowe, lateksowe, np. prezerwatywa są bardziej szorstkie i  twardsze niż te błony. To sprzyja wszelkiego rodzaju mikro-uszkodzeniom. To może sprzyjać podatności na infekcje a przede wszystkim mikro uszkodzenia w obrębie szyjki macicy mogą prowadzić do powstania nadżerek, które nieleczone mogą być niebezpieczne. Z dotychczas wymienionych pod kątem biologicznym jest to metoda najbardziej bezpieczna, dająca najmniej powikłań, chociaż nie jest ona do końca obojętna dla organizmu.

Jeśli chodzi o środki plemnikobójcze, to często  stosuje się je na prezerwatywach. Jest to substancja obca o działaniu toksycznym, bo musi jednak te plemniki zabić lub unieruchomić. Często w mechanizmie działania tych pianek antykoncepcyjnych jest zmiana pH środowiska pochwy. Zmiana pH prowadzi do skłonności do grzybic. Środki te powodują wzrost nawet 2-3 krotny zachorowań na infekcje układu moczowego przez E. coli.

Grzybica, to poważny problem ?

Jest to problem, który nęka wiele kobiet. Wiele kobiet  nie może się go pozbyć. Leczenie grzybic jest trudne. Często  choroby te przechodzą w stan uśpienia i po zaniku objawów kobieta przerywa terapię, ale przy najbliższej okazji, osłabieniu organizmu np. pod wpływem stresu, problem powraca. Takim osłabieniem  dla kobiety  jest ciąża zwłaszcza w pierwszym okresie. Wtedy organizm musi się przygotować do pewnych zmian, a ta uśpiona grzybica potrafi wyjść i nękać kobietę przez całą ciążę, zagrażać życiu jej dziecka.

Co się dzieje, gdy grzybica ujawni się w czasie ciąży?

Sytuacja jest o tyle trudna, że większości leków  należy unikać z racji ich szkodliwości dla rozwoju płodu. Więc z jednej strony mamy grzybicę, która nęka kobietę i zagraża jej płodowi, z drugiej strony jest bardzo mało środków, które możemy w tej sytuacji zastosować. Większość skutecznych środków przeciwgrzybiczych może zwiększać ryzyko wad wrodzonych u płodu. Zanieczyszczając środowisko pochwy przez środki plemnikobójcze czy środki znajdujące się na prezerwatywach, czy wprowadzane we wszelkiego rodzaju piankach, globulkach, powodujemy zwiększone ryzyko powstawania tych grzybic.

Została nam jeszcze jedna grupa metod antykoncepcyjnych, którą są środki hormonalne.

Sposób ich działania można krótko tak streścić: „Zaburzmy cykl hormonalny kobiety”. Bo tylko w ten sposób, jeśli my zaburzymy u kobiety jajeczkowanie, czyli nie dojdzie jajeczkowania, zapobiegniemy ciąży. Tak działają starsze środki antykoncepcyjne, jednoskładnikowe, o budowie estrogenowej. Ich mechanizm polega na zaburzaniu cyklu miesiączkowego, który w kobiecie funkcjonuje jak sprawny mechanizm. Musimy ten cykl wytrącić z równowagi, musimy zaburzyć go, bo inaczej mamy owulację i ryzyko ciąży.

Nie mamy owulacji, nie ma ryzyka ciąży. Medycyna pomogła kobiecie. Gdzie tutaj jest zagrożenie?  

-Ponieważ ten cykl płciowy, poprzez przysadkę mózgowa jest powiązany z pozostałymi hormonami organizmu: tarczycą, hormonem wzrostu, hormonami nadnerczy. Ingerując w ten cykl, ingerujemy w pozostałe części cyklu. Poza tym wszystkie hormony płciowe mają swój składnik anaboliczny, czyli ten składnik, który wpływa na wydolność organizmu, jak i na jego rozwój. Wszystkie anaboliki mają swój czynnik płciowy, stąd problemy z wąsami u sportsmenek NRD – owskich wynikający ze stosowania anabolików w celach sportowych, ale one mają jak mówiłem wcześniej, swoją komponentę płciową. I  do tej pory nie udało się znaleźć ani hormonu płciowego bez komponenty anabolicznej, ani anabolika bez komponenty płciowej. W efekcie zwiększając w organizmie poprzez podawanie estrogenu stężenie tych hormonów i zaburzając ich działanie, prowadzimy do różnych działań ubocznych. Wystarczy wziąć pierwszą lepszą ulotkę leku antykoncepcyjnego, żeby przeczytać bardzo dużą ilość działań ubocznych, najczęściej wynikających z działania anabolicznego poprzez zaburzenie funkcji wątroby  do żółtaczki  włącznie, zaburzanie funkcjonowania żył, czyli wszystkie sprawy związane z żylakami, zaburzenia psychiczne takie jak depresje, myśli samobójcze, rozdrażnienie, nerwice, uszkodzenie materiału genetycznego – chromosomów i wiele innych. Skóra staje się szorstka, tkanki ulegają szybszemu starzeniu. Figura kobiety staje się muskularna i często otyła.

Kobiety stają się coraz mniej kobiece. Ale chyba takie przypadki dotyczą tylko małej grupy kobiet? Gdyby takie objawy stawały się powszechne, mało która kobieta chciałaby ryzykować taką „terapię piękności” ?  

Typowy obraz niemieckiej kobiety jest dobrą ilustracją tych tendencji, bo w Niemczech antykoncepcja hormonalna jest bardzo popularna. Jest to przykład państwa, gdzie antykoncepcja hormonalna stała się podstawową metodą. Z badań wynika, że 80% Niemek korzysta z antykoncepcji hormonalnej. Rozrost ramion, bioder i typowy obraz solidnej, o nieco męskiej sylwetce kobiety niemieckiej w dużej mierze jest spowodowany, oprócz predyspozycji genetycznych stymulacją hormonalną tych kobiet od wczesnej młodości, bo często te Niemki już w wieku kilkunastu lat zaczynają stosować antykoncepcję hormonalną. I w wieku lat trzydziestu, czterdziestu mamy obraz typowej Niemki, pewnie znany nam z wizyt zagranicznych i z telewizji.

Można by tak żartem powiedzieć, że jeżeli się lubi delikatne kobiety, to lepiej nie brać za żonę dziewczyny stosującej od młodości środki antykoncepcyjne. Ale można też myśleć pragmatycznie. Żona będzie trochę bardzie krępa, ale za to współżycie seksualne będzie bardziej regularne.

Pewnym paradoksem antykoncepcji hormonalnej jest to, że powoduje ona obniżenie u kobiet libido. Paradoks o tyle dziwny, że kobiety stosują antykoncepcję hormonalną, żeby zwiększyć ilość kontaktów seksualnych, by umożliwić swojemu libido realizację. Ta metoda podkopuje pomysł, dla którego została użyta. Kobieta, stosując te leki, chcąc zwiększyć możliwość współżycia de facto je zmniejsza poprzez oddziaływanie na swoją psychikę, zwłaszcza, że komponent anaboliczny może wywoływać u tych kobiet zaburzenia psychiczne w postaci depresji. Dodatkowo depresja zmniejsza libido człowieka. W Polsce w czasach PRL antykoncepcja hormonalna była bardzo droga. Dotyczyła ok. 3-4% tych kobiet, które było stać na zakup  drogich środków. Czasami była kupowana w Pewexach za dolary. W tej chwili wskutek kampanii medialnej sprzedaż wzrosła. Według badań, z którymi ja się zetknąłem, nawet do 30% kobiet używa antykoncepcji hormonalnej.

Jest bardzo trudno empirycznie udowodnić związek chorób cywilizacyjnych ze stosowaniem środków antykoncepcyjnych, tym bardziej, że czynników je wywołujących może być wiele, np. depresję może wywoływać brak przyjaciół, samotność, poczucie wykorzenienia w dużym mieście. Prawdą jest jednak, że nikt poważny nie wyklucza także wpływu antykoncecpji. Dowodem jest choćby to, że wiele ośrodków naukowych prowadziło i nadal prowadzi badania na temat wpływu antykoncepcji na depresję, raka piersi, niepłodność.

-Pokolenie moich babć, mam, nie znało tak bardzo problemu raka piersi. To był problem raczej marginalny, o którym się mało mówiło, mało słyszało. W tej chwili problem ten stał się problemem narodowym do tego stopnia, że nasze państwo, nieskore do wydawania pieniędzy na służbę zdrowia, zdecydowało się zafundować wszystkim kobietom bezpłatne badania mammograficzne mające na celu wykrywanie i zapobieganie rozwojowi nowotworów piersi. Myślę, że ta korelacja wzrostu zużycia środków antykoncepcyjnych i wzrostu zapadalności na nowotwory piersi u kobiet jest ze sobą powiązana. Nie dysponuję w tym momencie wynikami żadnych badań, nie wiem, czy ktoś takie badania robił, ale na pewno te dwa czynniki wzrosły, więc można założyć, że istnieje między nimi korelacja.

Znam opracowanie, którego autorzy uważają, że nie ma przekonywających danych na temat związku raka piersi albo chorobą niepłodności ze stosowaniem antykoncepcji.

Nawet pomijając wyniki badań i stosując logikę, jeśli pewien precyzyjny mechanizm będziemy zakłócać w sposób notoryczny, latami, to  go zepsujemy. Jeśli będziemy mieli jakąkolwiek maszynę i będziemy w nią sypać piasek, może kilka ziaren nie spowoduje w niej awarii, ale w pewnym momencie ta maszyna zacznie źle funkcjonować. Zakłócając jej pracę zwiększamy ryzyko, że ta maszyna się zatrzyma, że będzie źle funkcjonować, że się pojawią zmiany nowotworowe lub że płodność nigdy nie wróci, że kobieta, która kiedyś będzie chciała urodzić dzieci, nie będzie mogła tego zrobić.

Coraz więcej się mówi o wczesnoporonnym działaniu środków antykoncepcyjnych.

Środki antykoncepcyjne, te nowoczesne, zawierają składnik gestagenowy, składnik, który uniemożliwia zagnieżdżenie się dziecka. Jeśli nie zadziała składnik estrogenowy, bo mimo stosowania antykoncepcji hormonalnej można zajść w ciążę, ma też działanie wczesno aborcyjne. Działanie wczesnoaborcyjne ma również wpływ na zdrowie kobiety. Medycyna opisuje syndrom poaborcyjny.

Wiele uczciwych kobiet, wiedząc o takim działaniu środków hormonalnych, nigdy by ich nie wzięło, a mężowie by nie pozwolili na stosowanie ich przez żony. Jaki jest jednak powód tego, że środowisko lekarskie o tych skutkach nie informuje społeczności ?

-Ponieważ tak duża jest presja firm farmaceutycznych, żeby wprowadzić do powszechnego obrotu antykoncepcję hormonalną. Dla firmy farmaceutycznej taki pacjent jest pacjentem złotym, bo on co miesiąc przychodzi i kupuje opakowanie leku. Kobieta stosująca antykoncepcję hormonalną, generuje podobne zyski jak kobieta chora na cukrzycę, nadciśnienie czy inną przewlekłą chorobę. Ona co miesiąc musi przyjść i kupić lek. Jest to stały klient, który zapewnia stały zysk. Ponieważ kobiety stanowią mniej więcej połowę populacji, to gdyby się firmom farmaceutycznym udało namówić wszystkie kobiety, to mają ok. 3 mld. klientów, którzy co miesiąc przyjdą i lek kupią. Żadna inna „choroba” nie zapewnia firmie takich zysków, bo nie można na siłę wygenerować ludzi chorych np. na nadciśnienie, cukrzycę. Ich jest tyle, ile zachoruje. Tylko w tej dziedzinie firma farmaceutyczna może kreować potencjalnych klientów poprzez namawianie ich do zażywania tych „leków”, do kupowania ich co miesiąc. Efekt jest tego taki, że firmy wykładają olbrzymie środki na promocję poprzez np. reklamę w mediach. Trudno znaleźć w prasie kierowanej do kobiet jakikolwiek krytyczny artykuł dotyczący antykoncepcji hormonalnej. Większość artykułów poświęconych antykoncepcji stara się je maksymalnie zachwalać. Poza tym, ponieważ te środki są w wielu krajach na receptę,  środowisko ginekologiczne też nie za bardzo chce tę sytuację zmieniać, bo to generuje pacjentów. Wiele kobiet przychodzi do ginekologów po receptę. Każda wizyta wiąże się z opłatą, co oznacza dla ginekologów zysk. Namówienie kobiety np. na metody naturalnego planowania rodziny automatycznie odbiera zysk firmom farmaceutycznym i zmniejsza ilość wizyt u ginekologów co oczywiście wiąże się z zmniejszeniem przychodów z gabinetów. Więc są dwie grupy interesów, ja tu nie chcę oczywiście oceniać ginekologów o cynizm, bo na pewno wielu z nich zdaje sobie z tego sprawę i proponuje metody naturalne, ale generalizując te dwie grupy są zainteresowane rozwojem antykoncepcji hormonalnej, stąd np. informacja o tym, że hormonalne środki antykoncepcyjne są w wykazie substancji rakotwórczych zagrażających człowiekowi (Rozporządzeniu Ministra Zdrowia  Żochowskiego, który zresztą zmarł na chorobę nowotworową)  nie jest przekazywana ani w mediach elektronicznych, prasie, czy broszurach zachęcających do zachowań prozdrowotnych. Raczej się dąży do propagowania tych środków.

Czy istnieje szansa, żeby oprzeć się tej presji i przebić z innymi propozycjami?

Mechanizm finansowy jest bardzo silny i dopiero opór społeczny taki, jaki był np. w przypadku palenia tytoniu, mógłby coś zmienić. Firmy tytoniowe do niedawna miały na swoich usługach bardzo wiele autorytetów medycznych, które oficjalnie twierdziły, że palenie papierosów nie jest rzeczą szkodliwą. Przekazanie tych informacji społeczeństwu, przeforsowanie oporu producentów  i zmuszenie tych firm do rezygnacji z części zysków, zajęło społeczeństwom dziesiątki lat. Chociaż oczywiście te firmy cały czas się bronią i wszelkie ograniczenia w produkcji papierosów są traktowane z wielkim krzykiem ekonomicznym, np. przy próbach wprowadzenia ograniczenia produkcji papierosów odezwał się krzyk środowisk rolniczych, które twierdzą, że tracą zyski z produkcji tytoniu. Podobne mechanizmy ekonomiczne dotyczą antykoncepcji. Wszelkie próby krytyki tych metod oznaczają dla środowiska, które zarabia olbrzymie pieniądze na produkcji tych środków, straty i oni robią wszystko, żeby temu zapobiec. Chciałbym tu jeszcze zaznaczyć, że firmy farmaceutyczne są jednymi z najbogatszych firm na świecie. W pierwszej trójce najbogatszych firm na świecie są dwie firmy farmaceutyczne. Więc to lobby ma potężne środki i zrobi wszystko, żeby zachęcać ludzi do antykoncepcji hormonalnej. Zysk ma tutaj znaczenie pierwszoplanowe.

Duże zyski może przynieść sprzedaż nowego środka, który ma być niedługo zarejestrowany. Jego nazwa brzmi „Librum”. Jest on reklamowany jako przynoszący wolność dla kobiety. Na czym polega nowość „Librum”?

Ten lek nie dość, że ma blokować powstawanie jajeczkowania, to w ogóle ma usunąć kobiecie miesiączkę. Jest to bardzo głęboka ingerencja, żeby wyłączyć cały mechanizm płciowy u kobiet. Myślę, że to w ogóle jest szczyt próby deregulacji organizmu kobiety. Ten środek bardzo szybko spowoduje całą falę różnego rodzaju dolegliwości zdrowotnych u kobiet i mam nadzieję, że się nie przyjmie. Wydaje mi się, że to się może skończyć po latach falą nowotworów endometrium macicy. Bo jednak endometrium powinno być odnawialne. Sam fakt, że u kobiet w okresie klimakterium, kiedy już nie dochodzi do odnowy endometrium, ono zostaje cały czas to samo, wzrasta zapadalność na raka macicy, pojawiają się często mięśniaki macicy. Mięśniaki, to nie jest problem młodych dziewczyn, to jest problem babć. Jeśli endometrium u tych młodych dziewczyn zostawimy nieruszone, to one też będą miały te problemy, tak mi się wydaje. Może będą się cieszyły tym, że nie mają tych kilku dni, kiedy jest krwawienie i mają  dolegliwości miesiączkowe.

Trudno dostrzec w tym troskę o kobietę, o jej zdrowie i szczęście. Chyba, że szczęściem kobiet jest być podobnymi do mężczyzn?

Myślę, że doprowadzi to upodobnienia kobiety do mężczyzny. Feministkom pewnie jest to w smak, ale czy to się skończy szczęściem tych kobiet? Wiele kobiet wskutek propagandy feministycznej odrzuca ideę macierzyństwa, uważając, że macierzyństwo będzie dla nich czymś niekorzystnym, czymś, co zabierze im karierę, utrudni prywatne życie. Wiele z tych kobiet, które ulegają propagandzie, po pewnym czasie decyduje się na ciążę i mając dziecko, odkrywają dla siebie nowy świat, o którym nie wiedziały. Dla nich okazuje się, że to dziecko jest czymś bardzo ważnym, ważniejszym niż kariera. Widzą, że ich obawy były sztuczne. Była w ostatnich latach moda na ciążę i wiele gwiazd  filmu i estrady urodziło dzieci. Wiele tych kobiet latami zwlekało, prowadząc swoją karierę i wreszcie na skutek chwilowej mody zdecydowały się na posiadanie dzieci. Przypuszczam, że pierwotnie planowały zaraz po urodzeniu dziecka powrót do czynnego życia artystycznego, a opiekę nad dziećmi powierzyć opiekunkom. Tymczasem wiele z nich zawiesiło swoje kariery na rzecz wartości macierzyństwa. Nagle odkryły, że macierzyństwo jest dla nich bardzo istotne. Taką osobą jest na pewno Julia Roberts, gwiazda amerykańskiego kina, która dostawała za jeden film gaże liczone w dziesiątkach milionów dolarów. Powiedziała, że z powodu urodzenia bliźniaków przez pięć lat nie zagra w żadnym filmie. Ona odrzuca sławę, zysk, bo nagle potrzeba bycia z dziećmi, które właśnie urodziła, jest dla niej silniejsza niż to, co było dla niej kwintesencją życia, czyli kariera gwiazdy filmowej. Myślę, że tego typu przykłady mogą coś zmienić w mentalności i zatrzymać propagandę, która jest pozornie skierowana ku dobru kobiet, a de facto ograbia je ze szczęścia bycia matką dla dziecka, czy bycia w ciąży. Choć ciąża jest pewnego rodzaju trudem, ale także pozytywnym przeżyciem dla kobiet a świadomość posiadania dziecka pewnym spełnieniem czegoś, co jest w niej zawarte. Myślę, że wiele z tych feministek, kierując się szlachetnymi uczuciami, stwarza kobietom przedsionek piekła. Podobnie jak z ideą komunizmu, która też w swoich założeniach teoretycznych i intencjach była bardzo piękna, ale w krajach, w których ją zastosowano, dała opłakane rezultaty, ponieważ nie była dostosowana do faktycznej natury człowieka. W efekcie dało to wiele nieszczęść. Podobnie jest z głoszoną przez feministki ideą pozbycia się przez kobiety idei rodzicielstwa, macierzyństwa i kobiecości. W tym momencie intencje zwiększenia pozornej wolności tych kobiet nie uwzględniają faktycznej potrzeby macierzyństwa, która jest zapisana bardzo głęboko w jestestwie  kobiety. Prowadzi to u wielu kobiet, do pewnego rodzaju wypalenia i unieszczęśliwienia ich. Pamiętam z okresu studiów przykład pewnej pani profesor, która jak nam powiedziała, dla kariery naukowej postanowiła zostać sama i nie zakładać rodziny, nie mieć dzieci. Zrobiła tę karierę, została znanym profesorem, ale pamiętam, jak na zajęciach dotyczących układu mięśniowego opowiadała o wnuczce swojej sąsiadki i o tym, w jaki sposób ona biega. Obserwowałem stan emocjonalny, który towarzyszył tym wypowiedziom i dla mnie było oczywiste, że pani profesor już bliska emerytury oddałaby chyba tytuł naukowy za posiadanie takiej wnuczki. Myślę, że jest to prawda wpisana w życie kobiet i unikanie za wszelką cenę bycia matką tak naprawdę nie daje im szczęścia, a raczej na starość uczucie goryczy,  smutku i życiowego niespełnienia.

Jak szybko totalna ingerencja w kobiecość może zaowocować nowotworem?

Żeby dopuścić lek do obrotu prowadzi się różne badania – rok, dwa, pięć, sześć lat. Czas indukcji nowotworu to kilka lat. Zwykle kilka lat trzeba działać czynnikiem szkodliwym, żeby powstał nowotwór. Więc może w pierwszej chwili kobiety będą zadowolone, że nie ma miesiączki z dolegliwościami bólowymi, ale wiele z nich  przypłaci to nowotworem i jeszcze większymi bólami, bo nowotwór potwornie boli i to jest największy problem. I ten ból może się paradoksalnie skumulować. Myślę, że nie da się bezkarnie aż tak organizmu przestawiać. To samo jest w dziedzinie sportu. Jeśli się bezkarnie próbuje pewne rzeczy stymulować, to kończy się to np. zerwanymi ścięgnami. Układ hormonalny jest układem bardzo ważnym dla funkcjonowania organizmu i wszelkie manipulacje źle się kończą. Niestety czasami dopuszczone są do sprzedaży leki, które mają być rewelacyjne, a potem po pokazaniu swojego niekorzystnego oblicza są z wielkim hukiem wycofywane, np. Lipobay firmy Bayer.

Selekcja odbywa się na wyższym szczeblu. W takim razie lekarz nie może być pewny, że lekarstwo, które zapisuje jest uczciwie przetestowane i nie zaszkodzi pacjentowi.

Może ktoś przeoczył, a może ktoś przekupił, może badania były zbyt mało wnikliwe trudno w kogoś rzucać oskarżenia, ale takie są fakty. Innym przykładem mogą być leki homeopatyczne. W Polsce mamy dwie firmy sprzedające leki homeopatyczne. Firmy są francuskie. W Polsce te leki są reklamowane w telewizji, a we Francji są niedopuszczone do obrotu. Pytanie: dlaczego? Dlaczego Francuzi nie dopuszczają do obrotu w swoich aptekach preparatów typu  np. „Stodal”?

Pewnie stwierdzili, że leki te szkodzą zdrowiu?

Nie. One po prostu nie działają. To są leki o mechanizmie placebo, jak ktoś wie, że mu pomoże, to mu pomoże, ale równie dobrze mógłby się napić wody z kranu. Wystarczyłoby mu wmówić, że ona ma właściwości lecznicze. Przez polski system to jakoś dziwnie przeszło. Firmy te robią na tym u nas olbrzymie pieniądze, bo te leki są tanie w produkcji. Rozcieńcza się substancję leczniczą nawet do 10 do 20 potęgi razy i robi się  lek, więc one są relatywnie tanie w produkcji, a relatywnie drogie w sprzedaży, bo taki lek kosztuje ok. 20 zł w aptekach. Jest to sprzedawane i daje duże zyski.  Wielu lekarzy nawet zapisuje te leki, bo jest to modne intensywnie reklamowane. Kiedyś spotkałem koleżankę z studiów  i ona była na kursie homeopatycznym. Mówię jej , że przecież te leki nie działają. Ona na to  że zgadza się ze mną, ale jej pacjenci  tego oczekują . Dzięki temu, że ona  je zapisuje, że stosuje metody homeopatyczne zwiększa się jej ilość pacjentów. Ona to robi dlatego, że na tym zarabia, dzięki temu ma więcej pacjentów. Miała prywatną umowę z funduszem, napisała sobie szyld: „Lekarz homeopata” i automatycznie  do niej więcej pacjentów przychodzi, wierząc, że te leki mają cudowne właściwości. Nie ma skrupułów natury moralnej, więc dlaczego ma rezygnować z zysku, jeżeli pacjenci przychodzą i chcą płacić? Takie efekty daje intensywna reklama i wmawianie ludziom że te leki działają a nie szkodzą. Są też i naciski polityczne o charakterze korupcyjnym. Przecież na stanowiskach w FDA w USA i w komisji leków w Polsce stoją lekarze mianowani przez polityków, a oni są powiązani z różnymi lobbystami a przez nich z firmami farmaceutycznymi. Nikogo tu nie oskarżam, ale te mechanizmy i powiązania istnieją.

Nie jest wszystko takie uczciwe i nastawione na dobro pacjenta jakby się wydawało.

Nie jest. Gdzie jest polityka są pieniądze, a gdzie są pieniądze, tam jest zysk i dla wielu osób zysk jest ważniejszy niż jakakolwiek wartość moralna.

Na czym polegają koszty kupienia profesorów? Na korumpowaniu ich pieniędzmi?

Nie. Na zaproponowaniu im, żeby napisali artykuł np. dla poczytnego pisma dla kobiet, że antykoncepcja hormonalna jest cool i tylko o to chodzi. A potem funduje im się …

Pewnie wycieczkę do ciepłych krajów?

O tym było głośno w prasie. Kupuje się ich np. poprzez sympozjum w RPA z bogatym programem wycieczkowym, lub sympozjum w Izraelu, bo w Izraelu jest wiele atrakcji turystycznych. Kupuje się ich np. przez finansowanie ich ambicji, np. można oficjalnie udzielić klinice czy ośrodkowi naukowemu grantu  na badania. Na tym grancie on może zarobić albo może się pochwalić przed światem swoimi badaniami. Może jego „ego” zostać w ten sposób zaspokojone. To są mechanizmy, którymi się kupuje. Metod, że daje się pieniądze w formie łapówki, firmy raczej nie stosują, bo jest to niebezpieczne dla nich w dobie walki z korupcją. Wobec lekarzy są stosowane inne metody. To  może działać na takiej zasadzie, że przychodzi firma i mówi tak: „Zrobimy z  Panem badania na temat szkodliwości leku np. w formie ankiety dla pacjenta. Pana zrobimy naszym ankieterem. Pan przeprowadzi wywiad ze swoimi pacjentami i Pan sprawdzi, jakie były działania uboczne. Niektórzy lekarze starali się coś tam zrobić, więc brali ludzi do gabinetów, mniej lub bardziej wypełniali ankietę. Można do tego podejść uczciwie i np. przepytać tych pacjentów, jak się oni po tych lekach czują, ale też wystarczy wziąć kartę, wpisać nazwiska pacjentów, efekty uboczne działania leku, jakie mogą występować-lekarze to wiedzą, przecież znają te leki. Albo po prostu przepisać z ulotki, tak też można  tę sprawę załatwić. Czasami przedstawiciele zachęcali wręcz do wypełniania przy nich tych ankiet. Była wyznaczana cena za ankietę, no i lekarz, jeśli nawet takich pacjentów nie miał, to musiał sobie ich stworzyć i przynajmniej dla pozorów wypełnić. Dostawał za każdą  ankietę wyznaczoną stawkę i w ten sposób kupowało się jego przychylność. Służyło  to temu, żeby go zachęcić do wypisywania danego leku np. antykoncepcyjnego. Obecnie pojawiły się przepisy utrudniające tego typu działania ze strony firm farmaceutycznych, ale pewny jestem, że specjaliści od prawa i marketingu w tych firmach szybko znajdą sposoby obchodzenia tych przepisów.

 

Z dr. Arturem Burakiem rozmawiał Ksawery Knotz


Podobne artykuły: