Jestem załamana, ponieważ mój mąż ma problemy ze wzwodem i bardzo często nie dochodzi do stosunku. Tym bardziej jesteśmy załamani, że ogromnie zależy mi na poczęciu dziecka. Po nieudanych próbach wybucham płaczem, potem płacz przemienia się w agresję. Mąż twierdził, że za bardzo chce i tak bardzo się stresuje, że nie wychodzi.
Zaczął brać tabletki wspomagające. Kolejne próby, czekanie, stres, płacz, załamanie… Najgorsze jest to, że mimo wielu wysiłków NADAL nie dochodzi do wzwodu, a ja przestałam sobie z tym wszystkim radzić. Coraz częściej kłócimy się z mężem, ja płaczę, a później z bezsilności zaczynam go bić i wyzywać (bo emocje są aż tak silne). On tłumaczy się, że jeśli będę na niego krzyczała, to nigdy nie osiągnie wzwodu. Jest to jednak tłumaczenie nieuzasadnione, gdyż kłócimy się zawsze PO TYM, jak nie wyjdzie, a nie przed tym. Wcześniej jest dobra atmosfera, razem gotujemy obiad, oglądamy film, ale to nic nie daje, gdyż próby stosunku pozostają nieudane. Najgorsze jest to, że czuję się odrzucona jako żona i jako kobieta.
Coraz częściej myślę, aby odejść od męża. Nie daję już rady. Każda kolejna nieudana próba powoduje, że coraz częściej myślę o zdradzie.
KATARZYNA
Z Pani słów wynika, że z powodu problemów męża czuje się Pani odrzucona jako kobieta, zraniona w poczuciu swojej wartości, być może niewystarczająco atrakcyjna, by wzbudzić jego pożądanie. Jakby nie do końca zdaje sobie Pani sprawę, że brak wzwodu nie oznacza odrzucenia. Oznacza porażkę współżycia, ale nie brak miłości. Warto sobie tę prawdę uświadomić, aby żal z powodu nieudanego stosunku seksualnego nie przeradzał się w poczucie odrzucenia. Może wtedy będzie Pani umiała zrozumieć także odczucia męża. Kolejne niepowodzenia napędzają w nim lęk, frustrację i poczucie winy. Niemożność poczęcia dziecka, tak bardzo przez Panią upragnionego, podwójnie wzmacnia jego bezsilność.
Im więcej niepowodzeń, tym większy strach przed kolejnymi porażkami. Nawet gdy dojdzie do współżycia, lęk męża nie znika – bo on boi się, że następnym razem także się nie uda, że znów zacznie Pani go poniżać. Niestety, Pani reakcje nie pomagają mężowi poradzić sobie z jego trudnościami. Nie czuje się przy Pani wartościowy, kochany i bezpieczny.
Nie ma żadnego znaczenia, czy do kłótni dochodzi po, czy przed nieudanym stosunkiem. Ważny jest klimat panujący między małżonkami, który jest sumą wszystkich wydarzeń, a nie tylko tych z ostatnich chwil przed współżyciem. Raniące słowa i gesty długo się pamięta.
Mąż ma rację, że jeśli wciąż będą mu wypominane niepowodzenia, to nigdy nie osiągnie wzwodu i nie będzie to wcale problem jego ciała, ale psychiki.
Mężczyzna, która doświadcza tego typu trudności, potrzebuje przede wszystkim wsparcia, akceptacji i wyrozumiałości ze strony żony.
br. Ksawery Knotz