Stałym składnikiem rutynowego badania niepłodnej pary jest badanie nasienia. Wielu ginekologów, którzy prowadzą leczenie niepłodności – na jednym z początkowych etapów postępowania, zaleca badanie nasienia męża. Nasze uczelnie nie odnoszą się do zagadnień etyczno-moralnych z tym związanych. Podawane są tylko zalecenia medyczne, jak należy te badania przeprowadzić, a właściwie jak mężczyzna powinien się do takiego badania przygotować.
Chodzi o to, aby był zachowany odpowiedni okres abstynencji seksualnej, by był wypoczęty, aby badanie (z biologicznego punktu widzenia) nie było niczym skażone. Natomiast sposób oddania tego nasienia pozostaje w jakimś niedomówieniu, po prostu tego tematu się nie porusza. Niewątpliwie zastosowanie perforowanej prezerwatywy może być pewnym rozwiązaniem dla katolików, aczkolwiek z punktu widzenia tzw. czystej nauki paść może zarzut, że taki sposób pobierania nasienia nie do końca może dać właściwy wynik, bowiem nie jest badana całość ejakulatu. Czy rzeczywiście dla oceny składnika męskiego w prokreacji takie badanie jest konieczne?
Naprotechnology udowadnia, że diagnozowanie i leczenie par małżeńskich, w których czynnikiem sprawczym miała być zła jakość zapładniająca nasienia, nie potwierdza się w wielu przypadkach. Zdaniem zwolenników tej techniki – Naprotechnology – ciążę można począć nie naprawiając jakości nasienia i nie stosując sztucznej inseminacji, skupiając się na baczniejszej obserwacji cyklu i naturalnych metodach rozpoznawania płodności. Nie wiem, czy jest sens w odpowiedzi na pytanie, po czyjej stronie jest racja. Każdy przypadek niepłodności małżeńskiej jest odrębny, indywidualny, swoisty. Stąd rzetelne porównania są nader trudne.
Zwracam uwagę na ciekawą obserwację, jakiej możemy dokonać patrząc na zagadnienie ejakulatu i nasienia z biologicznego punktu widzenia: Stwórca był w ciekawy sposób rozrzutny, jeśli chodzi o męską komórkę rozrodczą, bowiem proces prokreacji u człowieka i w ogóle u ssaków, zakłada ogromne marnotrawstwo męskich komórek rozrodczych. Z dziesiątków milionów – zostaje jedna. Reszta ulega unicestwieniu. A zatem, idąc tym tokiem rozumowania, nasuwa się, być może błędna, refleksja: Czy rzeczywiście jest sens walki o każdy plemnik? Zastanówmy się, bo nauka to jest zastanawianie się, zadawanie sobie pytań i próby znalezienia odpowiedzi.
Prof. Marian Gabryś, Wybrane zagadnienia ginekologiczno-położnice w praktyce lekarskiej, Życie i Płodność nr 1, 2008
Profesor I Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa we wrocławskiej Akademii Medycznej