Bóg spotyka się z ludźmi i objawia im swoją miłość na różne sposoby – przez naturę, kulturę, wydarzenia, wspólnotę Kościoła… Szczególnym sposobem komunikacji Boga z człowiekiem są sakramenty. Ich istotą nie jest tylko modlitwa – nawiązanie kontaktu z Bogiem, ale także znaki, poprzez które człowiek rozpoznaje zmysłowo obecność Chrystusa przychodzącego w jego życie.
Dlatego modlitwie przywołującej Boga zawsze towarzyszy materialny znak, który wyraża, to co się dzieje i uświadamia, że Bóg właśnie teraz wciela się w członków Kościoła, tworzy z nich wspólnotę – widzialne Ciało Chrystusa.
Gdy kapłan wypowiada słowa: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” i w tym czasie polewa wodą głowę dziecka, wiemy, że właśnie wtedy Bóg czyni dziecko chrześcijaninem, wprowadza do wspólnoty Kościoła. Podobnie w czasie Eucharystii. W znakach Słowa Bożego, wspólnoty wiernych, kapłana, chleba i wina rozpoznajemy Chrystusa przychodzącego do nas. Dlatego ucztę Eucharystyczną przeżywamy całkiem inaczej niż dożynkowy festyn. Spożycie chleba na Eucharystii jest dla nas Komunią – Ciałem Chrystusa, a nie spożyciem normalnego posiłku. Chrystus karmi nas sobą i w ten sposób buduje na ziemi swoje Ciało – widzialną wspólnotę Kościoła.Małżeństwo jest sakramentem tak jak Eucharystia, a to znaczy, że w małżeństwie działa Bóg wcielając się we wspólnotę jaką tworzą małżonkowie, jest sposobem życia szczególnie naznaczonym Jego obecnością, życie w nim jest uświęcające, przybliżające do Boga.
Tak jak w przypadku innych sakramentach przyjście Boga staje się rozpoznawalne, gdy umie się rozpoznać widzialny znak sakramentu małżeństwa – znak przyjścia Boga do małżonków. Gdy umie się zinterpretować ten znak – tak jak umie się odczytać znaczenie wspólnoty, kapłana, wody, chleba, wina w przypadku innych sakramentów.
Znak sakramentu małżeństwa jest bardzo konkretny i wyraźny i co najważniejsze pokazuje, że Bóg może działać w każdej chwili małżeńskiego życia. Taki znak tworzą sami małżonkowie poprzez swoje ciała. Jest to znak żywy. Cielesna bliskość małżonków tworzy widzialny znak ich miłości, więzi, relacji. Małżonkowie tworzą znak obecności Boga, gdy są cieleśnie razem – gdy razem żyją pod jednym dachem (nie rozdzieleni na emigracji), razem się modlą (nie osobno), gdy rozmawiają ze sobą (np. pijąc kawę), pomagają sobie w codziennym życiu (sprzątają mieszkanie), wspierają się, pocieszają, gdy obdarzają się czułością, pieszczą się, współżyją seksualnie (śpią w jednym łóżku)1. Za każdym razem w cielesnej jedności stają się rozpoznawalni jako kochający się małżonkowie2.
Gdy małżonkowie umieją w wierze zinterpretować swoją miłość, wtedy jej różnorodne przejawy wyrażone poprzez ciało (pomoc, modlitwa, rozmowa, pieszczota, akt seksualny) stają się dla nich znakami sakramentalnymi, czyli znakami, poprzez które rozpoznają obecność Boga między nimi. Gdy żona czuje się kochana przez swojego męża może powiedzieć, że przez jego miłość (wyrażoną poprzez jego ciało) sam Bóg przychodzi do niej i objawia jej swoją Miłość. Jeżeli mąż czuje się kochany przez żonę, to może uznać, że jest ona dla niego prawdziwym darem Boga, poprzez który Bóg zapewnia Go o swojej miłości i trosce.
Błędne poglądy na temat znaku sakramentalnego
Znakiem tym nie jest obrączka, bo gdyby ona wskazywała na realną obecność Boga trzeba by ją zawsze nosić, a gdyby się zgubiła małżeństwo sakramentalne przestałoby istnieć. Takim znakiem nie jest także stuła (oplątująca ręce w czasie przysięgi), bo gdyby nim była małżonkowie musieliby ją zakładać za każdym razem, gdyby chcieli spotkać się z Bogiem. Nie jest nim także przysięga małżeńska. Gdyby ona była takim znakiem pobożni małżonkowie powinniby codziennie odmawiać słowa przysięgi, aby żyć blisko Boga. Znak sakramentu, czyli znak wskazujący na obecności Boga jest czymś więcej niż symboliczne znaki przypominające o jedności, nierozerwalności, czy wyłączności związku małżeńskiego. Znak stworzony poprzez ciała małżonków jest znakiem rzeczywistej obecności Boga, a nie symbolem przybliżającym zrozumienie dziejącego się wydarzenia.
Bardzo często małżonkowie uważają, że takim znakiem obecności Boga między nimi są ich dzieci. Gdyby, tak było, to małżeństwa, które chciałyby częściej niż raz czy dwa razy spotkać się z Bogiem musiałyby rodzić większą ilość dzieci, a i tak spotkań z Bogiem w ciągu ich długiego życia nie byłoby więcej niż kilkanaście. W sumie łaska Boża bardzo rzadko gościłaby w życiu małżonków.
Niektórzy ludzie wskazują na sam obrzęd ślubu – czas zawarcia sakramentu małżeństwa jako na czas spotkania się małżonków z Chrystusem. Bez wątpienia w czasie udzielania sobie sakramentu (narzeczeni sami sobie go udzielają) Bóg przyszedł do nich. Odpowiedź jest więc dobra, ale niepełna. Spotkanie z Bogiem nazwane sakramentem małżeństwa nie może być sprowadzone do jednorazowego obrzędu w kościele. Gdy tak się myśli , to nie dostrzega się tak samo ważnych spotkań z Nim w późniejszych latach – w czasie trwania małżeństwa, w ciągu ostatnich 5, 10 czy 20 lat wspólnego życia. Małżonkowie, którzy na co dzień nie realizują świadomie sakramentu małżeństwa myślą najczęściej w następujący sposób: nasz sakrament małżeństwa miał miejsce dawno temu, a teraz jako małżonkowie czerpiemy Boże błogosławieństwo z tego przeszłego faktu. Błąd tego myślenia polega na tym, że sakrament małżeństwa rozumie się statycznie – jako jednorazowe wydarzenie z konsekwencjami, a nie ciągle, dynamicznie realizujące się spotkanie z Bogiem w teraźniejszości, we wszystkich momentach wspólnego życia.
Nierozerwalna więź z Chrystusem zawiązana na trwałe w momencie zawarcia sakramentu małżeństwa może nieustannie się rozwijać tak, jak rozwija się relacja pomiędzy małżonkami na różnych etapach ich małżeństwa. Sakrament małżeństwa rozumiany dynamicznie jest rzeczywistością, która nieprzerwanie trwa, pod warunkiem, że małżonkowie pielęgnują na co dzień realną bliskość cielesną (razem się modlą, rozmawiają, pomagają sobie, współżyją seksualnie) – i tak rozumianą codzienność oddają Chrystusowi zapraszając go w tworzoną więź. Dopiero gdy małżonkowie codziennie w ten sposób udzielają sobie sakramentu korzystają z jego mocy3.
Powołanie małżonków – zbudować czytelny znak obecności Boga
Zawarcie nierozerwalnego przymierza z Chrystusem sprawia, że kontakt małżonków z rzeczywistością Boga staje się obiektywnie możliwy i pewny. Dotyczy to także aktu seksualnego. Nawet jeżeli akt małżeński nie zawsze jest tak satysfakcjonujący jakby się oczekiwało, nie przestaje z tego powodu być święty, tzn. odbyty w obecności Boga i przez Niego błogosławiony. Jego świętość może zniszczyć jedynie grzech, ale nie pomniejszają jej okresy, gdy np. przeżycie jest osłabione w powodu monotonni, zmęczenia, zmartwień codziennego życia, błędów w sztuce miłosnej. W tym sensie świętość ta jest wartością obiektywną. Akt seksualny jest święty, ponieważ stanowi akt małżeński i z tej racji zostaje objęty gwarancją obecności ze strony samego Boga. Życie w małżeństwie ma wartość nawet wtedy, gdy małżonkowie przeżywają pewne kryzysy.
Małżeństwo dzięki swojej trwałości chroni miłość przed zmiennością uczuć i zmysłów. Zapewnia „miłości równowagę i trwałość, w której może ona wzrastać do dojrzałości. Wyzwala ją z tyranii silnych lecz niedojrzałych uczuć. Zmusza człowieka do przeżycia trudności i dotarcia przez nie do nowych głębi miłości i zrozumienia”4.
Prawdziwa miłość wymaga nierozerwalności i wierności, „jest darem z siebie samego czynionym drugiemu dla jego dobra; umie uszanować osobowość i wolność drugiego; nie jest egoistyczna, nie szuka samego siebie w drugim, jest ofiarna nie władcza”5, otwiera się ku życiu6. Na tej drodze małżonkowie coraz bardziej odkrywają Boga w akcie małżeńskim. To odkrycie nie pojawia się automatycznie wraz z zawarciem sakramentu małżeństwa i nie trwa samoczynnie, ale wymaga wiary i nieustannego, moralnego wysiłku małżonków.
Akt małżeński może być znakiem spotkania z Bogiem i współmałżonkiem – znakiem Przymierza, tylko wtedy, gdy wyraża to Przymierze. Jest więc nim wtedy, gdy współżycie seksualne wyraża miłość, jest wzajemnym oddaniem się małżonków, odbywany zgodnie z zasadami moralności katolickiej. Nie jest więc „znakiem sakramentu” w sensie absolutnym, bezwarunkowym, jakby ex opere operato, ponieważ jego prawdziwość zależy całkowicie od treści duchowej jaką sformułują małżonkowie aktem ludzkiej woli. Nie można mówić o znaku sakramentalnym, gdy małżonkowie współżyją w sposób grzeszny, gdy świadomie ranią się psychicznie, gdy egoistycznie myślą tylko o swoim własnym zaspokojeniu seksualnym. Akt małżeński nie jest wtedy zgodny z powołaniem do jakiego Chrystus wzywa małżonków na mocy sakramentalnego przymierza. Akt małżeński przestaje być znakiem miłości i obecności Chrystusa, a staje się znakiem nieopanowania, egoizmu, wykorzystania, manipulacji. Wyraża najczęściej jeszcze prawdę sakramentu w fundamentalnej kwestii jaką jest wierność, i dlatego nie traci wszystkich cech znaku, ale przestaje już być znakiem czytelnym. Tę degradację współżycia seksualnego wyczuwają często sami małżonkowie. Doświadczenie życia małżeńskiego pokazuje, że gdy małżonkowie odchodzą od siebie duchem i sercem, współżycie seksualne zaczyna się źle układać, albo w ogóle zanika7. W dramatyczny sposób objawia się ona w momencie zdrady małżeńskiej. Małżonkowie mogą sobie wybaczyć wiele grzechów we wzajemnym pożyciu, o ile są pewni wzajemnej wierności. Zdradę małżeńską wybacza się jednak najtrudniej, a czasami nie umie się jej wybaczyć. Taki akt seksualny nie jest tylko zdradą człowieka, ale i zdradą samego Chrystusa.
br. Ksawery Knotz
1Por. J. Grześkowiak, W sprawie znaku sakramentalnego małżeństwa, s.23.
2Por. KDK nr 49.
3Por. K. Wojaczek, Sakramentalno-eklezjalne podstawy katolickiej koncepcji małżeństwa, s.39.
4L. Christenson, Rodzina chrześcijańska, Warszawa 1988, s.26.
5WLM nr 94.
6Por. tamże.
7Por. J. Pulikowski, Wartość współżycia małżeńskiego, s. 17.