Jako konsumenci myślimy często o produktach, które chcemy kupić. Najczęściej zwracamy uwagę albo na ilość: mieć czegoś pod dostatkiem, albo na jakość: mieć produkt lepszej marki. Nie są to jednak jedynie kryteria naszych wyborów. Coraz częściej, przynajmniej wtedy, gdy mamy pieniądze, wybieramy według innego kryterium. Przed zakupem pytamy się dodatkowo o przyjemność jaką da nam zakupiony produkt.
Wraz tym trendem gospodarka zaczyna przechodzić od gospodarki nastawionej na zapewnienie ludziom gratyfikacji materialnej do systemu nastawionego na spełnienie indywidualnych potrzeb psychicznych. Dokonuje się proces psychologizacji, który w przyszłości będzie odgrywał coraz większą rolę w formowaniu się nowej ekonomii: pełnej niespodzianek, zacierającej różnicę między rzeczywistością a iluzją.
Projektowanie doznań przeżyciowych
Powstał już nowy sektor gospodarki, który zajmuje się „projektowaniem doznań przeżyciowych”. Producent wzbogaca swój „zwykły” towar nieuchwytną „premią psychologiczną” – czymś co spodoba się kupującemu. Za ten dodatkowy efekt trzeba oczywiście więcej zapłacić. Opróżnienie portfela rekompensuje jednak wzmocnione zadowolenie z unikatowego zakupu. Klasycznym przykładem mogą być dodatkowe przyciski, klawisze i wskaźniki na tablicach rozdzielczych samochodów. Prowadzenie samochodu nie staje się z tego powodu ani trochę wygodniejsze, ale kierowca ma wrażenie, że prowadzi wyjątkowy samochód, posiadający niezwykłe urządzenia. Ma jeszcze dodatkową gratyfikację – poczucie, że obsługa tych urządzeń wymaga wyższych umiejętności, które on oczywiście jako właściciel posiada. Telefony komórkowe posiadają całą gamę dodatków, począwszy od różnokolorowych pokrowców na obudowę poprzez możliwość robienia zdjęć fotograficznych. Mały, w sumie niepotrzebny dodatek, znacznie podnosi wartość komórki, nie tylko w cenie, ale i w oczach jej szczęśliwego posiadacza.
Warto też podać inny przykład, bardziej przemawiający do wyobraźni pań. Pewna firma wyprodukowała nowoczesny rodzaj ciasta w proszku, do którego wystarczyło dodać tylko odpowiednią ilość wody, aby proszek zamienił się w ciasto od razu gotowe do pieczenia. Okazało się, że ten „doskonalszy” produkt wcale nie był częściej kupowany, ponieważ, jak pokazały badania, przygotowując tak szybko i prosto ciasto, kobiety zostały pozbawione przyjemności twórczego działania przy sporządzaniu posiłków. Wrócono więc do starej metody, która wymagała dołożenia do ciasta jeszcze kilku dodatków: cukru, jajka, itp. Niewiele więcej pracy dawało gospodyniom domowym o wiele więcej satysfakcji i poczucie, że to one same zrobiły pyszne ciasto.
Można przewidzieć, że w przyszłości coraz więcej energii będziemy poświęcać potrzebom osobistym związanym z wyczuciem piękna, niepowtarzalności i wrażliwości naszych zmysłów. Jest to jednak tylko pierwszy krok na drodze psychologizacji produkcji i coraz intensywniejszego produkowania doznań przeżyciowych. Proces psychologizacji można prześledzić na przykładzie zmian w ofercie pewnych lini lotniczych. Kiedyś po prostu latało się z miejsca na miejsce. Z czasem jednak linie lotnicze zaczęły rywalizować między sobą o coraz ładniejsze stewardesy, smaczniejsze jedzenie, luksusowy wystrój samolotów i pokazywane w czasie lotu filmy. Gdy poziom propozycji po pewnym czasie się wyrównał i ładna stewardesa stała się już nie atrakcją, ale standardem jedna z lini lotniczych zaproponowała możliwość wyboru „zagranicznej atmosfery” w czasie lotu. Można więc było przelecieć się samolotem udekorowanym z rekwizyty z czasów Cesarstwa Rzymskiego. Stewardesy jak przystało na rzymskie kobiety ubrane były w togi. Przykład ten pokazuje, że przeżycia można sprzedawać tak ja sprzedaje się każdy inny towar1.
Odpowiedzią na coraz wyraźniejszą potrzebę kolekcjonowania przeżyć jest tworzenie środowisk symulowanych. Współczesne heppeningi, w których uczestniczą widzowie są prekursorami tego kierunku. Teatr tradycyjny zapraszał widzów, aby usiedli, współczesna sztuka zaprasza, aby wstali i sami wzęli udział w przedstawieniu. Przypadkowy widz, który w czasie przedstawienia jest poproszony o wejście na scenę będzie pamiętał taką chwilę bardzo długo. Nagłe zaproszenie do publicznej aktywności może wyzwolić sporą dawkę adrenaliny.
Wirtualny, sztuczny świat – nowa rzeczywistość
Gdy wchodzi się w przestrzeń nowoczesnej świątyni konsumpcji i uczestniczy się w przygotowanym tam spektaklu coraz trudniej jest rozróżnić fikcję od rzeczywistości. Symulacja zaciera granice między prawdziwym a nieprawdziwym. Doskonałym przykładem jest Disneyland. Symuluje się tam np. przejażdżkę łodzią podwodną, w trakcie której ogląda się symulowany podwodny świat. Propozycja ta przyciąga tłumy. W pobliżu znajduje się prawdziwe oceanarium, które nie cieszy się już tak dużą popularnością. Gdzie indziej można zwiedzać doskonałe kopie (czyli symulacje) jaskiń, zamków, statków, malowniczych wysp, wulkanów itp. Powstają całe osiedla, wioski, miasteczka, parki i lasy, które są w najdrobniejszych szczegółach zaplanowane przez człowieka. Tak spreparowane, aby były najatrakcyjniejsze. Imitacje są tak doskonałe, że nawet wywierają większe wrażenie niż rzeczywiste. Człowiek nie ma już potrzeby zwiedzania realnego świata, a nawet ten świat przestaje go zachwycać2.
W Kanadzie największą atrakcją turystyczną od kilku lat nie jest już wodospad Niagara (czyli naturalny wytwór przyrody), ale Edmonton Mall – wielkie centrum handlowo-rozrywkowe3. Przyciąga ono co roku miliony turystów z całego świata. Dla tych, którzy szukają odpoczynku w miejscach nieskażonych cywilizacją firma Disney kupiła wyspę Gorda Cay na Karaibach i nazwała ją w celach komercyjnych «Wyspą Rozbitków». Stała się ona atrakcją turystyczną oferującą różne przygody. „Na takiej wyspie turysta nie spotka ulicznych sprzedawców, nie przytłoczy go zbyt gęsta zabudowa, nie zetknie się z niczym (może oprócz sztormu, który nie zechce mu pójść na rękę) co mogłoby zepsuć «idealny urlop». Gotówka jest niepotrzebna, wszystko idzie na rachunek statku, na którym się przypłynęło. W porównaniu z czymś takim «prawdziwe» wyspy karaibskie wypadają nieciekawie. «St. Maarten jest niezbyt atrakcyjna. (…) Było tam brudno» – zauważył pewien turysta. «Jamajka nas zupełnie rozczarowała» – stwierdził inny. Na symulowanych wyspach toalety są nienagannie czyste. To, co sieje i pije na lądzie, pochodzi ze statku. Obsługę zapewnia załoga. Jest nawet namiastka targowiska, na które przypływają tubylcy z pobliskiej wyspy (przypuszczalnie starannie wybrani i przeszkoleni, więc bez śladu swej prawdziwej kultury). Na jednej z wysp w porcie celowo zatopiono kopię szesnastowiecznego statku, aby nurkujący mieli się czym ekscytować. Później zatopiono samolot”4. Na takiej rajskiej wyspie nie tylko nie ma brudu, ale i nie ma biedy, handlu usługami seksualnymi itp. Symulowany świat jest o wiele piękniejszy i lepszy niż rzeczywisty. Bardzo łatwo można go znaleźć w internecie. Są już ludzie, którzy nie potrafią się cieszyć szarą rzeczywistością. Nawet trawa oglądana przez ekran wydaje się im o wiele piękniejsza niż ta na łące, w rzeczywistości.
Świat pozornych relacji międzyludzkich ogarnia coraz większe obszary komunikacji. Pracownicy supermarketów „grają ściśle określoną rolę. Firmy, które ich zatrudniają, opracowały instrukcje ustalające ich wygląd, sposób mówienia, zachowania itd. W rezultacie na tych stanowiskach mogą pracować przeróżni ludzie, ale dla ich kreatywności czy indywidualizmu miejsca jest niewiele lub nie ma go wcale. Można więc powiedzieć, że pracownik kasyna czy sprzedawca za ladą jest symulacją – że jest falsyfikatem. To powoduje, że w nowych środkach konsumpcji interakcje zachodzące między pracownikiem a klientem mają charakter symulacji. Można uznać, że nasz kontakt ze sprzedawcą w barze szybkich dań, z personelem centrum handlowego (…) to nie prawdziwa interakcja między ludźmi tylko interakcja symulowana. Pracownicy zachowują się zgodnie ze scenariuszem, a klienci odwzajemniają się wyuczoną reakcją (czyli taką jaką sobie wyrobili mając długo do czynienia z postępowaniem według scenariusza). Wskutek tego autentyczna interakcja zachodzi rzadko albo się nie zdarza wcale.
Prawdę mówiąc, tak wiele naszych kontaktów z ludźmi w owych miejscach ( i poza nimi) ma charakter symulacji i ta się do tego przyzwyczailiśmy, że już nie wiemy co to jest «prawdziwa» interakcja. W końcu wszystkie nasze interakcje są symulowane. Wszelkie różnice między symulowanym a prawdziwym w gruncie rzeczy się zatraciły – interakcja symulowana jest rzeczywistością”5. Jako przykład interakcji symulowanej można podać wypowiedź prowadzącego telezakupy: „«Bardzo, bardzo dziękujemy za wasze telefony. (…) choć to ryzykowne, sprowadziliśmy trochę nowych rzeczy. A wy zareagowaliście żywiołowo – i za to was kochamy». Czy firma naprawdę zaryzykowała? Czy naprawdę kocha każdego widza? Przecież to się wszystko dzieje w środku przekazu, który jest najlepszym przyjacielem symulacji – w telewizji!”6.
Cyberseks – triumf rewolucji seksualnej
W sferze seksualnej człowiek szczególnie poszukuje nowych doświadczeń. Są ludzie, którzy myślą nad tym, aby swoim klientom dostarczyć w tej dziedzinie niezapomnianych wrażeń. Już teraz filmy i zdjęcia pornograficzne cieszą się dużą oglądalnością w internecie. Ekspansja pornografii internetowej (gry erotyczne, seksualne czaty z nieznajomymi, specjalistyczne dyskusje na forach, erotyczne gadżety komputerowe, gender switching, czyli wirtualna możliwość zmiany płci, komputerowe kamery wideo i w końcu możliwość przemienienia wirtualnej randki w spotkanie w realnym świecie) stanowią jeden z ważniejszych fenomenów cywilizacyjnych przełomu tysiącleci. Pornografia w sieci to nie tylko nagie kobiety i mężczyźni. Ze względu na dostępność zdjęć hardporno w czasopismach i na kasetach wideo, BBS-y zaczęły specjalizować się w konkretnej tematyce, niedostępnej na rynku ogólnym: pedofilia (zdjęcia z udziałem dzieci), nekrofilia, sadomasochizm, sodomia (stosunki ze zwierzętami) itp.
Skala „erotyki on-line” wciąż wydaje się być nieznana. Charakteryzuje się ogromną popularnością, wyjątkową szybkością ekspansji i niespodziewanie wysokim stopniem perwersji. Zjawisko występuje we wszystkich krajach. Pod względem częstotliwości odwiedzania stron pornograficznych przoduje Hiszpania. Zaraz za nią plasują się Niemcy, W. Brytania, Dania i Francja. Miesięcznie najwięcej czasu na internetowych stronach pornograficznych spędzają Niemcy, bo aż 70 minut. Drugie miejsce, z 45 minutami, zajmuje Francja. Zdaniem badaczy 83,5% wszystkich binarnych grup dyskusyjnych zawiera treści pornograficzne. Na podstawie dostarczonych przez operatorów BBS-ów danych wiemy, że , 98,9% klientów stron pornograficznych to mężczyźni. Pozostałe 1,1% to kobiety, które często otrzymują wynagrodzenie za „towarzyszenie” mężczyznom on-line.
Pornografia internetowa istotnie różni się od pornografii funkcjonującej na rynku prasowym i telewizyjnym. Po pierwsze – jest dużo łatwiej dostępna i anonimowa, nie wymaga przełamania wstydu jaki wiąże się z nabywaniem jej w miejscu publicznym. Nie istnieją również metody weryfikowania wieku nabywców. Po drugie – jest zdecydowanie bardziej wulgarna i wyuzdana. Pornograficzni webmasterzy starają się rywalizować o klientów licytując się w pokazywaniu najbardziej szokujących rzeczy. Po trzecie pozwala łatwo znaleźć seksualnego partnera. Cyberseks staje się coraz bardziej niebezpieczną formą uczenia ludzi rozwiązłości seksualnej i miejscem niewierności małżeńskiej. Zdrada istniała zawsze, ale Internet ułatwia sprawę, pozwala pozostać anonimowym, a także przejść od wirtualnego sekretu do rzeczywistość. Okazjonalne kontakty łatwo przeradzają się w w długotrwały, internetowy romans, zastępujący fizyczne i emocjonalne kontakty w realnym życiu. Dlatego uważa się go za jeden z czynników zwiększających liczbę rozwodów.
Przemysł pornograficzny lat 90-tych powoli zmienia swoje oblicze. Oferta jest stale uatrakcyjniana w miarę jak na świecie pojawią się bardziej zaawansowane technologie. Stare pomysły wydają się nudne w stosunku do propozycji jakie w niedalekiem przyszłości mają pojawić się na rynku. Coraz doskonalsza symulacja komputerowa wytwarza nową przestrzeń seksualnych uniesień i zabaw. W przyszłości kabina symulowanego seksu może być podobna do tej jaką używają piloci podczas symulowanych lotów. Jak na razie dostęp do nowych technologii leżących u podstaw zaawansowanych systemów jest możliwy dla elity mającej dostęp do najszybszych i najdroższych komputerów, ale w przeszłości i ta bariera będzie pokonana. Najtańszy system symulacji składa się z hełmu z wbudowanymi ekranami ciekłokrystalicznymi i słuchawkami oraz specjalnej rękawicy. Droższy z kombinezów wyposażonego w czujniki. Próbuje się stworzyć trójwymiarowe pomieszczenia ze specjalnymi ekranami. Programy komputerowe sprawią, że będziemy bardziej seksi – przed wirtualną randką będzie można zmienić kolor skóry, włosów, pozbawić się łysiny, nadwagi i… Wirtualne ciało będzie piękne, młode, muskularne, opalone lub idealnie blade…Będzie można ustawić sobie klimat uprawiania seksu, wybrać miejsce, partnera, kolor jego skóry. Wirtualna rzeczywistość zmieni sposób myślenia o ciele, o seksie, przemodeluje międzyludzkie relacje.
To słownika weszło już pojęcie cyberseksu (ang. cybersex, kolokwialnie cybering). Polega on na tym, że uczestnicy masturbują się, a w trakcie tej czynności łączą się zdalnie poprzez sieć komputerową i wysyłają do siebie pobudzające seksualnie komunikaty, opisujące własne doznania. Przy bardziej zaawansowanej technice zachowaniom masturbacyjnym towarzyszy użycie elektrod (używanie hełmów, rękawic, nakładek, cyberpenisów, cyberkondomów, lalek komputerowych)7.
Nowa fala Rewolucji Seksualnej przyćmi swym rozmachem upojne lata sześćdziesiąte. Rozkwit cyber-erotyki będzie ukoronowaniem rewolucji obyczajowej trwającej od połowy ubiegłego wieku i próbę wbicia gwoździa do trumny chrześcijańskiej wizji miłości, pożycia seksualnego, realizującego się w monogamicznym, wiernym i dozgonnym związku kobiety i mężczyzny. Elektroniczne środowisko, wytworzone przez nową generację komputerowych technologii XXI wieku spełni metafizyczne pragnienie uwolnienia się z cielesnej powłoki i nieograniczonego kosztowania przyjemności kosztem wierności małżeńskiej i szczęśliwego pożycia seksualnego w realu. Już dzisiaj uzależnieni od komputera ludzie nie potrafią zachwycać się naturalnym krajobrazem. To co widzeli jakby „na żywo” w internecie wydaje im się znacznie piękniejsze, barwniejsze i ciekawsze niż rzeczywistość. Ten sam mechanizm działa przy oglądaniu scen erotycznych. Powiększa się grypa ludzi, którzy wolą przeżywać sztucznie wywołane przeżycia erotyczne. Rzeczywiste ludzkie ciało wydaje się im w porównaniu z tym, które wytworzyła symulowana wyobraźnia bardzo brzydkie i w sumie mało atrakcyjne.
W przyszłości wielkie korporacje zajmujące się produkowaniem przeżyć będą oferować całą ich gamę. Nasze szare życie zarumieni się nowymi barwami. Ludzie żyjący w chaosie otrzymają propozycje przeżycia harmonii, żyjący w brzydocie zanurzą się na chwilę w jakimś cudownym świecie. Firmy zaczęły planować jak urozmaicić nasze życie i uczynić je szczęśliwym. Z pewnością wielu z nas będzie chciało zakosztować takiej atrakcji.
1 Por. A.Toffler, Szok przyszłości, s.220-227
2 G. Ritzer, Magiczny świat konsumpcji, s.195-196
3 Por. tamże, s.232
4 tamże, s.211
5 tamże, s.198
6 tamże, s.198-199
7 Por. „Słownika Encyklopedycznego Miłość i Seks” Wydawnictwa Europa. Autor – Lew Starowicz. ISBN 83-87977-17-9. Rok wydania 1999.