Wypowiedź z Kazania na Górze można w celu analizy podzielić na trzy człony. Pierwszy – „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż!; drugi – A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę; i trzeci – już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”.
Przyszedł czas, aby zając się ostatnim członem. Pojawia się tu pewien paradoks: „Jak bowiem może się dokonać „cudzołóstwo” bez „cudzołożenia”, to znaczy bez zewnętrznych działań, które pozwalają zidentyfikować czyn zakazany Prawem?
(…) Wydaje się oczywiste, że cudzołóstwo można zidentyfikować tylko „w ciele”, wtedy mianowicie, gdy oboje, mężczyzna i kobieta, którzy „łączą się z sobą tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24), ale nie są prawowitymi małżonkami: mężem i żoną. Jaki zatem sens może mieć „cudzołóstwo w sercu”?”(TC) Najczęściej słowa te interpretuje się jako pożądanie cudzej żony (zgodnie z dziewiątym przykazaniem dekalogu) lub kobiety nie będącej żoną mężczyzny. Nie dotyczą zaś własnej żony, z którą nie można cudzołożyć. Wydaje się, że w świetle przeprowadzonych analiz wykładnia ta powinna być poszerzona i dotyczyć także i małżonków. Możliwe jest więc „cudzołożenie w sercu” także w małżeństwie, między mężem a żoną. Warto dostrzec, że Chrystus mówiąc o „cudzołożeniu w sercu” nie akcentuje, że dotyczy on „cudzej żony”, ale ogólnie kobiety. Pożądliwość może się zakraść w serce mężczyzny zarówno w stosunku do kobiety nie będącej jego żoną, ale także w stosunku do kobiety będącej jego żoną.
Redukcja całego bogactwa kobiecości i męskości może się pojawić „w obrębie aktu czysto wewnętrznego”(TC). Sama świadomość piękna kobiety czy atrakcyjności mężczyzny – wymiar psychologiczny pożądania – i związany z nim zachwyt druga osobą nie stanowi jeszcze o opanowaniu „serca” przez pożądliwość. Jest aktem poznawczym, który trafnie ocenia urodę kobiety lub mężczyzny. Pożądliwość opanowuje „serce” dopiero wtedy, gdy nastąpi redukcja tej osoby do samego ciała jako możliwego przedmiotu użycia. Horyzont patrzenia na ciało się zawęża. Wtedy jest możliwe, że pod wpływem tej redukcji wola zgodzi się na takie zredukowane odniesienie do drugiego człowieka (w naszym wypadku: do kobiety). Dopiero w momencie zgody na redukcję pożądanie rozumiane w sensie psychologicznym przestaje być naturalnym poruszeniem uczuć czy naturalnym pobudzeniem zmysłów zrodzonym w odpowiedzi na piękno drugiej osoby, ale mniej lub bardziej całkowitym lub częściowym „zniewoleniem”, „przymusem ciała”, które gubi „wolność daru”, głębokie poczucie oblubieńczego sensu ciała. Od tego momentu to już pożądanie kształtuje ludzkie chcenie, wybory i sposób rozstrzygania. Tak rozumiany akt woli sprawia, że kobieta zaczyna „bytować dla konkretnego mężczyzny jako przedmiot możliwego zaspokojenia potrzeby seksualnej. (…) Chociaż nie czyni tego w sposób zewnętrzny, już wewnętrznie przyjął taką postawę, wewnętrznie o niej zdecydował w odniesieniu do określonej kobiety. (TC)
Trzeba podkreślić, że gdy mówimy, że kobieta staje się przedmiotem możliwego zaspokojenia „potrzeby seksualnej” związanej z jego męskością, to absolutnie nie chodzi o zakwestionowanie potrzeby seksualnej, ponieważ jest ona obiektywnym wymiarem ludzkiej natury. Słowa Chrystusa z Kazania na Górze są „jak najdalsze od manicheizmu, tak jak daleka jest od niego cała autentyczna tradycja chrześcijańska.(…) Chodzi natomiast o osobowy sposób bytowania człowieka, mężczyzny i kobiety, owego bytowania we wzajemnym „dla”, które — również na gruncie tego, co od strony obiektywnego wymiaru natury ludzkiej można określić jako „potrzebę seksualną” — może i powinno służyć kształtowaniu „komunijnej” jedności wzajemnych odniesień mężczyzny i kobiety.”(TC)
br. Ksawery Knotz