Większość erotomanów nie jest świadomych w jak destrukcyjnym nałogu tkwią od lat. Zaprzeczają i ignorują fakty tłumacząc je sobie w sposób akceptowany przez ich moralność. Pewne zachowania tłumaczą sobie większymi potrzebami i naturalna chęcią ich zaspokajania. Nie bez znaczenie jest tez ogólnie promowana postawa ciągłej atrakcyjności oraz aktywności seksualnej. W tym kontekście większa intensywność ich zaspakajania jawi się jako normalna.
Zaspokojenie tych potrzeb nie niesie za sobą spokoju a wręcz prowadzi do negatywnych emocji. Wielu z chorych-nieświadomych nie widzi faktu powtarzalności sytuacji i zachowań zasłaniając się przed wyrzutami sumienia jednorazowymi wpadkami. Erotomani na pewnym etapie swojego życia w nałogu im bardziej starają się kontrolować swoje zachowania tym bardziej pogłębia się ich problem. Analogicznymi zachowaniami jest na przykład bulimia – próba kontroli swojego nieustającego apetytu i przebywanie na ciągłych dietach na przemian przeplatanych atakami głodu i obżarstwem. Erotoman uzależnia się od ciągłego bycia na „haju” i bez swojego „dopalacza” nie umie już normalnie funkcjonować w swojej społeczności. Często traktuje swoje zachowania nałogowe jako swoisty środek przeciwbólowy, bo będąc na „haju” staje się zupełnie obojętny na szarą rzeczywistość i problemy z którymi się boryka.
Jak więc próbować się wyrwać z tego zaklętego kręgu anoreksji seksualnej oraz destrukcyjnych zachowań nałogowych?
Człowiek uzależniony musi uświadomić sobie fakt tkwienia w nałogu. Często jest to spowodowane faktem zejścia „na dno”, ewaluacji nieuświadomionego nałogu do takich zachowań, które zupełnie już nie są do przyjęcia przez resztki sumienia. Czasami utrata ważnych wartości jak rodzina lub praca pozwala przejrzeć na oczy. Człowiek powoli przechodzi przez proces uświadamiania sobie problemu zaczynającego jawić się jako nałóg, gdy już do tego dojdzie zaczyna dojrzewać do decyzji zmierzenia się z nałogiem. Często mimo tego nadal tkwi w destrukcyjnych zachowaniach. Erotomani uciekają w swój świat ,by nie czuć bólu i nie podejmować ważnych decyzji bo są przekonani, że to ich przerasta. Teraz jednak w procesie wzrastania w świadomości człowiek uzależniony staje przed faktem podjęcia najważniejszej decyzji swoich ostatnich lat. Musi zdecydować się, czy chce zacząć proces wychodzenia z nałogu czy tez nadal w nim chce tkwić. Nałóg, który tak wiele lat mu towarzyszył, był jego najlepszym i niezawodnym „przyjacielem” nawet na najcięższe chwile ma zostać uśmiercony.
Pierwszym krokiem jest przyznanie się do utraty kontroli nad swoim życiem. Większość erotomanów doświadcza tak zwanej sinusoidy wzorców zachowań: albo stany bardzo dobre w czasie których się kontroluje i jego zachowania wydają się być „wyciszone” oraz stanów bardzo złych czyli do erotycznych ciągów, destrukcyjnych zachowań których ilości zupełnie nie może kontrolować. Anonimowe grupy wsparcia typu AE (Anonimowi Erotomani) lub wirtualne fora dyskusyjne poświęcone tematyce uzależnień mogą pomóc odnaleźć wsparcie w tej trudnej chwili. Zrozumiałym jest fakt, że osoba uzależniona rzadko kiedy szuka pomocy u swoich bliskich, chyba że jego ukrywana choroba została odkryta. Zazwyczaj ludzie szukają pomocy w miejscach gdzie mogą być anonimowi, to pozwala zachować ich sekret w bezpiecznym miejscu. Odnalezienie ludzi o podobnych życiorysach nałogu i doświadczeniach pozwalają nie czuć się tak strasznie wyalienowanym ze swoją chorobą. Okazuje się, że są wśród nas ludzie którzy również prowadzą podwójne życie i borykają się na co dzień z faktem ukrywania nałogu. Sama świadomość ciągłego ukrywania przed światem swoich problemów jest mocno obciążająca psychicznie, więc odnalezienie grupy z którą można bez zahamowań porozmawiać na temat swoich problemów przynosi ulgę. Dzięki grupie wsparcia erotoman doznaje poczucia przynależności, które jest przeciwieństwem wyalienowania mu towarzyszącego od lat. Tutaj może utwierdzić się w tym, że jego decyzja dotycząca chęci wyjścia z nałogu była słuszna bo na przykładzie innych widzi owoce ich działania. Dzielenie się swoimi przeżyciami i wsparcie w trudnych chwilach daje szansę na zdrowienie. Psychika człowieka stworzona jest tak, że ukrywanie swoich problemów jest dla niego niezwykle trudną sprawą, staje się obciążeniem przypominającym o sobie każdego dnia . Dzięki rozmowom z innymi erotomanami człowiek czuje się akceptowany, widzi jak inni sobie radzą z danym problemem. Poznaje przyczyny ich wejścia w nałóg w ten sposób uświadamiając sobie sobie przyczyny swoich problemów. Poprzez odsłonięcie swojej pięty Achillesa, pokazanie swojej bezbronności wobec nałogu erotoman znajduje nadzieję na wyzdrowienie.
Kolejnym krokiem jest podjęcie ostatecznej decyzji, że zamierzamy wyjść z nałogu. Podjecie starań i odejście od kompulsywnych zachowań prowadzi do odczuwania nie tylko bólu fizycznego – powodowanego odstawieniem, ale przede wszystkim psychicznego. Wcześniej przez lata nałóg uniemożliwiał prawidłowe odczuwane emocji, lub prowadził do ich tłumienia, teraz przez podjęcie próby zaprzestania zachowań nałogowych człowiek nagle zostaje uderzony niesamowitą ilością emocji i odczuć. Oszołomienie przychodzi wraz z bólem spowodowanym nieumiejętnością przetworzenia takiej ilości danych, bo przez lata erotoman nie próbował nawet podejmować prób radzenia sobie ze stresem czy bólem. Na przemian człowiek odczuwa to frustrację z niekontrolowania swoich zachowań to skrajnie pozytywne emocje z podjętej decyzji. Niekontrolowane wybuchy złości lub stany euforii przechodzące w dołujące emocje to normalne zachowania w pierwszych tygodniach zdrowienia. Erotoman przestaje uciekać od emocji, przestaje stosować znieczulacze ale jego psychika jest podatna na zranienia. a on jest bezbronny jak dziecko które po prostu z emocjami sobie nie radzi. Zdrowiejący człowiek nagle czuje się „zalany” emocjami których często nawet nie potrafi nazwać.
Jednym z pierwszych kroków jest zasada zaczerpnięta z grup AA – każdego dnia należy na nowo podejmować decyzję o odstawieniu nałogu czyli po prostu jestem „trzeźwy dziś”. Składanie deklaracji na całe życie mija się z celem bo w sam proces zdrowienia wpisane są upadki a dla niektórych nawet ciągi kompulsywnych zachowań. Deklarowanie niemożliwych – na tym etapie – rzeczy powoduje że każda „wpadka” jest traktowana jako coś bardzo destrukcyjnego dla tego człowieka: „nie dość że kolejny raz nałóg mnie kolejny raz pokonał to jeszcze nie wywiązałem się z danej obietnicy”. Tutaj należy jednak wychodzić z założenia, że walczymy tylko o dzień dzisiejszy, o nic więcej a w przypadku „wpadki” staramy się przeanalizować przyczynę „uruchomienia” lawiny, by potem z tego wyciągnąć wnioski. Ważniejsze jest skupienie się na wyciąganiu nauki z naszych potknięć, niż umartwianiu się po fakcie – bo znowu się nam nie udało. Tutaj kryje się kolejna pułapka w procesie zdrowienia. Ludzie myślą że odrzucając wszystko co jest związane ze sferą erotyczną lub co im ją uruchamiało będą w stanie się wyleczyć. Zamiast leczenia wpadają w stan unieruchomienia. Dla takiego człowieka ważniejsze jest bezpieczeństwo i brak powodów do „wpadki” niż sam proces zdrowienia. Jednocześnie jednak unieruchamiają swoje uczucia i co za tym idzie odsuwają się od ludzi (typowe zachowanie dla nałogów – stworzenie muru wokół swojej osoby). Z etapu pozwalania sobie na pełną swobodę w swoich zachowaniach i niekontrolowaniu tego co się z nim dzieje, człowiek wpada w odwrotny stan emocjonalny czyli minimalizację swoich potrzeb. Zakładają „emocjonalny gorset” który nie pozwala im nawet poruszyć nawet głową.
Wraz z całkowitym odrzuceniem zachowań nałogowych często idzie czasowa abstynencja w związku. Ludzie często się buntują i reagują złością na takie ograniczenia nie będąc świadomymi faktu, że organizm musi przejść do etapu trzeźwości, aby proces zdrowienia mógł postępować. Takiego etapu nie da się osiągnąć w noc, tydzień czy nawet miesiąc. Często potrzeba wielu dni, aby poziom świadomości rzeczywistości wzrósł na tyle by erotoman mógł przejść na kolejny etap wychodzenia z nałogu. Erotomania tym różni się od innych nałogów, że człowiek może odstawić alkohol, narkotyki, hazard czy internet i spokojnie żyć kolejne lata bez tych używek. Człowiek jest istotą seksualną i nie może zniszczyć tej sfery, wyrzucić jej ze swojego życia tylko dlatego że nieprawidłowo ona funkcjonuje. Trzeba nauczyć się „zdrowej” miłości, dobrego podejścia do sfery seksualnej i bliskości drugiego człowieka. Jednym z zadań dla zdrowiejących erotomanów jest uświadomienie sobie, że tak jak wcześniej w akcie autoerotyzmu dawkowali sobie dokładnie to co chcieli poprzez zachowania typu masturbacja, seks z nieznajomymi, seks czaty czy inne, tak teraz w związku wiele zależy od drugiej osoby. Żeby poczuć miłość w akcie seksualnym człowiek musi ją najpierw dać aby móc ją z powrotem otrzymać. Erotoman nie musiał dawać bo i tak otrzymywał dokładnie to co chciał – to był po prostu sklep samoobsługowy , gdzie wszytko wrzucał do koszyka, płacił w kasie samoobsługowej a w domu robił sobie ucztę, często nawet zjadając część po drodze. Teraz idzie do sklepu, musi prosić o produkty, pokazywać je na półkach i rozmawiać ze sprzedawczynią a to wymaga otwarcia na drugą osobę. Tak samo jest w seksie i dopóki tej różnicy się nie zauważy, dopóty nie można przejść do następnego etapu.
Pojawia się faza odżałowania czyli uświadomienie sobie strat i krzywd poniesionych wskutek erotomanii. Często erotomani wpadają w takim momencie w stany depresyjne uświadamiając sobie ile lat przeszło im przez palce i niczego nie osiągnęli. Nie można jednak patrzeć na swoje życie przez taki pryzmat bo to nie są motywujące emocje. Patrzenie na życie przez pryzmat straconego czasu, niewykorzystanych sytuacji, niepodjętych wyzwań nie motywuje. Minionego czasu nie można już zmienić. Można natomiast zmienić swój stosunek do poprzednich wydarzeń Warto zrobić generalne podejście i moralnie rozliczyć swoje życie. Pojawić się może ból tłumiony przez nałóg, pojawią się emocje, których nie dopuszczało się wcześniej i pojawi się pustka po nałogu. Najważniejsze jest jednak zdobycie się na uczciwość wobec siebie i uznanie prawdy o swojej chorobie. Nie można się sztucznie wybielać przerzucając ciężar nałogu na innych, wmawiając sobie że to tylko ich wina. Trzeba zrozumieć to co się przez minione lata działo i popatrzeć w przyszłość która dalej jest białą kartką. Demony przeszłości – teraz już nazwane nie są takie straszne, ale nie można pozwolić im w dalszym ciągu decydować w tak istotnej kwestii jaką jest dalsze życie. Przed zdrowiejącą osobą jeszcze lata życia i może z nimi zrobić co tylko chce. Od coraz bardziej świadomie dokonywanych wyborów – od najmniejszych po te poważne – zależy czy kolejne lata staną się takie same jak te wcześniejsze czy też pojawi się wzrost emocjonalny, duchowy i religijny.
Rezygnacja z zachowań nałogowych prowadzi do powstania pewnego rodzaju pustki w życiu erotomana. Jak wiadomo w przyrodzie nie ma miejsca na pustkę, więc szybko taka pustka zaczyna się zapełniać. Jeśli osoba podjęła walkę o swoją własną wolność to przychodzi czas na wewnętrzną odbudowę. Odbudowa ta powinna realizować się we wszystkich płaszczyznach człowieka. Tak więc nie można tu trochę naprawić, a coś innego zaniedbać, bo znów stare przyzwyczajenia wezmą górę. Odbudowa, lub wręcz budowanie od nowa powinno przebiegać zarówno w sferze fizycznej, jak i duchowej. Oto otwierają się drzwi do nowego życia, o tyle nowego, że erotoman ma szansę stawać się nowym człowiekiem.
Erotomani przeżywają często zachłyśnięcie się nowym życiem. Czas początkowej abstynencji połączony z motywacją daje bardzo dużo energii i zapału do pracy nad sobą. Często też dochodzi do stawiania sobie górnolotnych celów. Z czasem okazuje się, że żaden z celów nie został osiągnięty, bo były one zbyt skomplikowane. Nie można żądać podjęcia trudnych i długoterminowych zadań od człowieka, który sobie jeszcze parę miesięcy temu nie dawał rady ze swoim życiem. Dla niego celem powinna byćsystematyczność i ustawianie celów na dzień dzisiejszy lub najbliższe dni. Umiarkowane i zaplanowane życie to podstawa każdego erotomana na tym etapie zdrowienia. Nie można zdrowieć bez ustawienia sobie priorytetów, wzięcia odpowiedzialności za siebie i rodzinę i postawienia sobie konkretnych celów. Same cele to nie wszystko, trzeba rozpisać je bowiem na czynniki pierwsze. Dla zobrazowania – nie można nagle postanowić że schudnie się 20 kg jeśli całe życie boryka się z nadwagą. Należy do tego podejść z innej strony, lepiej postanowić sobie codzienny jogging, bezpieczną dietę i trzymać się tego z dnia na dzień. Taka systematyczność uczy samodyscypliny, daje większą świadomość swoich możliwości i pozwala umacniać człowieka właśnie małymi zwycięstwami. Te małe zwycięstwa złożone w całość będą jawić się jako wielka wygrana .Głównym zadaniem erotomana jest systematyczna praca nad ulepszaniem swojego codziennego życia poprzez walkę z lenistwem, stawianie sobie konkretnych celów w życiu prywatnym i osobistym oraz próbę powolnego odbudowania swoich związków z bliskimi. Taki człowiek musi poprzez pracę nad swoim charakterem dojść od etapu, w którym pokocha siebie za to jakim był i jest. Zamiast samych czarnych kolorów człowiek zaczyna dostrzegać jaśniejsze strony swojego życia. Emocje się trochę uspokajają a człowiek uczy się żyć z nimi a nie uciekać przed nimi, jak to było wcześniej. Dostrzega pozytywy w spokojnym życiu bez ekstremalnych przeżyć.
Osoby wierzące, mające swój szkielet etyczny i moralny zakorzeniony w religii a jednocześnie borykające się z problemami nałogu w sferze seksualnej próbują walki z grzechami. Co ciekawe dzieje się to w odseparowaniu od reszty życia i pobudek, które pchają do takich zachowań. Reakcje kompulsywne postrzegane wyłącznie jako okazjonalny grzech bardzo często wypaczają sumienie oraz prowadzą do zaniżania wewnętrznej wartości człowieka. Często człowiek patrzy na siebie przez pryzmat swoich grzechów – a szczególnie powiązanych z nałogiem. Ocenę swoich postaw oraz działań skupia na tym czy miał „wpadkę” czy nie. Istnieją w takim postrzeganiu tylko dwa kolory – czarny i biały. Wpadka lub brak wpadki. Próba ratowania swojego sumienia przez okazjonalną spowiedź oraz sama natura grzechu prowadzić może do koncentracji tylko na tej niedoskonałości. Jeśli człowiek skupiony już na sobie przez destruktywne działania skupia się dodatkowo na tym problemie w wymiarze duchowym to tylko bardziej się w sobie zamyka. Im bardziej chce być od choroby daleko, tym bardziej obsesyjnie zaczyna myśleć o tym by „tego nie robić” – pułapka jest bardzo podstępnie zastawiona – człowiek myśli cały czas o zachowaniach chorobowych czy to w wymiarze działania czy nie działania, jednak cały czas nałóg istnieje w jego głowie. Im częściej obiecuje poprawę, tym gorsze są następstwa emocjonalne gdy takiej obietnicy nie daje się dotrzymać – szczególnie jeśli obietnica była składana Bogu. Oczekiwanie na cud uzdrowienia – przez tylko przystępowanie do okazjonalnej spowiedzi – możne być nawet szkodliwe dla erotomana. Można nawet znienawidzić siebie, przez to że się obraża Boga, oraz znienawidzić Boga – „bo przecież chodzę do spowiedzi, modlę się a tu nic się nie zmienia”. Takie zachowania mogą bardzo człowieka oddalać od Boga. Z drugiej strony często ludzie w nałogach przeżywają kryzys wiary, czują się niegodni miłości Boga, nie umieją rozmawiać w modlitwie po „wpadce” lub zwrócić się do Boga w spowiedzi a to prowadzi do odsunięcia się od wyciągniętej ręki naszego Ojca
Odwrotną z pozoru sytuacją w początkowych etapach zdrowienia i pracy nad sobą w wymiarze duchowym możne być zachłyśnięcie się Bożą miłością – o tyle zachłyśniecie się, że niedojrzałe i grające na emocjach, które po ich zmianie prowadzą do kolejnych nawrotów oraz do pogłębiającego się poczucia winy zmazywanego kolejna szybką spowiedzią. Tak, jak poprzednie, to niedojrzałe zachowanie może w rezultacie prowadzić do oddalenia się od Boga, bardzo bolesnego bo pierwsze skrzypce grają tu emocje, których erotoman nie umie kontrolować. Emocje u niego albo są „puszczone na samopas” i kierują jego życiem albo stara się je zupełnie wyeliminować ze swojego życia.
Osobie chorej, owładniętej nałogiem, z wypaczonym sumieniem trudno trafić na właściwą drogę rozwoju duchowego, jeśli nie ma stałego kontaktu ze spowiednikiem lubkierownictwa duchowego.
Doświadczony spowiednik lub tym bardziej kierownik duchowy może postarać się w pierwszym rzędzie oddemonizować tą strefę. Następnie skierować penitenta na drogę rozwoju i patrzenia na swoje życie oraz postępowanie przez pryzmat dobra, jakiego penitent powinien doświadczać i tworzyć w najbliższym otoczeniu. Kluczowym wydaje się w pierwszym etapie zdrowienia zrzucenie z piedestału zachowania kompulsywnego oraz praca nad polepszeniem najbliższej rzeczywistości. Nastąpić powinno przekierowanie uwagi – skupionej dotychczas na szukaniu okazji do chorych zachowań, czy myśleniu jak do nich nie dopuszczać – na zachowania prowadzące do poszukiwania dobra. Takiego dobra, które realizuje się w domu, rodzinie, szkole, pracy… całym czasie – nie w wielkich akcjach, tylko tych codziennych. Człowiek żyjący radośnie i dobrze realizujący siebie w swoim powołaniu – gdy je dobrze rozpozna na bardzo elementarnym poziomie – może nie odczuwać potrzeby ucieczki w zachowania kompulsywne.
Często poszerza się świadomość nie tylko w zakresie erotomani, ale samoświadomość człowieka żyjącego w warunkach, jakie mu są dane. Człowiek wcześniej sterowany pożądaniami staje się nowym człowiekiem, takim który umie sobie rozkazać. Przewartościowuje się wiele obszarów – od patrzenia na siebie, swoje pobudki, poprzez relacje swoja z najbliższymi po relację z Bogiem.
Bóg jest blisko zagubionego w nałogu człowieka i przekuwa proces wychodzenia z nałogu na szansę postawioną przed człowiekiem w celu zbliżenia go do siebie. Przez wielokrotnie podejmowany wysiłek, bardzo często kończący się porażką – człowiek bardzo dotkliwie możne odczuć własną słabość i niemoc. Bywając u spowiedzi by tylko zmyć z siebie pojawiające się „brudy” a samemu próbując walczyć z czymś co go przerasta, chora osoba obijać się może nie tylko o ścianę swojego nałogu, ale też i ścianę pychy. Bóg pokazuje , że samodzielnie nie można z tego wyjść. Chce zaufania do Niego, oraz tego by się dać Mu prowadzić. Trzeba uświadomić sobie, ze Bóg nie patrzy tylko na grzechy człowieka ale patrzy z miłością i troską rodzica na trudy z jakimi człowiek się boryka. Nałóg nie oddziela chorego człowieka od Boga – bo to przed Nim trzeba stanąć w prawdzie i poprosić o łaskę i siłę. Droga do uwolnienia z nałogu powinna toczyć się na dwóch torach: duchowym gdzie oddajemy się Panu ufając mu bezgranicznie i prosząc o łaskę wytrwania w naszych postanowieniach i na drugim torze naprawy życia na płaszczyźnie polepszenia życia codziennego przez systematyczną pracę nad sobą i swoimi słabościami.
Zazwyczaj po dłuższym czasie zdrowienia pojawia się głęboka odraza do autoerotycznych zachowań oraz nabranie dystansu do okresu w którym człowiek był zniewolony nałogiem erotomanii. Trzeba jednak na pewnym etapie zrozumieć, że cały ten proces człowiek przeszedł w konkretnym celu i być może właśnie dzięki temu zwycięstwu będzie mógł odbudować swoje kruche relacje a życie zacznie być przez niego doceniane i przeżywane na lepszym poziomie niż wcześniej.
Anna Najder i Łukasz Ropka