Kategorie artykułów

Sakrament małżeństwa (37)
Celebracja aktu małżeńskiego (46)
Miłość ludzka w planie Boga (69)
Czystość przedmałżeńska (15)
Płodność i planowanie dzieci (36)
Początek życia ludzkiego (10)
Wychowanie seksualne dzieci (10)
Orgazm (18)
Inicjacja, gra wstępna (33)
Ciąża i diagnostyka prenatalna (12)
Leczenie niepłodności (11)
Wstrzemięźliwość seksualna (42)
Poronienie (4)
Menopauza (5)
Choroby, trudne sytuacje (68)
Masturbacja (15)
Pornografia (13)
Seksoholizm (9)
Środki antykoncepcyjne (29)
In vitro (11)
Syndrom poaborcyjny (7)
Modlitwy małżeńskie (6)
Pożądliwość serca (54)
Podejście do grzechów seksualnych (58)
Historia i nowoczesność (35)
Stereotypy (51)
Zdrada (11)
Historie z życia (43)
O nas Kontakt

WESPRZYJ NAS

Nowy Adam — Jezus Chrystus poślubia Kościół, swoją ukochaną Oblubienicę, drugą Ewę

Nowy Adam — Jezus Chrystus poślubia Kościół, swoją ukochaną  Oblubienicę, drugą Ewę
Podstawowym doświadczeniem ludzi jest poczucie przynależności do swojej rodziny. Wspólnota rodzinna oparta jest przede wszystkim na więzach krwi, wspólnych genach, a więc na pochodzeniu od wspólnych przodków, którzy przekazywali życie i miłość swoim potomkom. W tym sensie ojciec i matka żyją w swoich dzieciach, przekazując im cząstkę swego ciała, ale także swoje doświadczenie życiowe, kulturę i duchowość. Każda rodzina, każdy ród ma swoją duchową historię. Jako ludzie wszyscy mamy przodków, a ostatecznie pochodzimy od Adama i Ewy, którzy są naszymi wspólnymi rodzicami.
Święty Paweł nazywa Jezusa Chrystusa drugim Adamem. Chce przez to powiedzieć, że Jezus dał początek nowej ludzkości. Tak jak Adam przekazał całej ludzkości swoje życie, ale także i obciążenie grzechem i śmiercią, tak teraz Jezus rozpoczyna historię nowej ludzkości, a wraz z nim historię łaski Boga, wyzwolenia z grzechu i uczynienia wszystkich ludzi podobnymi do Boga. Jezus, jako założyciel nowej ludzkości, przekazuje jej samego siebie, daje jej udział w swoim Ciele. Jest protoplastą, założycielem nowej ludzkości, która będzie trwała wiecznie. „Dlatego, jak przez jednego człowieka przyszedł na świat grzech, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi (…) to w o wiele większym stopniu łaska Boga i dar jednego człowieka, Jezusa Chrystusa, spłynęły na wielu” (Rz 5, 12-15). „Jak bowiem przez jedność z Adamem wszyscy umierają, tak też przez jedność z Chrystusem wszyscy będą przywróceni do życia” (1 Kor 15, 22).
Jezus pochodzi bezpośrednio od Ojca w niebie, podobnie jak Adam, który jest stworzony bezpośrednio przez Boga. Na podkreślenie tego faktu Adam jest nazwany w Piśmie Świętym synem Bożym (por. Łk 3, 38). Jezus jest także Synem Bożym, którego poczęcie nastąpiło za sprawą Boga. Nie jest jednak zwykłym człowiekiem, tak jak Adam, ale Bogiem i człowiekiem, nie tylko Synem Bożym z racji pochodzenia od Boga Stwórcy, ale praw- dziwym Synem Boga, który przybrał ludzką naturę. Hans Urs von Baltazar pisze: „Duch, jako «nasienie Ojca» zanosi Syna do łona dziewicy, a Syn w tym samym Duchu pozwala się zanieść” (H. U. von Baltazar, Credo, Kraków 1997, s. 34). „Pozwala się zanieść” oznacza zgodę Syna Bożego na „stanie się człowiekiem”. Syn Boży powiedział „tak”, zgadzam się być człowiekiem, ze wszystkimi konsekwencjami, które się z tym wiążą, także ze swoją śmiercią na krzyżu. Święty Augustyn moment wcielenia, a więc złączenia się Boga i człowieka, porównuje ze zbliżającą się nocą poślubną, z nieodpartym pragnieniem spotkania się mężczyzny i kobiety. Słowo Boże, które ma stać się ciałem (por. J 1, 14), jest dla niego panem młodym, który podąża do dopiero co poślubionej żony — ciała ludzkiego: „Łono Dziewicy było jego komnatą ślubną, ponieważ tam się zjednoczyli pan młody, oblubieniec, i pani młoda, oblubienica, słowo i ciało. Ponieważ napisano: I będą dwoje jednym ciałem; i także Pan mówi w Ewangelii: A tak już nie są dwoje, lecz «jedno ciało»” (Agostino, Commento alla prima Epistola di San Giovanni 1, 2, [w:] Ope- re di sant’Agostino, Roma 1985, s. 1641). W tym momencie między Bogiem a człowiekiem zostało zawarte tak ścisłe przymierze, jak połączenie dwóch natur w jednej osobie „bez zmieszania i bez oddzielenia”. „Tak” Syna Bożego i „tak” Maryi umożliwia połączenie się Boga i człowieka w Jezusie, potem połączenie się Jezusa i Kościoła, a w przyszłości włączenie w ten związek małżeństwa.
Pierwszy człowiek, stworzony bezpośrednio przez Boga, zasmakował osobiście Bożej miłości. Znając doświadczenie miłości Boga, pragnął tak jak Bóg przekazywać miłość, dobro, opiekować się otaczającym go światem, aby rozwijał się on zgodnie z zamysłem Boga. Miłość jest zawsze związana z relacją do drugiej osoby. Pierwszy człowiek, stworzony na obraz Boga, a więc nauczony przez Boga relacyjności, próbuje nawiązać kontakt z otaczającym go światem i dostrzega, że jest to trudne, że jest kimś innym niż rzeczy, rośliny i zwierzęta. Uświadamia sobie, że nie potrafi nawiązać z nimi takiej relacji miłości, jaką potrafił nawiązać z Bogiem osobowym. Otaczający go piękny świat nie potrafi dać mu poczucia wzajemności, zrozumienia, kochania, partnerstwa. Z tego powodu człowiek czuje się zamknięty w świecie i zarazem zamknięty w sobie. Obdarowując świat swoją miłością, nie jest przez ten świat przyjęty, zrozumiany i w podobny sposób obdarowany. Nie mogąc nawiązać odpowiedniej dla siebie relacji, człowiek nie może się odnaleźć w świecie materii, w świecie przyrody, mimo że do tego świata przynależy poprzez swoje ciało. W tym świecie czuje się samotnie, ponieważ go przerasta. Adam, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, stworzony do miłosnej relacji, do dzielenia się miłością, tęskni za więzią z drugą osobą. Bóg rozumie jego problem i odpowiada na jego pragnienie. Stwarza kobietę – drugiego człowieka odmiennej płci. Adam i Ewa będą się mogli kochać ze wzajemnością, cieszyć się miłością pochodzącą od drugiej osoby odmiennej od siebie – mężczyzna jest kochany przez różną od siebie kobietę, a kobieta jest kochana przez różnego od siebie mężczyznę. W ten sposób przekraczają siebie, szukając pełni swojego życia w spotkaniu z innością i z różnorodnością. Taka relacja otwiera ich na przyjęcie Boga, na miłość, która różni się od ludzkiej miłości.
Podobnie i Jezus jako drugi Adam zna osobiście Boga Ojca, Jego miłość, jest z Nim zjednoczony. Przyszedł na świat, aby objawić światu miłość Boga, a więc wejść w relację z ludźmi, budować z nimi więź, kochać ich, dać im doświadczenie Bożej miłości, prawdziwej i pełnej. Jezus jak Adam potrzebuje drugiej osoby, potrzebuje „kobiety” równej sobie, aby mógł jej przekazać miłość. Tą kobietą jest Kościół Oblubienica.
Święty Jan Chrzciciel pierwszy odczytał oblubieńczy sens obecności Syna Bożego na ziemi. Gdy Jezus przyszedł do Jana Chrzciciela przyjąć chrzest w Jordanie, ten wypowiedział słowa: „Wprawdzie przychodzi On po mnie, lecz ja nie jestem godny rozwiązać Mu rzemyka u sandałów” (J 1, 27). Fragment ten nawiązuje do zwyczaju związanego z prawem lewiratu. Jeżeli umarł małżonek i nie zostawił potomstwa, to obowiązkiem jego brata było wziąć jego żonę za swoją i spłodzić potomstwo swojemu bratu. Jeżeli nie chciałby skorzystać z tego prawa, musiał wobec rady starszych zdjąć sandał i w ten sposób przekazać prawo do pierwokupu. Jan Chrzciciel nawiązuje do tego zwyczaju. Lud Boży jest teraz jak wdowa niemająca swojego męża. Właśnie przyszedł oczekiwany Oblubieniec, który zaślubi opuszczony Lud – Oblubienicę. Ma on pełne prawo zrodzić potomstwo Oblubienicy i z tego prawa skorzysta (nie zdejmie więc sandała ani nie pozwoli, aby próbowano go zdjąć, czyli nie odrzuci swojej Oblubienicy).
Małżeństwo w Izraelu zawierano w dwóch etapach. Pierwszym były oficjalne zaręczyny w domu kobiety. Mężczyzna wykupywał dziewczynę od jej rodziców, płacąc za nią ustaloną cenę. Od tego czasu była ona uważana za jego żonę, choć jeszcze nie mieszkali razem. Wesele odbywało się po około roku. Orszak przyozdobiony kwiatami, z muzyką i tańcami, udawał się do domu kobiety, aby ją stamtąd zabrać i przejść dalej do mieszkania Oblubieńca. Odpowiedzialnym za przygotowanie uroczystości i przyprowadzenie żony do męża był przyjaciel pana młodego. Był on specjalnie wyznaczony do tego zadania, ponieważ cieszył się jego zaufaniem. Na przybycie orszaku przyszły mąż czekał w swoim domu, stojąc pod baldachimem – symbolem obecności Boga i Jego opieki rozciągającej się nad domem i łożem małżonków. Gdy żona tam przybyła, rozpoczynała się ceremonia zawarcia małżeństwa. Następnie oboje byli odprowadzani do komnaty ślubnej, aby odbyć pierwszy stosunek seksualny. Zwyczaj ten pozwala nam zrozumieć sytuację małżeństwa Józefa i Maryi, gdy okazało się, że Maryja jest w ciąży. W Ewangelii jest nazwana żoną Józefa, z którą jeszcze nie zamieszkał, a więc też jeszcze nie współżył, ponieważ byli dopiero po uroczystości zaręczyn w domu Maryi.
W Ewangelii według św. Jana mamy nawiązanie do tego zwyczaju. Święty Jan Chrzciciel pytany, czy jest Mesjaszem, wyraźnie wskazuje na Jezusa jako na Pana Młodego, Oblubieńca, który przyszedł, aby poślubić swoją Oblubienicę: „Ten, kto poślubił pannę młodą, jest panem młodym. Przyjaciel zaś pana młodego, który mu towarzyszy i słyszy go, cieszy się ogromnie na jego głos. Taka właśnie radość mnie przepełnia” (J 3, 29). Jan Chrzciciel przyznaje, że nie jest oczekiwanym
Mesjaszem i dlatego nie chce i nie ma prawa poślubić Oblubienicy i spłodzić z nią potomstwa. Jan Chrzciciel jest przyjacielem Oblubieńca i w związku z tym ma zaszczyt przygotować wszystko, co jest niezbędne do zaślubin. Jego zadaniem jest przyprowadzić Oblubienicę do Oblubieńca. Święty Jan Chrzciciel, przedstawiając się jako przyjaciel Oblubieńca, cieszy się, że jego misja została zakończona pomyślnie, czyli że zgromadził Lud Boży, oczyszczając go w wodach Jordanu, aby teraz jako Oblubienicę obmytą i wykąpaną, to jest przygotowaną do zaślubin, oddać w ręce Oblubieńca. Słowo „wzrastać” użyte w tekście (trzeba, aby On wzrastał, ja natomiast abym się umniejszał) jest tym samym słowem, które zostało użyte w Księdze Rodzaju wobec mężczyzny i kobiety: „Bądźcie płodni, mnóżcie się [wzrastajcie]” (1, 28). Chrystus ma poślubić swoją żonę – Lud Boży i rozmnożyć go, wypełniając słowa Boga wypowiedziane wobec mężczyzny i kobiety na początku świata. Wzrastać liczebnie [rozmnażać się] mają już nie uczniowie Jana, ale przybrane dzieci Boże, uczniowie Jezusa, Jego Kościół” ( F. Pilloni, Conversazione sulle nozze, s. 20-21).
br. Ksawery Knotz, fragment książki: „Zaślubiny w Bogu mężczyzny i kobiety”

Podobne artykuły: