Papież w swoich katechezach o ciele bardzo często używa słów pierwotna samotność, pierwotna nagość, pierwotna jedność, pierwotny wstyd… Nie ma wtedy na myśli odległej przeszłości tych doświadczeń, ale to, że znajdują się one u korzeni wszelkiego doświadczenia ludzkiego. Są pierwotne w tym sensie, że są głęboko zakorzenione w naszym aktualnym doświadczeniu życia.
Są one wplecione w zwyczaje sprawy jakimi żyjemy i dlatego też nie zwracamy na nie szczególnej uwagi. Są tak zwykłe, że nie zastanawiamy się nad jego wartością, niezwykłością i wyjątkowością. Tak też jest z naszym ciałem, które traktujemy jako tak wielką oczywistość, że nie zastanawiamy się wcale nad jego wyjątkowością.
„Objawienie ciała” – temat tych katechez – pomaga nam odkryć niezwykłość tego, co jest zwykłe” (TC). Te wszystkie doświadczenia, które dzieją się w ciele i przez ciało znajdują się na progu wszystkich doświadczeń człowieka, w każdym miejscu i czasie.
Pisarz biblijny snując opowiadanie o życiu pierwszej pary ludzkiej zaznacza, że „chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu”. Jak Paweł II wprowadza nas głębiej w ten pozornie drugorzędny szczegół z ich rajskiego życia, który dla niektórych może wydawać się nawet niestosowny. Stwierdzenia „byli nadzy” i „nieodczuwalni wstydu” opisują „ich stan świadomości, co więcej, ich wzajemne doświadczenie ciała, czyli doświadczenie ze strony mężczyzny kobiecości, która ukazuje się w nagości ciała i wzajemnie, podobnie doświadczenie męskości ze strony kobiety” (TC)
W dostrzeżeniu ich nagości chodzi jednak o coś więcej niż o odkrycie zdolności zwykłego posługiwania się zmysłem wzroku. Chodzi o całkiem inne patrzenie kobiety na mężczyznę i mężczyzny na kobietę. O wzrok duchowy, o zrozumienie siebie, o poznanie w tym głębszym, bardziej biblijnym znaczeniu jako nie tylko przyswojenie wiedzy, ale głęboką mądrość rozumienia siebie i drugiego człowieka.
Pierwotna nagość prowadzi nas do wnętrza rajskiego człowieka, u którego obserwujemy pierwotną niewinność poznania. Schodzimy do głębi ludzkiej duszy, w której kryje się tajemnica szczególnej łączności między mężczyzną a kobietą, szczególnej bliskości, jedności, zrozumienia, akceptacji, miłości… „byli nadzy, [lecz] nie odczuwali wobec siebie wstydu”. Mężczyzna i kobieta patrzą na siebie, na swoje ciała z zachwytem i miłością, ale temu spojrzeniu towarzyszy czyste, pełne miłości serce człowieka. „Widzą siebie w taki sposób w jaki Bóg ich widział w dziele stworzenia – w sposób czysty i prosty – „widział Bóg, że było dobre […], że było bardzo dobre” (Rdz 1,31). „Nagość oznacza całą prostotę i pełnię tego widzenia, poprzez które ujawnia się „czysta” wartość człowieka jako mężczyzny i kobiety — „czysta” wartość ciała i płci” (TC). Stworzeni przez Boga ludzie nie znają wewnętrznego pęknięcia i przeciwstawienia pomiędzy tym co naprawdę dobre dla człowieka, budujące jedność a poczuciem zagrożenia jakie może płynąć z męskości i kobiecości, płciowości, seksualności…” Zamiast przeciwstawienia męskości kobiecości istnieje wzajemne dopełnienie się płci. Widząc siebie wzajemnie jakby wzrokiem samej tajemnicy stworzenia, mężczyzna i kobieta widzą siebie tym pełniej i wyraziściej nie tylko samym zmysłem wzroku, czyli oczyma ciała. Widzą bowiem i ogarniają siebie z całym pokojem wewnętrznego wejrzenia, który właśnie stwarza pełnię osobowej intymności” (TC).
br. Ksawery Knotz