Wraz z zakwestionowaniem miłości Boga pojawiło się u człowieka „zawstydzenie samym człowieczeństwem, zawstydzenie wewnętrznym odejściem od tego, przez co człowiek w samej tajemnicy stworzenia stanowił „obraz Boży” (…) To zawstydzenie samym człowieczeństwem (…) ujawnia się w trudności utożsamienia się z własnym ciałem. Trudność ta wypływa z wnętrza człowieka, z jego osobowego „ja””(TC). Człowiek jest konstytutywnie pęknięty, rozbita jest jego duchowo-cielesna jedność.
Człowiek w tym stanie uświadamia sobie, że „jego ciało przestało czerpać z tej mocy ducha, która wynosiła je na poziom obrazu Boga. Jego pierwotny wstyd nosi znamiona swoistego poniżenia przez ciało”(TC). Od tej pory człowiekowi w całej jego dziejowej wędrówce towarzyszy przeciwieństwo, o którym pisze św. Paweł: „Wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu” (Rz 7,22-23).
„Wstyd ciała zapowiada „niepokój sumienia związany z pożądliwością. Ciało, które nie jest poddane duchowi (…) „niesie w sobie stałe zarzewie oporu względem ducha” (TC). Pożądliwość ciała stale zagraża moralnej spoistości człowieka, który ma trudność z samo-posiadaniem siebie i samo-panowaniem nad sobą. Dwie bardzo ważne cechy osoby ludzkiej – zdolność do wyboru dobra i prawdy są nieustannie zagrożone. „W każdym razie człowiek pożądliwości nie panuje nad swoim ciałem w taki sposób, z taką prostotą i „naturalnością”, jak człowiek pierwotnej niewinności”(TC).
br. Ksawery Knotz