Obecność przyjemności seksualnej towarzyszy spotkaniu kochających się małżonków. Bóg w pełni akceptuje to ludzkie odczucie, pozwala nim się cieszyć w akcie małżeńskim. „Sam Stwórca sprawił (…), że małżonkowie we wspólnym, całkowitym oddaniu się fizycznym doznają przyjemności i szczęścia cielesnego i duchowego. Gdy więc małżonkowie szukają i używają tej przyjemności, nie czynią niczego złego, korzystają tylko z tego, czego udzielił im Stwórca”.
W czasie współżycia seksualnego małżonkowie „mogą okazywać sobie miłość w każdy sposób, mogą obdarzać się nawet najbardziej wyszukiwanymi pieszczotami. Mogą stosować stymulację oralną i manualną”. Granicą wspólnego szukania i używania przyjemności jest wykorzystanie naturalnych właściwości ludzkiego ciała – to, co ja przez moje ciało mogę zaoferować małżonkowi i to co on swoim ciałem może mi ofiarować. Tego typu poszukiwania, gdy będą wyrazem wzajemnej miłości i szacunku nigdy nie będą w sprzeczności z osobowym się traktowaniem. Problem pojawia się, gdy małżonkowie zaczynają stosować różnego typu stymulatory: pierścienie wydłużające erekcję, kuleczki dopochwowe, środki chemiczne wzmacniające podniecenie, itp. Tego typu narzędzia i środki mają na celu sztucznie wywołać i spotęgować przyjemność, jakby do końca „wycisnąć” ją ze swoich ciał. Gdy małżonkowie wejdą na taką drogę zaczną staczać się po równi pochyłej. Ciągle niezaspokojeni będą niebezpiecznie instrumentalizować i banalizować akt małżeński, kosztem zanikania prawdziwej, głębokiej więzi. Troska o przyjemność nie będzie już darem jednej osoby dla drugiej, a tylko techniką wzajemnego rozbudzania się. Prawdziwą więź buduje się, gdy obdarza się drugą osobę przyjemnością, ale w granicach wyznaczonych przez naturę, ludzką biologię.
Stymulacja manualna i oralna
W wielu przypadkach kobiety przeżywają silną przyjemność podczas stosunku seksualnego tylko wtedy, gdy mąż w czasie gry wstępnej stymuluje łechtaczkę. Mąż powinien być wyczulony na takie pragnienia żony. Kobieta ponosi duże ryzyko podjęcia współżycia seksualnego związane z możliwością zajścia w ciążę a często decyduje się współżyć seksualnie bardziej z miłości do męża niż z własnej potrzeby. U mężczyzny aktowi prokreacyjnemu – wytrysk nasienia w celu zapłodnienia towarzyszy „automatyczna” przyjemność. Dlatego chce jak najczęściej współżyć. U kobiety trud podjęcia współżycia seksualnego i ryzyko z nim związane w wielu wypadkach nie są „automatycznie” wynagradzane przez naturę silnym przeżyciem przyjemności. Dlatego jest tak ważne, aby mężczyzna w czasie współżycia seksualnego starał się gratyfikować żonie jej oddanie, trud i ryzyko. Mąż powinien się szczególnie starać, aby w czasie aktu seksualnego kobieta przeżywała zadawalającą ją bliskość emocjonalną i przyjemność seksualną. W wielu wypadkach może, to nastąpić tylko wtedy, gdy aktowi seksualnemu towarzyszą dodatkowe zabiegi ze strony męża – poczynając od stworzenia bezpiecznego, czułego i przyjaznego klimatu współżycia seksualnego poprzez pieszczoty jej ulubionych miejsc erogennych, a kończąc na stymulacji łechtaczki. Są to ważne elementy ars amandi katolickich mężów.
Etyka katolicka nie ma na celu skrupulatnego regulowania życia seksualnego małżonków, rzeczywistości dynamicznej i różnorodnej. Akcentując troskę o pełny akt seksualny, pomaga uświadomić małżonkom, że tylko pełne zjednoczenie się w ciele, zgodnie z fizjologią, daje możliwość wzrastania w zjednoczeniu serc i dusz. Kierunek jest jasno wytyczony. Małżonkowie mają ważną wskazówkę, aby troszczyli się, jak tylko umieją, o jak najczęstsze pełne współżycie seksualne, i z taką intencją (nie zawsze się uda) podejmowali silnie rozbudzające pieszczoty. Idąc w tym kierunku, zgodnie z podpowiedzią cielesności, realizują wolę Bożą. Zastanawianie się, gdzie mają się skończyć pieszczoty prowadzące do pełnego zjednoczenia, nie jest nikomu potrzebne, a może wywołać (i rzeczywiście wywołuje) wiele komplikacji, nawet oziębłość seksualną. Lepiej nie ryzykować wyrządzenia ludziom takiej krzywdy.
Magisterium Kościoła nie wypowiada się w kwestiach tak szczegółowych jak granice pieszczot podczas gry wstępnej. Wypowiedzi, w których został zaangażowany autorytet papieża, dotyczą tylko pośrednio tego zagadnienia, np. gdy mówi on o przyzwoleniu na szukanie przyjemności na mocy woli Stwórcy, ale bez określania, w jaki sposób małżonkowie mogą to pragnienie zrealizować. W takich sytuacjach, gdy nie ma wiążącej wypowiedzi Magisterium, opinie moralne wypowiadane przez kapłanów lub świeckich w dużym stopniu zależą od osobistej wrażliwości, wiedzy, odczuć estetycznych, sposobu wychowania.
Nauka Kościoła nie jest jednak powszechnie znana i dlatego bardzo często małżonkowie katoliccy zastanawiają się, czy pieszczoty oralne (łacińskie oralis od os, oris – usta) w czasie gry wstępnej są dopuszczalne moralnie. Wątpliwości biorą się często stąd, że taka forma rozbudzania jest propagowana przez wiele witryn pornograficznych, które szukają sposobów przyciągnięcia klienta. W tym kontekście jawią się one jako rodzaj wyuzdanego, pozbawionego miłości seksu, od którego małżonkowie się dystansują. Klimat strony pornograficznej nie jest jednak klimatem małżeńskiej miłości. Tych dwóch rzeczywistości nie wolno utożsamiać i mieszać ze sobą na bazie skojarzeń. Pobudzanie zewnętrznych narządów płciowych za pomocą warg lub języka jako element gry wstępnej jest dopuszczalne moralnie i nie można się w takich zachowaniach doszukiwać grzechu. Nauka Kościoła popadłaby w sprzeczność, gdyby głosiła, że niektóre części ciała kochanej osoby, takie jak usta, piersi, uda, pośladki można pieścić i całować, a inne – na przykład narządy płciowe – nie mogą być całowane, pieszczone, dotykane. Że należą do innej kategorii i nie można ich kochać tak samo i z tych pieszczot czerpać przyjemności.
Jak to wygląda w praktyce? Są małżeństwa, które takich pieszczot nie chcą stosować, ale są i takie, które bardzo je lubią. Mężczyźni doświadczają bardzo dużej przyjemności, gdy są oralnie rozbudzani przez kobiety. Cenią sobie zaangażowanie żon. Nie mają też oporów przed pobudzaniem kobiet w taki sposób, często nawet tego pragną. Bardziej różnorodne reakcje spotyka się u kobiet. Są kobiety, które bardzo nie lubią tak pobudzać mężczyzn. Niektóre się brzydzą, inne czują się poniżone. Jest jednak wiele kobiet, które chętnie się godzą na takie pieszczoty ze strony męża, a i same przeżywają satysfakcję, gdy dostarczają mężom tego typu wrażeń erotycznych. Pewna grupa kobiet tylko w trakcie takich pieszczot jest w stanie się odpowiednio pobudzić, aby z chęcią podjąć współżycie seksualne. Rzeczywistość małżeńska jest bardzo złożona. Są mężczyźni, którzy mają problem z impotencją, a takie metody pobudzania czasami umożliwiają im osiągnięcie erekcji i odbycie normalnego stosunku seksualnego. Są też kobiety, które odkryły, że tylko w taki sposób mężczyzna może je pobudzić i umożliwić satysfakcjonujące współżycie seksualne. Niektórzy małżonkowie odkrywają, że takie formy pieszczot są im pomocne w zwiększeniu częstotliwości współżycia w okresie niepłodnym i zaczynają je praktykować, gdy po okresie wstrzemięźliwości są już zaspokojeni w swojej miłości i umieją dłużej prowadzić grę wstępną.
Trzeba jednak zwrócić uwagę, że tego typu pieszczoty narządów rodnych należą do najbardziej intymnych sposobów bliskości. W takim przypadku bardzo ważne są odczucia obu stron i obopólna zgoda na ich podejmowanie. Głęboka intymność i specyfika tego typu pieszczot wymaga dialogu małżeńskiego. Małżonkowie powinni wiedzieć, jak się czują w takich chwilach. Czy pomagają im one budować więź małżeńską? Czy są rzeczywiście praktykowane za obopólną zgodą? Czy nie zniechęcają którejś ze stron do bliskości cielesnej i współżycia seksualnego? Im bardziej intymne pieszczoty małżonkowie podejmują, tym bardziej potrzebna jest im delikatność, wyczucie chwili, wrażliwość.
Seks oralny traktowany jako rozbudzanie się do orgazmu poza stosunkiem seksualnym podlega pod takie same zasady moralne jak masturbacja czy stosunek przerywany. Podejmując go małżonkowie są świadomi, że takie bezpośrednie pobudzanie narządów płciowych, związane z tak intensywnymi doznaniami, będzie prowadzić do osiągnięcia maksymalnej przyjemności. Okres wstrzemięźliwości nie jest czasem poszukiwania tak silnych doznań, jakie są związane z seksem oralnym. Może on towarzyszyć „normalnemu współżyciu seksualnemu, którego kulminacją jest wprowadzenie członka do pochwy i wytrysk w pochwie”.
br. Ksawery Knotz