Zanim człowiek zgrzeszył jego nagość oznaczała „pełną akceptację ciała w całej człowieczej, a więc osobowej prawdzie tego ciała” (TC). Ciało wyrażało pełen miłości dar z siebie. Było czytelnym znakiem obecności człowieka w widzialnym świecie. Takiego człowieka, który swoim życiem zanurzonym w Bogu, wyróżniał się od świata zwierząt.
Jego ciało nosiło na sobie widoczny rys Boga – świata nadprzyrodzonego, który sprawiał, że człowiek był osobą, i tym samym wyróżniał się od świata istot żyjących (animalia), przerastał ten świat.
„W ten sposób ciało ludzkie w tajemnicy stworzenia nosiło na sobie niepowątpiewalne znamię „obrazu Boga”, stanowiło też swoiste źródło pewności tego obrazu wyrażonego w całym człowieczeństwie” (TC).
Po odejściu od Boga człowiek już nie akceptuje swojego ciała. Nowy stan świadomości wyraża się w słowach „przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się?” Słowa te „świadczą o radykalnej utracie przez człowieka pierwotnej pewności „obrazu Boga” wyrażonej w swoim ciele. Człowiek przestaje uczestniczyć „w Boskim oglądzie świata i swego własnego człowieczeństwa, co dawało mu głęboki pokój i radość przeżywania prawdy i wartości swego ciała” (TC). Zniknęło w nim przekonanie, że to co Bóg stworzył jest bardzo dobre. (Rdz 1,31).
br.Ksawery Knotz