Mam trudności z osiągnięciem orgazmu. Nie mogę osiągnąć orgazmu, jeśli mnie mąż nie dopieści aż do osiągnięcia celu. Następuje to przed, albo czasami po normalnym stosunku. Sam stosunek jest dla mnie najważniejszy – daje poczucie bliskości, ale nigdy nie doszło do orgazmu w trakcie. Czy fakt, że mąż doprowadza mnie do orgazmu „ręcznie” jest grzechem, jeśli tak to czy powszechnym, czy ciężkim?
Stosunek seksualny rozpatrywany z męskiej perspektywy kończy się orgazmem, który jest związany z penetracją. Natomiast kobieca definicja aktu seksualnego nie może wyglądać w ten sposób. Żona przyjmuje męża w swoje ciało, ale nie musi mieć orgazmu akurat w tym momencie, bo on nie przychodzi automatycznie jak u mężczyzny. Może mieć orgazm:
- przed penetracją świadomie wywołany pieszczotami,
- w miarę równocześnie,
- po penetracji przez pieszczenie przez męża w dowolny sposób.
Chwała Bogu, że osiąga Pani orgazm, dar dany ludziom przez Boga. Nie ma więc Pani grzechu w ogóle. Proszę się cieszyć waszym życiem seksualnym i orgazmem w dowolnym momencie aktu seksualnego.
br.Ksawery Knotz