Wypowiadając słowa przysięgi małżeńskiej, mężczyzna i kobieta prorokują, czyli ogłaszają prawdę pochodzącą od Boga. Dostrzegają swoją wspólną przyszłość (całe swoje życie) jako wolę Boga. Stoi jednak przed nimi, jak już wcześniej wspomnieliśmy, zadanie zrealizowania w życiu słów tego proroctwa, czyli ucieleśnienia, potwierdzenia go w rzeczywistości.
Wypowiedzianym słowom musi odpowiadać konkretna rzeczywistość. Od wyrażenia intencji bycia razem trzeba przejść do porządku realnego, właściwego dla związku małżeńskiego. Wypełnienie i realizacja słów Stwórcy: „opuszcza człowiek ojca i matkę i łączą się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”, dokonuje się już w czasie pierwszego aktu małżeńskiego.
Od tego momentu małżeństwo jest nie tylko zawarte, ale i spełnione. Duchowo-cielesne przyporządkowanie małżonków do siebie jest już tak trwałe, że staje się nierozerwalne aż do śmierci, któregoś z nich.
Mężczyzna podczas aktu inicjacji seksualnej przekracza granicę kobiecego ciała, zespala się z nim. Wchodzi w obszar święty, na teren świątyni należącej do Boga. Przekracza jej bramę. Błona dziewicza jest pewnego rodzaju zasłoną, chroniącą wejścia do tej świątyni. Pierwszy stosunek seksualny małżonków, który przerywa okres dziewictwa, jest przypieczętowaniem nierozerwalnego przymierza Boga z małżonkami. Przypieczętowaniu przymierza towarzyszy zarazem radość i cierpienie. „Radość ma swoje źródło w zaufaniu, w darze miłości, w świadomości zachwytu ze strony drugiego wobec daru osoby”1. Cierpienie natomiast „w złożeniu ofiary, której symbolem jest krew i ból. (…) Człowiek jest zobowiązany, by poprawnie odczytać symbol krwi. To przymierze krwi jest rodzajem sakramentu natury. Współżycie sprawia coś nieodwracalnego. Nie ma powrotu do pierwotnego stanu dziewictwa. Zawarte zostało przymierze krwi. Krwią przypieczętowano decyzje łączności, przynależności, wzajemnej odpowiedzialności. Sakrament natury podnosi Chrystus do sakramentu łaski. Do sakramentu, w którym można i należy doświadczyć Boga”2.
Współczesnym ludziom, którzy swoją inicjację seksualną przechodzą często kilka lat przed małżeństwem, trudno jest przyjąć, że istnieje coś takiego jak zamysł Stwórcy wobec współżycia seksualnego. Natura człowieka jest w pewnym sensie zaprogramowana. Mądrością życia jest odczytać i realizować ten program. Gdy człowiek będzie żył zgodnie z tym programem, będzie miał szansę doświadczyć w życiu największego szczęścia. Nie popełni błędów, które mogą go drogo kosztować.
Ten program zakłada między innymi, że współżycie seksualne nie może być oderwane od małżeństwa. Logice całkowitego daru z siebie, jaka jest zakodowana we współżyciu seksualnym, odpowiada tylko ostateczna decyzja wierności aż do śmierci. Dopiero w czasie liturgii sakramentu małżeństwa mężczyzna i kobieta w pełni odczytują swoje życiowe powołanie i zarazem najgłębszy sens oddania drugiej osobie swojego ciała. Dopiero od wypowiedzenia słów przysięgi małżeńskiej wobec Boga i Kościoła znaczenie współżycia seksualnego może być odczytane bez błędu, tzn. jako rzeczywisty znak ludzkiej miłości, wierności i uczciwości, ale także znak Przymierza z Bogiem, w Chrystusie. Gdy sens aktu małżeńskiego zostanie tak odczytany, będzie on dla młodych małżonków nie tylko znakiem miłości, ale i znakiem przyjścia łaski Boga.
Akt seksualny może jednak stać się antyznakiem: nieopanowania, egoizmu, wykorzystania, manipulacji. Jest nim powszechnie poza małżeństwem, ale zafałszowanie jego znaczenia bywa także i w małżeństwie. Skutki zafałszowania „mowy ciała” poza małżeństwem, czyli niezgodnie z naturą aktu seksualnego, można zaobserwować w sferze psychiki. W psychologii znane jest prawo pierwszych połączeń. Pierwsze doznania seksualne „tworzą jakby określoną konstelację bodźców, które u danego człowieka wyzwalają szczytowe podniecenie płciowe”3. Zgodnie z tym prawem inicjacja seksualna, która jest przecież szczególnie silnym przeżyciem, zaszczepia w psychice człowieka trwały wzorzec. Psychika koduje każde doświadczenie związane z pierwszym aktem seksualnym do tego stopnia, że każde kolejne zbliżenie, każda pieszczota będą bazowały na tym pierwotnym doświadczeniu, odbijały je w sobie. Dlatego ludzie, którzy w młodości mieli innych partnerów seksualnych niż obecny mąż czy żona, mają problemy z pełną akceptacją swojego pożycia seksualnego, są niezadowoleni z niego, mimo że szczerze kochają swojego współmałżonka. Chociaż próbują zapomnieć o swoich wcześniejszych partnerach seksualnych, zostaje w nich jakaś ich część. „Trudno jest ponownie dokonać integracji swojej osobowości, kiedy tak wiele jest rozproszone wśród różnych seksualnych partnerów. (…) Dwoje staje się jednym ciałem w trakcie stosunku i tej więzi nie da się całkowicie rozerwać, można ją jedynie osłabić. Jednak i to jest warte zachodu, gdyż po rozluźnieniu więzów z przeszłości pacjent jest zdolny lepiej związać się intymnie z obecnym partnerem, a jeżeli jest samotny – to z następnym. Poprzez różne, specjalnie zaplanowane w tym celu, etapy terapii osoba może do pewnego stopnia odzyskać psychologiczne dziewictwo”4. Odkrycia współczesnej psychologii potwierdzają od dawna znaną opinię, że pary rozpoczynające współżycie seksualne w małżeństwie twórczo przeżywają swoją wierność, a w chwilach rozłąki mają do siebie wzajemne zaufanie.
Wspomniane problemy, aktualne w życiu wielu małżeństw, uświadamiają, że można wyrządzić sobie i drugiej osobie wielką krzywdę, jeżeli pod wpływem pożądliwości ciała okłamie się swojego partnera lub wtedy, gdy zostanie się okłamanym przez niego, tzn. zgadzając się na współżycie, odczyta się fałszywie (jako miłość) mowę jego ciała. Pocieszające jest jednak, że w małżeństwie łaska Chrystusa, obecna w miłości małżonków i obejmująca także intymne pożycie (o ile ono tę miłość wyraża), ma moc uzdrowienia. Jeżeli pozamałżeńskie współżycie seksualne wyrządziło kiedyś małżonkom szkodę na duszy, w psychice czy na ciele, to otwartość na łaskę Bożą sprawi, że rany te zaczną się powoli goić.
1 A. J. Nowak, Doświadczyć Boga w ciele, [w:] Małżeństwo – przymierze miłości. Red. J Misurek, W. Słomka, Lublin 1995, s. 228.
2 Tamże, s. 228.
3 W. Fijałkowski, K. Neugebauer, A. Stelmaczyk, Dar jedności, Warszawa 1988, s. 51.
4 W. Simon, O przyczynach aborcji i terapii zespołu poaborcyjnego, „Naturalne planowanie rodziny” nr 3-4 (1999), s. 9.