Cała refleksja teologii moralnej została zbudowana na powinności. Dlatego dzisiaj ludzie często stawiają pytania, które są pytaniami o grzech. Np. “Czy to jest grzech, jeżeli ją pocałuję w policzek? A jeżeli w usta?” To jest właśnie myślenie tylko w kategoriach powinności. Takie myślenie bardzo wypacza obraz Boga.
Winien jest Ockham
Najważniejszą rzeczą, którą odkrył Pinckaers jest to, że w XIV wieku dokonała się pewna rewolucja. Była to rewolucja chyba większa i bardziej znacząca dla Europy niż rewolucja francuska czy bolszewicka. Była to rewolucja w filozofii i w teologii. Dotyczyła rozumienia tego, czym jest ludzka wola. Jako winowajcę Pinckaers wskazuje angielskiego franciszkanina Wilhelma Ockhama, który wprowadził nowe rozumienie tego, czym jest ludzka wola, czym jest wolność. Ockham nigdy nie został oficjalnie potępiony przez Kościół, mimo że jego myślenie spowodowało zmianę w całej dotychczasowej refleksji na temat moralności.
Św. Tomasz (1225-1274) naucza, że człowiek ma dwie władze duchowe: rozum i wolę. Rozum jest władzą poznawczą a wola pożądawczą. Określenie “pożądawcza” znaczy tyle co “dążeniowa”, czyli że człowiek w życiu czegoś pragnie, do czegoś dąży. Św. Tomasz twierdzi, że wola człowieka ma w sobie pewną naturalną skłonność do dobra. Ta skłonność do dobra jest trochę przytłumiona przez skutki grzechu pierworodnego, ale dzięki łasce może zostać odbudowana. Za każdym razem, kiedy człowiek wybiera w życiu dobro, staje się coraz bardziej wewnętrznie wolny. Wolność to nie jest coś, z czym się człowiek rodzi, człowiek dopiero uczy się wolności wybierając dobro, podejmując wartość.
Wilhelm Ockham (1300-1349) pojmował wolność zupełnie inaczej. Dla niego wolność jest wyłącznie aktem woli, a nie rozumu. Uważał, że w człowieku nie ma skłonności do dobra, że jest całkowicie niezdeterminowany. Gdyby człowiek miał jakąś skłonność do dobra nie byłby wolny. Według Ockhama w człowieku nie ma również wzrostu wolności, rodzi się od razu całkowicie wolny. Jest skrępowany jedynie przez Boga, który również jest całkowicie wolny i na zasadzie czystego przypadku dał nam prawo moralne, które określa co wolno, a czego nie wolno (nie cudzołóż, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, itd.). Ale jutro Bóg może to prawo zmienić. Bo jest wolny. Nie ma żadnej zasady w Jego postanowieniach. Jest absolutnie wewnętrznie wolny i na tym polega Jego wszechmoc. Wolność Boża jest w ten sposób aktem woli Bożej, a nie Bożej mądrości.
Człowiek również jest wolny, ale tylko do momentu, kiedy spotyka się z tym co Bóg nakazał i zakazał, czyli do chwili spotykania z powinnością. Na styku powinności, która spada z nieba, i człowieka, który tą powinność nakazaną przez Boga odczytuje, rozgrywa się cały nasz dramat. Sumienie jest tylko pieczątką, przypieczętowuje rozpoznanie powinności, niczym więcej.
Zafałszowano myśl Kościoła
Ojciec Pinckaers pokazuje, jak bardzo takie myślenie, całkowicie błędne, przeniknęło do teologii od XIV wieku. Po Soborze Trydenckim, kiedy Kościół nakazał zakładać seminaria duchowne, kiedy trzeba było szybko formować księży do pracy w konfesjonale, pisano podręczniki teologii moralnej, w których głównym tematem było to co wolno i czego nie wolno. Cała refleksja teologii moralnej została w ten sposób zbudowana na powinności. Dlatego dzisiaj ludzie często stawiają pytania, które są pytaniami o grzech. Np. “Czy to jest grzech jeżeli ją pocałuję w policzek? A jeżeli w usta?” To jest właśnie myślenie tylko w kategoriach powinności. Takie myślenie bardzo wypacza obraz Boga. Bóg przestaje być Ojcem, który asystuje rozwojowi wewnętrznego wolności człowieka, a staje się potworem, który nakazuje i zakazuje. Wszyscy myślą, że tak głosi Kościół. Nie wiedzą, że w Kościele istnieje tradycja starsza i głębsza, licząca prawie 15 wieków, kiedy tak nie uczono.
Co z tego wynika dla nas dzisiaj
Jeżeli ujmujemy problemy moralne w sposób, który proponuje Ockham, najważniejszy staje się Stary Testament i Dekalog. Nie ma miejsca dla św. Pawła, który mówi o wolności, o tym, że ci są dziećmi Bożymi, którzy dają się prowadzić przez Ducha Świętego. Cały rozdział ósmy Listu do Rzymian opisujący dynamikę działania w nas Ducha Świętego, cała nauka św. Jana o miłości i Jezusowe Kazanie na Górze – to wszystko przy nieustannym nastawieniu na powinność, wyparowało gdzieś z nauczania Kościoła.
Cnotliwy znaczy twórczy
U św. Tomasza, a także w starożytności chrześcijańskiej, odnajdujemy zupełnie inny obraz moralności. Tomasz nie buduje teologii moralnej w oparciu o przykazania, ale omawia cnoty. Cnoty są u niego przejawem twórczości. Człowiek posiada cnotę, kiedy łatwo, szybko, z przyjemnością i w sposób twórczy reaguje na dobro, które warto zrobić. Cnota to nie jest katalog powinności. Cnota to umiejętność podjęcia dobra, umiejętność podjęcia wartości.
Spójrzmy na Kazanie na Górze. Znajdziemy w nim odpowiedź na głód szczęścia, który w nas jest. Szczęście realizuje się poprzez otwarcie na łaskę Ducha Świętego, która jest nam dana dzięki wierze. Kazanie na Górze daje opis różnych sytuacji, w których łaska Ducha Świętego porusza człowieka od wewnątrz i prowadzi ku dobru. Ta perspektywa starożytna zupełnie zanikła i Pinckaers ją odgrzebuje.
Po co nam wolna wola
Każda rzecz, która istnieje, ma w sobie jakąś rację bytu, jakiś sens, celowość. Nowożytne nauki uciekają od pytania o celowość. Dziecko, kiedy coś zobaczy pyta: “co to?”, ale tak naprawdę chce wiedzieć “do czego to służy?”, czyli pyta o przyczynę celową. Np. “długopis służy do pisania”. Pytania o to jakie to “coś” jest i co z tym można zrobić, to są późniejsze pytania. Nauki dzisiejsze boją się pytania o celowość rzeczy, bo mówiąc o celowości musiałyby powiedzieć o jakimś podłożu, o umyśle. Dlatego, jeśli zapytamy np. “co to jest płciowość?”, to ujrzymy księgarnie pełne książek, które mówią o tym co, gdzie i jak przepływa, natomiast nie znajdziemy pytania o celowość, czyli: “ku czemu to służy”. Bo odpowiadając na takie pytanie trzeba by było powiedzieć o jakimś Stwórcy. A jednak wszystkie rzeczy stworzone mają w sobie jakiś zamysł Stwórcy. Również wola ludzka ma wpisaną w siebie celowość. Można by tę celowość określić tak: wola, na najgłębszym poziomie, jest zdeterminowana do dobra. Jest władzą daną nam po to, byśmy mogli kochać i przylgnąć do dobra.
Szczęście czy powinność?
Poprzez poszczególne nasze wybory, poszczególne decyzje, uczymy się wolności. To nie jest tak, że coś nam wolno, a czegoś nie wolno, bo Pan Bóg nam tego zakazał. On chce, żebyśmy byli szczęśliwi. Zarówno dla starożytnej filozofii pogańskiej, jak i dla Ojców Kościoła było rzeczą oczywistą, że człowiek zmierza do szczęścia, skoro ma w swojej naturze wpisane zmierzanie do dobra. Najwyższe dobro jest dla nas najwyższym szczęściem. Chcemy być szczęśliwi i nie ma w tym nic złego. Najwyższe szczęście, które Chrystus proponuje w błogosławieństwach wypowiedzianych na początku Kazania na Górze, wydaje się czasem paradoksalne: błogosławieni, którzy płaczą, ubodzy w duchu, cisi, czystego serca, itd. A jednak te błogosławieństwa wskazują właśnie na największe szczęście. Nauczanie Kościoła ma pomagać człowiekowi właśnie w drodze do takiego szczęścia, czyli ma uczyć wzrastania w wolności. Ma pokazać, że człowiek za każdym razem, kiedy wybiera dobro, staje się bardziej dojrzały i wolny. Dlatego warto pamiętać, że panorama cnót, które św. Tomasz opisuje, to nie jest katalog powinności, ale pochwała Boga, który Swoją łaską wyzwala w wolnych ludziach zdolność do wytrwałości, cierpliwości, do uśmiechu, ofiarności i do męstwa. Panorama cnót to panorama dobra, które ludzie wybierają w sposób wolny, podążając za sugestią łaski Bożej, czyli za natchnieniem Ducha Świętego.
Czy wolność to posłuszeństwo?
Pinckaers zestawia razem te dwie koncepcje: wolność ockhamowską, która zapanowała w teologii po Soborze Trydenckim i wolność u św. Tomasza. Zwraca uwagę na to, że wolność ockhamowska jest obojętna wobec wartości: nie ma żadnych wartości, musisz być jedynie posłuszny Panu Bogu. Dlatego jeśli Pan Bóg ci czegoś nie nakazał, to jesteś wolny i możesz robić co chcesz. To jest właśnie konsekwencja wykluczenia istnienia w człowieku naturalnej skłonności do dobra. Natomiast Tomasz mówi, że wolność to jest “zdolność do działania w dowolnym czasie zgodnie z wartością i doskonałością”. Taka wolność należy równocześnie do rozumu i woli, bo wybrałem dobro, mam wrodzoną skłonność do dobra, ale najpierw to dobro rozpoznałem w jakiejś konkretnej rzeczy.
W skłonności do dobra, o której mówi Tomasz, mieści się zarówno to, że człowiek pragnie szczęścia i prawdy, jak i to, że pragnie życia społecznego, pragnie założyć rodzinę, pragnie przekazywać życie. Ockham by powiedział: to jest jakieś ograniczenie, to są jakieś dynamizmy cielesne, od których człowiek się musi uwolnić, bo one nim miotają, a więc są wrogiem wolności. Tomasz powie zupełnie inaczej: wolności nie osiągamy przez zanegowanie naszego ciała, naszej ciekawości świata, głodu prawdy, pragnienia życia w społeczności, ale właśnie przez rozpoznanie tych podstawowych skłonności naszej natury. Gdy je rozpoznamy i dokonamy wyboru dobra, które w nich jest, stajemy się bardziej ludzcy. Zmierzanie do prawdy i dobra wzmaga naszą wolność.
Quo vadis?
Według Ockhama wolność jest dana cała od początku, nie ma wzrostu wolności. Natomiast Tomasz mówi, że konieczne jest wychowanie do wolności. Np. dobry wychowawca będzie umiał tak poprowadzić uczniów, że będą w życiu dokonywali dobrych wyborów nie dlatego, że się boją piekła, czy przełożonego, ale ze względu na samo dobro. Według Ockhama cała wolność zawiera się już w samym wyborze powinności, narzuconej z góry przez Boga. Tomasz mówi, że nie tyle indywidualny wybór jest ważny, co pytanie: “Dokąd zmierzasz?”
Cała kazuistyka przez wieki analizowała konkretne grzechy i ludzie często się spowiadają z konkretnych grzechów. A te konkretne grzechy najczęściej są mało ważne, ważniejsze jest pytanie: “Człowieku, o co ci chodzi w życiu, do czego zmierzasz?”
Czyli ważniejsze jest pytanie o celowość, o to, czy poszczególne rzeczy, które robisz zmierzają do czegoś. Czy też tak sobie wstajesz codziennie i nie wiesz, co będziesz robił. A potem czujesz się grzesznie, bo się zdenerwowałeś na kogoś, bo się pokłóciłeś i z tego się spowiadasz. To jest mniej ważne. Ważniejsze jest pytanie: “Do czego zmierzasz?”
Prawo drogowskazem, niczym więcej
W ujęciu Ockhama cnota nie jest potrzebna. Rozumiana jako czysto zewnętrzny mechanizm ogranicza jedynie wolność człowieka. Wrogiem człowieka jest, w rozumieniu Ockhama, również prawo Boże, które nie jest wyrazem mądrości Bożej, a jedynie woli Bożej. Tomasz powie zupełnie inaczej: cnoty są ważne, bo nas usprawniają, człowiek, mając cnotę, ma tę wewnętrzną sprawność, że wybiera dobro. Cnota jest więc wewnątrz człowieka, natomiast prawo jest na zewnątrz. Dlatego w rozumieniu Tomasza, prawo jest jedynie pomocą, drogowskazem, który nie odgrywa roli fundamentalnej. Prawo jest jak znaki drogowe, które pokazują np., gdzie jest Warszawa. Ale ja sam decyduję o tym, jak pojadę, czy w ogóle pojadę i kiedy pojadę. W ujęciu Ockhama wolność zamyka człowieka na sobie samym, człowiek broni się jak przed wrogiem przed tymi, którzy mu coś każą. W ujęciu Tomasza wolność nas otwiera – ja się nie boję innych ludzi, nie boję Kościoła, nie boję papieża, nie boję się Boga w postępowaniu. Dlatego w ujęciu Ockhama teologię buduje się na Dekalogu, na przykazaniach kościelnych, a dla Nowego Testamentu nie ma miejsca.
Dla kogo głębia w Kościele?
Dobra teologia moralna nie jest minimalistyczna. Nie mówi tylko o grzechach, o tym co wolno i czego nie wolno, nie traktuje życia duchowego jako odrębnej dyscypliny, czyli czegoś dla sióstr zakonnych i charyzmatyków, a nie dla normalnych ludzi.
W dawnych w podręcznikach uczono minimalizmu i dziś ciągle jeszcze niektórzy tak myślą i tak uczą. Mówią: najważniejsze to nie łamać przykazań, a ci, którzy chcą czegoś więcej, to są jakieś dziwolągi w Kościele i dla nich wymyślono jakąś teologię duchowości. Nie trzeba ulegać takim teoriom. Ci są dziećmi Bożymi, którzy dają się prowadzić przez Ducha Świętego.
Wojciech Giertych OP, artykuł pochodzi z miesięcznika List, numer 3/2003
Wojciech Giertych – dominikanin, profesor teologii moralnej na Uniwersytecie Angelicum w Rzymie, główny teolog Domu Papieskiego