Moja żona po urodzeniu pierwszego dziecka czuła się wspaniale i na nowo odkryła swoją seksualność. Wszystko było tak, jak powinno, i w żadnym wypadku nie potrzebowaliśmy antykoncepcji. Zaplanowaliśmy drugie dziecko – była ciąża, przyjście maluszka na świat, wiele radości i… dużo negatywnych wspomnień z samego porodu (związanych głównie z bólem), które utkwiły w głowie mojej żony.
Doszło do tego, że żona nie chce słyszeć o seksie bez zabezpieczenia. Jest tak zdeterminowana, że nawet metody sugerowane przez Kościół są dla niej nie do zaakceptowania.
Ostatnio powiedziała mi, że gdy myśli o zbliżeniu, to od razu ma przed oczami salę porodową, a nie wyobraża sobie, żeby „musiała ponownie to przechodzić”. Przeraża mnie, że choć jesteśmy młodym, kochającym się małżeństwem, to nie możemy się cieszyć pełnią bliskości. Żonie też jest z tym źle, ale zapowiedziała mi kategorycznie, że mimo wszystko nie zdecyduje się na współżycie bez zabezpieczenia. Konsekwentnie obstaje przy swoim, a ja z kolei nie chcę się zgodzić na żadne formy zabezpieczenia. Bardzo proszę o radę.
Proszę się nie bać realizacji czarnego scenariusza: całkowitego zaprzestania współżycia seksualnego lub współżycia już zawsze z prezerwatywą oraz dylematów moralnych z tym związanych. Od porodu i cierpienia nim wywołanego minęło niewiele czasu. Lęk przed kolejnym dzieckiem nasilają przemęczenie, niewyspanie, reorganizacja codzienności. Destabilizacja życia seksualnego jest wpisana w ten etap Waszego małżeństwa. Proszę więc spokojnie czekać i trwać w postanowieniu niesięgania po antykoncepcję. Żona musi sobie wszystko na nowo poukładać, uspokoić się. Także zatęsknić za mężem, jego bliskością, co – proszę pamiętać – nie musi od razu oznaczać gotowości do podjęcia współżycia seksualnego.
Trzeba cierpliwie zachęcać żonę do obserwacji jej ciała, pomóc jej skonsultować wyniki (www.rodzina-naturalnie.pl). Trudności tego okresu to nie tylko kwestia nieradzenia sobie z metodami naturalnymi, ale – jak widać na Waszym przykładzie – problem egzystencjalny. Brak współżycia może się znacznie przeciągać, aż do czasu zaprzestania karmienia i uregulowania się cyklu, co rodzi, zwłaszcza u mężczyzn, duże trudności ze wstrzemięźliwością seksualną przez tak długi okres.
Gdy już nie będziecie mogli wytrzymać zbyt długiej abstynencji, to nie sięgajcie po prezerwatywę, ale pozostańcie ze sobą w przestrzeni stworzonej przez Waszą cielesność. Warto przy tym pamiętać o konieczności tworzenia warunków do podjęcia normalnego współżycia seksualnego. Przy ocenie moralnej należy brać pod uwagę kontekst, w jakim pojawiła się destabilizacja życia seksualnego, i cierpienie w sferze ludzkiej płciowości. Jest nim podjęcie decyzji uczestnictwa w stwórczej miłości Boga, która objawiła się urodzeniem kolejnego dziecka.
br. Ksawery Knotz