Od około 10 lat choruję na CHAD, czyli chorobę afektywną dwubiegunową (okresy manii i depresji występujące na przemian). Przy stanach manii odczuwam wzmożony popęd seksualny, dużo silniejszy niż zwykły człowiek. Właściwie tracę kontrolę nad swoim zachowaniem. Rozwiązaniem jest dla mnie onanizm.
Mogę wytrzymać np. dwa tygodnie bez tego doznania, ale później zaczynam czuć tak silny ból fizyczny, że nie mogę nigdzie iść ani nic robić, tylko muszę się rozładować. Czasami namawiam żonę, aby mi w tym pomogła. Jaką winę moralną ponoszę z tego powodu? Nie przyjmuję Komunii Świętej, bo musiałbym się spowiadać chyba co tydzień…
Leszek
Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność moralną tylko za czyny świadome i wolne. Nie zawsze są one takie, choćby z powodu Pańskiej choroby. Masturbując się w okresie manii lub szukając możliwości rozładowania napięcia seksualnego w kontakcie z żoną, nie jest Pan wolny w swoich decyzjach. Nasilające się problemy seksualne są jednym z integralnych elementów tej choroby.
Dlatego choroba, która Pana trapi, na pewno pomniejsza winę moralną związaną z zachowaniami seksualnymi. Zapewne w którymś momencie choroba całkowicie te winę redukuje. Po prostu nie jest Pan w stanie wytrzymać napięcia seksualnego. Istnieją również takie manie, które wiążą się z niepoczytalnością. Dopiero wraz z wyzdrowieniem przychodzi refleksja i poczucie winy. Osoby dotknięte taką chorobą, cokolwiek by w tym czasie zrobiły, nie ponoszą odpowiedzialności moralnej za swoje zachowania.
Pana przypadek nie jest tak skrajny, ale i tak nie potrafi Pan zapanować nad swoim popędem seksualnym. Dlatego radziłbym spowiadać się w naturalnym rytmie, a nie z racji nasilenia się tego typu zachowań. Może też Pan ze spokojnym sumieniem przyjmować Komunię Świętą. Uznawanie objawów choroby jako grzechów nie pomoże Panu, a może nawet oddalić od Boga, ponieważ mimo częstego przychodzenia do konfesjonału, nie doświadczy Pan żadnej zmiany na lepsze. Nie jest możliwe w tym przypadku wyzwolenie z wyznanych grzechów. Trzeba po prostu uznać swoją chorobę, która dotyka także sfery seksualności, cierpliwie się leczyć i czekać na pozytywne efekty terapii. Wraz z wyzdrowieniem nadmierna seksualność się uspokoi.
br. Ksawery Knotz