Kategorie artykułów

Sakrament małżeństwa (37)
Celebracja aktu małżeńskiego (45)
Miłość ludzka w planie Boga (69)
Czystość przedmałżeńska (15)
Płodność i planowanie dzieci (36)
Początek życia ludzkiego (10)
Wychowanie seksualne dzieci (10)
Orgazm (18)
Inicjacja, gra wstępna (33)
Ciąża i diagnostyka prenatalna (12)
Leczenie niepłodności (11)
Wstrzemięźliwość seksualna (42)
Poronienie (4)
Menopauza (5)
Choroby, trudne sytuacje (67)
Masturbacja (15)
Pornografia (13)
Seksoholizm (9)
Środki antykoncepcyjne (29)
In vitro (11)
Syndrom poaborcyjny (7)
Modlitwy małżeńskie (6)
Pożądliwość serca (54)
Podejście do grzechów seksualnych (57)
Historia i nowoczesność (35)
Stereotypy (51)
Zdrada (11)
Historie z życia (43)
O nas Kontakt

WESPRZYJ NAS

Adopcja dziecka – czy jesteście gotowi?

Adopcja dziecka – czy jesteście gotowi?

W którymś momencie zmagania się z cierpieniem, które znosi bezpłodna para, może pojawić się myśl o adoptowaniu dziecka. Często pomysł jest zbyt pospiesznie odsuwany. Niektóre bezpłodne pary uważają bowiem, że adopcja dziecka jest przyznaniem się do porażki w pewnej sferze życia.

 

Jednak tak naprawdę adopcja nie jest wyborem, który trzeba odrzucać, gdy tylko zajdzie się w ciążę. Wiele par uważanych za bezpłodne, które zdecydowały się na adopcję, w końcu doczekało się także własnego dziecka. Inni jednakże mogą postrzegać adopcję jako coś gorszego.

Oczywiście przybrane dzieci nie stoją niżej niż „naturalne”. Zarówno rodzice biologiczni, jak i adopcyjni uważają, że ich dzieci są najwspanialsze. I mają rację! .Po drugiej stronie lokują się ludzie, którzy postrzegają adopcję jako gotowe, natychmiastowe rozwiązanie problemu pary. Wybór adopcji jest jednak czymś całkiem innym. Jest to wybór zaproszenia dziecka, które w innych okolicznościach nie stałoby się częścią twojego życia. Adopcja jest spotkaniem serc, które pragną kochać i być kochane. Ból z powodu niemożności posiadania dzieci jest bardzo głęboki i prawdziwy. Ból z powodu braku rodziców jest także niezwykle głęboki i prawdziwy.

Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga pragnie tworzyć, jak czyni to Bóg: dawać życie innym, niejako przedłużając w ten sposób swoje istnienie. Wiara poucza nas, że jednym z najwspanialszych darów małżeństwa są dzieci, gdyż one naprawdę urzeczywistniają miłość małżonków oraz są żywymi i wiecznymi znakami ich miłości i daru z siebie.

Chociaż adopcja nie może być rozwiązaniem czyjegoś problemu, może być odpowiedzią na modlitwy pary albo modlitwy bezdomnego dziecka. Wyzwaniem jest pogodzić się z tym, czego nie mamy. Jeżeli potrafimy przestać skupiać się na tym, czego Bóg wydaje się nam odmawiać, możemy zacząć dostrzegać – a później przyjmować — to, co nam chce ofiarować. Bardzo możliwe, że Bóg. dawca wszelkiego życia, daje dzieci tym, którzy nie są w stanie ich spłodzić. Adopcja może być jednym ze sposobów, w jaki to czyni.

Na początku, gdy myślimy o adopcji, może pojawić się litość wobec bezdomnych dzieci, ale jeśli pozostanie ona podstawowym jej motywem, przybrane dziecko nigdy nie stanie się pełnym i mającym równe prawa członkiem nowej rodziny. Odczuwanie współczucia wobec człowieka przeszkadza go kochać. Działania zakorzenione w poczuciu winy mają tendencję raczej do wiązania niż wyzwalania, a niewola nie jest tym samym, co przywiązanie. Przekraczając własne możliwości i próbując dawać z siebie więcej, niż jesteśmy w stanie, tworzymy między ludźmi sieć długów wdzięczności. Osoba, która działa z porywu serca, bez zważania na koszty, może zapragnąć odwzajemnienia. Każdy rodzic pije z kubka wypełnionego poświęceniem. Jednak kiedy dochodzę już do fusów, czasami zastanawiam się, czy nie pozwoliłam sobie na zbytnie uzależnienie od darmowych dolewek!

Drugą przeszkodą w miłości jest pycha. Znając położenie osieroconych dzieci, wiele rodzin, które zdecydowały się na ich przysposobienie, pragnęłoby, by inni także brali to rozwiązanie pod uwagę. Jednak jeśli zaczniemy oklaskiwać siebie samych za zrobienie czegoś dobrego albo pozwalać na to innymi możemy zamienić prawdziwą miłość na coś skierowanego bardziej na nas samych niż innych. Wielu ludzi mówiło nam na przykład, że skoro adoptowaliśmy dziecko, to jesteśmy święci. Przyznamy że bardzo kusi, by złapać przynętę i w głębi serca przyznać im rację. Życzyłabym sobie, żeby zostanie świętym było takie proste, ale wiem, że tak nie jest. prawda jest taka, że adoptując naszą córkę, robiliśmy tylko to, ku czemu zostaliśmy powołani. Jeżeli ktokolwiek w naszym domu kwalifikuje się do świętości, to najbliżej byłoby nasze przybrane dziecko, które przeszło przez gorejący piec ludzkiego cierpienia.

Jeśli do adopcji skłania cię chęć, by zrobić coś dobrego, nie jesteś sam. Trudno jednak wytrwać w czynieniu dobra na każdym zakręcie drogi i w każdej chwili naszego życia z przybranym dzieckiem. Podejmujący ryzyko czynu kierowanego miłością bliźniego prawdopodobnie odkryją jak bardzo potrafimy być samolubni i pozbawieni miłości— i jak często się to zdarza. By wytrwać w miłości bliźniego, musimy jej strzec przed tym, co może ją zniszczyć. Możemy to zrobić tylko wtedy, gdy skupimy uwagę naszego serca na dziecku, które wybraliśmy, by je kochać.

Jedna sprawa była mimo wszystko jasna: czuliśmy się powołani do adopcji. Nagle też – niby przypadkiem — zostaliśmy zalani związanymi z adopcją informacjami. Często od napotkanych ludzi słyszeliśmy ich osobiste opowieści o adopcji. Kiedy obce osoby zaczynały opowiadać mi własne historie, zastanawiałam się, czy przypadkiem ktoś nie przylepił na moich plecach karteczki z napisem: „Mówcie mi o adopcji”. Nawet czytania z Pisma Świętego w kościele były znaczące. Przez całe lato słuchaliśmy, fragment po fragmencie, o tym, jak Bóg troszczy się o sieroty i słyszy ich płacz, że dzieci z każdego zakątka ziemi zgromadzą się w jednym domu i że wszyscy jesteśmy przybranymi dziećmi Ojca niebieskiego. Wszystko wydawało się odwoływać do adopcji.

W momencie, gdy coraz poważniej zaczęliśmy myśleć o przysposobieniu dziecka, wezwanie do adopcji stało się w nas głośniejsze i wyrazistsze. Wiedzieliśmy od samego początku, że wybór należy do nas, ale nie wiedzieliśmy jeszcze, jaką decyzję ostatecznie podejmiemy. Było tak, jakby ktoś oczyszczał ścieżkę przed nami. Bóg, który najlepiej toruje drogę, włączył się aktywnie do sprawy. Musieliśmy tylko dotrzymywać Mu koku.

Dynamika procesu adopcji jest bardzo podobna do tej w małżeństwie. Kiedy chcemy kogoś poślubić decydujemy się na miłość na całe życie. Bierzemy wzajemną odpowiedzialność za siłę i słabości drugiej osoby nie tyle po to, by je zmieniać, lecz by wspólnie je nieść. Para nie rozpoczyna jako zjednoczona, ale przez całe lata staje się jednym dzięki wspólnemu życiu. Małżeństwo jest wezwaniem, powołaniem do miłości, która daje siebie. To samo można powiedzieć o adopcji.

Nierzadko iskra powołania do adopcji rozpala się u jednego z małżonków, a później przechodzi na drugiego. Czasami ważne jest, by zwolnić bieg wypadków dzięki czemu oboje przyszłych rodziców będzie miało dość czasu i przestrzeni na rozpatrzenie sprawy. Decyzja o adopcji dziecka, która tak bardzo zmienia życie, musi zostać podjęta w jedności i pokoju. Naprawdę nie trzeba się spieszyć. Możesz być przekonana ponad wszelką wątpliwość, że Bóg wzywa cię, byś adoptowała dziecko. Jednakże fundament miłości, który jest potrzebny do zbudowania silnej rodziny, może zostać podkopany, jeżeli jedno z małżonków manipuluje drugim lub mu się podporządkowuje. Adopcja powinna być wynikiem dojrzałej zgody obydwu stron, a nie kompromisu. Poza wszystkim musimy zdać sobie sprawę, że upragniona rodzina nie może zostać zbudowana na ruinach tej, którą mieliśmy do tej pory.

Adopcje nie mają wyznaczonego czasu trwania. Jednak kiedy tylko rozpoczniemy proces adopcji, wydaje się nam, jakby w naszym wnętrzu zaczynał tykać jakiś zegar. Podejmujemy kolejne kroki i czasami wszystko wydaje się poruszać z szybkością światła. Są też spokojne okresy, trwające tygodnie, a nawet miesiące, kiedy wydaje nam się, że nic się nie dzieje. Huragan działania może nas zalewać, jednak spokojny okres stawia nam wyzwanie, byśmy zaakceptowali fakt, że nie mamy nad wszystkim kontroli.

Cierpliwe trwanie w nadziei nie jest tak proste, jak się wydaje. Ludzie, którzy wiele lat czekali na dziecko, często boją się kolejnego rozczarowania. Inni mogą nie wiedzieć w pełni ile zakrętów i opóźnień nieodłącznie towarzyszy procesowi adopcji. Jednak ostatecznie musimy zaufać Duchowi, który już na wstępie natchnął nas do tego dzieła. Będziemy w stanie tego dokonać, jeśli będziemy potrafili umieścić siebie i swoje działanie w perspektywie wieczności.

chociaż możemy nie odczuwać, że oczekiwanie wspomaga proces adopcji, w rzeczywistości wpływa ono dobrze na rodzinę adopcyjną. Czekanie umożliwia konkretne przygotowanie jest rodzajem urlopu dziekańskiego przeznaczonego na naukę i odpoczynek. Mając niewiele punktów na liście spraw do załatwienia, masz szansę na refleksję i planowanie. Okres, który spędzasz na oczekiwaniu, może się okazać wartościowy, jeżeli zrobisz z niego dobry użytek. Można zrobić porządek w domu, poradzić się, zgromadzić wszystkie potrzebne dziecku rzeczy. Co więcej, będziesz miała czas na uporządkowanie swoich uczuć. Odpoczywaj, oddawaj się refleksji, cieszcie się z małżonkiem, sobą nawzajem, kiedy jest jeszcze taka możliwość. Gdy dziecko przybędzie do domu, będziesz miała na to o wiele mniej czasu, niż ci się wydaje.

Jaymie Stuart Wolfe, Adopcja – czy jesteście gotowi?, Dom Wydawniczy Rafael


Podobne artykuły: